Skip to content

TropiMy Przygody


Slow travel, czyli jak zmieniło się nasze podróżowanie

W ostatnich czasach podróżowanie przechodzi w kolejną fazę rozwoju. Do niedawna dominowały dwie przeciwstawne koncepcje – backpacking oraz turystyka zorganizowana. Na temat obu powstało już tysiące artykułów, a spór która z filozofii jest lepsza pozostaje raczej akademicki. Na arenę podróżniczą wkracza przebojem w ostatnich czasach nowe zagadnienie, które nawet jeśli nie wyprze poprzednich dwóch, to może bardzo dużo do nich wnieść. Slow travel, czyli brak pośpiechu w podróży.

slow-travel

Porzuć wygodną i szybką komunikację

Nie jest tajemnicą, iż kto się spieszy, ten płaci więcej. Ludzie chcący w krótkim czasie zobaczyć jak najwięcej, płacą krocie za najszybsze i najbardziej wygodne przemieszczanie się pomiędzy kolejnymi punktami. Wybierając lokalny transport nie tylko zaoszczędzimy pieniądze, ale czekając na spóźniony autobus, jadąc powoli od wioski do wioski, dzieląc miejsce w zapchanym pociągu z miejscowymi będziemy mieć okazję nawiązać kontakty i odbyć rozmowy, o które trudno byłoby w szybkich (i drogich) środkach transportu.

Odrzuć miejsca „must see” na rzecz „nice to be”

Przy standardowym planowaniu trasy bardzo często skupiamy się na największych miastach, głównych punkach turystycznych kraju/regionu, kompletnie pomijając tę „mniej ciekawą” prowincję. Może się to okazać wielkim błędem, zwłaszcza jeśli podczas podróży za cel stawiamy sobie choć częściowe poznanie kultury kraju, zwyczajów oraz rytmu życia jego mieszkańców. Jak często słyszeliście kogoś wypowiadającego się np. o tym jacy są „prawdziwi” Hiszpanie, Tajowie czy Egipcjanie po tygodniu czy dwóch spędzonych w paru miejscowych kurortach? W takich miejscach trudno o prawdziwą lekcję kultury ich mieszkańców, a łatwo o popkulturowo-turystyczną papkę, jaką karmi się turystów. Wystarczy jednak często pojechać 20 kilometrów dalej do miejsca, które nie słynie z niczego ciekawego (uczyniliśmy tak opuszczając Fez na rzecz Imouzzer Kandar, co okazało się strzałem w dziesiątkę!), aby spotkać się z ludzką życzliwością, odbyć wiele ciekawych rozmów i choć przez chwile posmakować prawdziwego życia danego kraju.

Zmień matematykę podróży

Wszyscy czasem popadamy w schematy. Jednym z naszych dawnych grzechów była próba odwiedzenia podczas jednego wyjazdu jak największej ilości miejsc. Co z tego, że podczas naszej podróży autostopem przez Bałkany zobaczyliśmy dziesiątki miast, setki zabytków, tysiące ulic i zaułków? Popadaliśmy chyba w schemat odhaczania kolejnych miejsc, zafascynowani łatwością docierania do nich dzięki autostopowi. Na papierze odwiedziliśmy Słowenię, Chorwację, Czarnogórę, Albanię, Macedonię, Serbię i Węgry. I co? Jeśli mam być szczery, to nie czuję się specjalnie bogatszy i mądrzejszy o te miejsca, z których większość pozostanie krótkimi migawkami w mojej głowie. Oczywiście i w tej podróży były momenty, które zapadły mi w pamięć i serce bardzo głęboko, ale gdybyśmy ograniczyli diametralnie ilość odwiedzonych miejsc, a w każdym z nich zostali odpowiednio dłużej, z pewnością moglibyśmy więcej wynieść z tego wyjazdu. Dla porównania, mając podobny czas w Brazylii moglibyśmy przy pomocy kombinowanych połączeń autobusowo-samolotowych zobaczyć Rio, wodospady Iguazu, stolicę leżącą w sercu kraju oraz Amazonkę. Zamiast tego poświęciliśmy cały krótki czas stanowi Rio de Janeiro, a konkretnie samemu Rio i 3 innym miejscom. Wiele osób powie, że popełniliśmy błąd, bo kto inny w tym samym czasie zobaczy „wszystko”. Cóż, dla nas to jedynie powód, aby do Brazylii jeszcze wrócić. Powoli, zgodnie z zasadą wolnego podróżowania 🙂

