Skip to content

TropiMy Przygody


Alicante – miasto nieokreślone

Alicante to dziwne miasto, którego nie potrafię jednoznacznie określić i zakwalifikować. Z jednej strony niczym specjalnym mnie nie urzekło i niekoniecznie chcę do niego wrócić. Z drugiej – nie do końca jest kurortowe, pomimo że kurortem jest. Nie ma też pięknej, zapierającej dech w piersiach starówki, ale ma taką całkiem sympatyczną.

Nie ma miliona identycznych bloków i hoteli, które zastępują wszystkie inne budowle w mieście, ale ma ich tyle, że przysłaniają te fajne części miasta. Nie ma powalającej na kolana panoramy, ale ma niepasującą do reszty fajną górę i twierdzę na jej szczycie, z której tę panoramę widać. Te wykluczające się wzajemnie cechy Alicante balansują się na tyle, że nie umiem określić, czy polubiłam to miasto czy wręcz przeciwnie. Gdybym miała się tam przeprowadzić, to nie skakałabym z radości pod sufit, ale nie płakałabym też w poduszkę ze smutku. I tak Alicante, w przeciwieństwie do innych miast południa Hiszpanii, budzi we mnie ambiwalentne uczucia.

Co jest fajne?

Twierdza Castillo de Santa Bárbara ze wspinaniem się na jej szczyt w pełnym słońcu lub wjechaniem klimatyzowaną windą wewnątrz góry.
Barrio de Cruz, czyli stare miasto.
Tysiące kawiarenek i tapas barów, w których można wypić dobrą kawę i przegryźć jedną z pysznych, hiszpańskich przekąsek.
Fantastyczne drzewa z mnóstwem korzeni, w których można się schować – fikusy, jak mówią.
Słońce.
Muzeum Sztuki Współczesnej z dziwnymi czasem eksponatami tuż przy Bazylice de Santa Maria.
Uśmiechnięci, pomocni ludzie.
Place starego miasta, na których można chwilę przysiąść, poobserwować toczące się dookoła życie.
Krzesła na Explanada de España (nadmorski bulwar), stojące ot tak, pomimo wbudowanych ławek. Można je przenieść, ukraść, ale nikt tego nie robi, bo służą do siedzenia.
Mural na najwyższym, starym hotelu (na zdjęciu).
Lotnisko, które pozwala dostać się za rozsądne pieniądze na południe Hiszpanii.
No i tramwaj jadący aż 60 kilometrów na północ, zatrzymujący się w przyjemnych miejscowościach nadmorskich, jak chociażby El Campello. Tam są Los Banos de la Reina (Łaźnie Królowej) przy stanowisku archeologicznym La Isleta. Wykopalisko jak wykopalisko, nic ciekawego – parę odkrytych i opisanych kamieni (przepraszam czytających to archeologów), ale łaźnie robią wrażenie. Usytuowane za wykopaliskiem, z niezbyt łatwym dostępem, zalane morzem. Mówią, że świetne do pływania z dala od plażowych tłumów. Ale tylko wtedy, gdy wiatr na to pozwala. Nam nie pozwolił – wiał tak, że roztrzaskujące się o skały fale skutecznie nas odstraszyły. Siedzieliśmy i obserwowaliśmy jak każda kolejna, spieniona siła uderza bezlitośnie w kawałek kamienia, który niegdyś wyznaczał granice basenu królowej.

A co jest w Alicante niefajne?

Milion budek z pamiątkami „jedynymi w swoim rodzaju” na Explanada de España i tyleż turystów je kupujących.
Hotele, które straszą milionem takich samych okien i balkonów.
Zniszczone, acz piękne budynki na obrzeżach starego miasta, o które zdaje się nikt nie dbać. A szkoda.
Osoby proszące na ulicy o pomoc, choć widać, że się tego wstydzą i jeszcze niedawno nie musiały tego robić.
Plaże wypełnione pomimo niewakacyjnej pory.

–> Znajdź najtańszy nocleg w Alicante
Pozytywów więcej (na szczęście), a wciąż to nie jest miasto moich snów. No i dobrze, bo gdyby każde takie było, to jak miałabym wybrać to najlepsze, do którego chcę wracać lub w nim żyć? 🙂 Sami oceńcie, czy się Wam w Alicante podoba:

I jak? Chcielibyście się tu przeprowadzić? A może już byliście i macie zupełnie odmienne od mojego zdanie? Podzielcie się swoją opinią w komentarzach!

[ezcol_1third]zarezerwuj lot[/ezcol_1third] [ezcol_1third]zarezerwuj nocleg[/ezcol_1third] [ezcol_1third_end]wypożycz samochód[/ezcol_1third_end] Jeśli zarezerwujecie lot, noclegi lub samochód za pomocą powyższych linków, my dostaniemy parę groszy. Waszej rezerwacji nie zrobi to różnicy, a my wprawdzie kokosów nie zarobimy, ale zawsze na jakiś obiad czy wino się uzbiera 🙂 Dziękujemy!

3

  • Hanna Guza

    6 grudnia, 2018

    Grudzień a w słońcu 30 stopni ć.Miasto dobre na wypady od piątku do niedzieli.Duża szeroka plaźa.Wszystko zależy co kto lubi.

  • r

    19 grudnia, 2013

    no pięknie… ale ja do miasta to mogę pojechać na chwilę, ale tam żyć cały czas? A co ja takiego złego w życiu zrobiłem, żebym na taka kare zasłużył?

  • korpostajl

    12 grudnia, 2013

    przy obecnej pogodzie to samo już wymienienie słońca czyni z Alicante raj, istny paradajs :]

Podziel się swoją opinią