Żyj z miejscowymi, zamiast ich obserwować

Banalne, ale wciąż sporo w tej kwestii jest do nadrobienia. Koncepcji na spędzenie czasu w jednym miejscu jest tyle, ilu ludzi je odwiedzających. Niektórzy będą czas dzielić między basen, zabytki i restauracje (hotelowe). W podróży backpackerskiej kuszące jest natomiast (gdy trafi się do międzynarodowego hostelu tudzież dzielnicy backpackerskiej) oddanie się imprezowaniu (czego w ostateczności nie jestem wielkim przeciwnikiem :P) i spędzaniu czasu jedynie w gronie innych backpackerów, chodzenie tylko do restauracji polecanych w Lonely Planet czy Tripadvisorze, zwiedzanie miasta z nosem utkwionym głęboko w Pascalu czy innych Bezdrożach. A przecież nic nie otworzy nam lepiej oczu na miejsce w którym przebywamy, jak robienie zakupów na lokalnych (nie turystycznych) marketach, chadzanie do miejsc, które wybierają „lokalsi” (najlepiej z nimi) czy wybieranie restauracji, gdzie jadają głównie miejscowi. Warto też odłożyć przewodnik na półkę i zgubić się w nowo poznawanym miejscu. Zgubić się po to, aby lepiej i pełniej to miejsce odnaleźć.

slow-travel

Dłużej, czyli bliżej

W zasadzie to jest część druga poprzedniego akapitu. Jeśli zostajemy w jakimś miejscu na dłużej to najlepiej spróbować choć trochę żyć życiem wspólnoty, w którą się aktualnie wkroczyło, uczestniczyć w jej wydarzeniach. A najważniejsze, żeby się nauczyć choćby podstaw lokalnego języka. Przyswojenie zwrotów do prostej konwersacji naprawdę nie boli, a nawet w kraju w teorii anglojęzycznym może wywołać uśmiech, sympatię i pomóc w przełamaniu lodów z członkami lokalnej społeczności.

A jak to wszystko ma się do nas? Jak już napomknąłem, my również popadliśmy kiedyś trochę w schemat byle szybciej, byle dalej, byle więcej. Byliśmy tymi backpackerami łapiącymi stopa byle przed siebie, byle do przodu. Refleksja przychodzi z czasem. Po kolejnej, nawet bardzo fajnej podróży czuliśmy, że coś nam umyka, że oglądanie wielu miejsc i odhaczanie kolejnych miast oraz krajów to nie jest to, po co wyjeżdżamy. Podróże bardzo dużo nas nauczyły i z czasem tryb naszych wyjazdów zaczął ewoluować. Spędzamy więcej czasu w jednym miejscu, otwierając się bardziej na ludzi (zostając częściej na noc u miejscowych niż w hostelach). Odpuszczamy niektóre miejsca „must see”, aby wybrać się w te „nieatrakcyjne”, bo nieopisane w przewodniku miejsca. Poszliśmy dokładnie w tę stronę, której od podróży oczekiwaliśmy. Także tak samo w podróży, jak i w życiu… spieszmy się powoli 🙂 Pamiętajcie, slow travel! 🙂

A wy jak podróżujecie? Staracie się poznawać odwiedzane miejsca dogłębniej czy wolicie zobaczyć jak najwięcej w jak najkrótszym czasie? Wolicie „fast” czy „slow travel”? Napiszcie w komentarzach!

[ezcol_1third]zarezerwuj lot[/ezcol_1third] [ezcol_1third]zarezerwuj nocleg[/ezcol_1third] [ezcol_1third_end]wypożycz samochód[/ezcol_1third_end] Jeśli zarezerwujecie lot, noclegi lub samochód za pomocą powyższych linków, my dostaniemy parę groszy. Waszej rezerwacji nie zrobi to różnicy, a my wprawdzie kokosów nie zarobimy, ale zawsze na jakiś obiad czy wino się uzbiera 🙂 Dziękujemy!

36

  • Patryk12

    28 sierpnia, 2015

    Aczkolwiek szybkie objazdowe wycieczki, by zobaczyć jak najwięcej też są fajne 🙂

    • Koralina

      28 sierpnia, 2015

      Ależ oczywiście – każdy wyjazd ma swoje zalety i wady. I wolny i szybki może być fajny, oba mogą równie dobrze okazać się niezbyt dobre 🙂

  • Nammaniee

    13 sierpnia, 2015

    ..normalnie z Wami pojechała w taką podróż 🙂

    • Koralina

      13 sierpnia, 2015

      Oooo, widzę, że musimy przemyśleć organizowanie wyjazdów z nami 😉

  • Natalia Malec

    11 sierpnia, 2015

    my też zdecydowanie wolimy skupić się na regionach, ale czasami potrzebna jest odrobina szaleństwa!

  • AguaDeCoco.pl

    10 sierpnia, 2015

    Czy ja wiem… nie ma chyba lepszego i gorszego sposobu na podroz. Niestety, kiedy ma sie 1-2 tygodnie na podroz, trzeba czasami „przycisnac” – przede wszystkim jesli chodzi o transport. Nie ma chyba nic gorszego niz spedzenie kilku godzin w autobusie, ktory jezdzi po takzej mozliwej wiosce, zamiast przejechac z punktu A do punktu B. A TripAdvisor jest czasami bardzo przydatny ;).

    Oczywiscie, czasami warto sie zatrzymac, wypic kawke, porozmawiac z ludzmi. Wszystko z umiarem, wszystkiego po trochu!

    Pozdrawiamy!

    • Bartek

      12 sierpnia, 2015

      Prawda, dużo zależy od czasu jak i indywidualnych preferencji. Czasem nie sposób czegoś pominąć, czasem fajnie mieć powód, by wrócić 🙂

  • Pola Henderson

    9 sierpnia, 2015

    Zalezy… Czasem weekendowy wypad jest fajny, czasem 3 tygodznie w jednym rejonie to za malo.

  • Eva Podolska

    9 sierpnia, 2015

    zdecydowanie powolne, ale bardzo intensywne! 😉

  • Natalia I Zapiski ze świata

    8 sierpnia, 2015

    Wszystko zależy od ilości czasu. Jak robię dwudniowy citybreak to jednak biegam po mieście, bo w sumie co innego wchodzi w grę? 🙂 Ale fakt, jak mam go już więcej, to już dużo bardziej wolę wolniej, spokojniej i cieszę się miejscem w którym jestem, starając się „wczuć” jak tylko się da. Slow travel jest fajne 😉

    • Bartek

      12 sierpnia, 2015

      No tak, citybreaki to chyba osobna, nie podlegająca pod to kategoria podróżowania 🙂

  • boliviainmyeyes

    8 sierpnia, 2015

    Ja tez sie nauczylam, ze powoli znaczy lepiej. Bo wszystkiego (szczegolnie podczas 2-tygodniowego urlopu) i tak sie nie da zobaczyc:)

    • Bartek

      12 sierpnia, 2015

      Dokładnie tak 🙂 Na szczęście niebawem już będziemy mieć bardzo dużo czasu, m.in. w Boliwii 😉

  • Kasia No

    8 sierpnia, 2015

    Jestem zdecydowanie za slow!

  • Za miedzą i dalej

    8 sierpnia, 2015

    Te miejsca must see za to najlepiej odwiedzać poza sezonem 😉 a serio: na ostatniej wyprawie odkryliśmy dziką plażę na Bałkanach, właśnie na prowincji. Trzeba zejść z utartych szlaków! 😀

    • Bartek

      12 sierpnia, 2015

      Dokładnie, my w Hiszpanii trafiliśmy do miasteczka, gdzie ludzie nadal mieszkają w jaskiniach, bo… zjechaliśmy z autostrady do Cordoby 😉 btw im bardziej znane miejsce tym bardzie poza sezonem trzeba 🙂

  • Darek Jedzok

    8 sierpnia, 2015

    Właśnie nie rozumiem tych podróży w stylu „super eurotrip – 3 stolice w 4 dni!”. Zdecydowanie jestem za podejściem slow 🙂

  • Hanna Sobczuk

    8 sierpnia, 2015

    moje podróżowanie jest chyba gdzieś pomiędzy. Z jednej strony lubię i wiem, że warto podróżować powoli, ale z drugiej czasem chcę (no kurczę po prostu chcę i jest to silniejsze ode mnie) zobaczyć jak najwięcej i później nie żałuję żadnego wydanego dolara, chociaż w trakcie przyznaję, że portfel boli 😉

  • Ola

    8 sierpnia, 2015

    Ja jednak wole zobaczyć więcej niż wolniej 🙂 To nie znaczy że pędze jak japoński turysta: cyk, fotka, jedziemy dalej 😉 Ale jak jadę w jakieś miejsce to chcę jak najwięcej zobaczyć tym bardziej jeśli w dane miejsce już raczej nie wrócę. Ale nawet podczas podróży zawsze znajdą się jakieś wolniejsze chwile 🙂

    • Bartek

      8 sierpnia, 2015

      Wiele chyba zależy od czasu, który możesz na podróż przeznaczyć, jak bardzo Ci się spieszy 😉

  • Monika Pawłowska-Radzimierska

    8 sierpnia, 2015

    Zdecydowanie slow – ale my dojrzewaliśmy do slow ze 2-3 lata. Początkowo było zwiedzać, zwiedzać, zwiedzać – mało czasu, a trzeba zobaczyć wszystko 😉 Teraz jest zupełnie inaczej – wykreślamy kolejne punkty, żeby w pozostałych nasycić się atmosferą 🙂

    • TropiMy Przygody

      8 sierpnia, 2015

      Super 🙂 nam tak samo, również trochę czasu zajęło, zanim ze „zwiedzać, zwiedzać, zwiedzać” doszlimy do momentu, w którym jesteśmy teraz 😉

  • Maciek Roszkowski

    7 sierpnia, 2015

    Powolne podróżowanie rzecz jasna. I nastawione na gubienie się i eksplorację różnych dziwnych zakamarków aleto wiesz 🙂

    • TropiMy Przygody

      8 sierpnia, 2015

      dokładnie tak 🙂

  • Marcin Wesołowski

    7 sierpnia, 2015

    Ja zdecydowanie dorosłem do wersji slow! Ale wiecie – najpoerw człowiek musi przejść przez etap szaleństwa, żeby dotrzeć do tego etapu!

    • TropiMy Przygody

      7 sierpnia, 2015

      dokładnie, to chyba często właśnie tak się dzieje

    • Ibazela Krawczyk

      8 sierpnia, 2015

      Zdecydowanie tak właśnie jest! 🙂

  • Ola Fasola PG

    7 sierpnia, 2015

    Slow:)

  • Krzysiek Gajda

    7 sierpnia, 2015

    Ja też się nieraz złapałem na tym, że próbuję zrobić wszystko na szybko i w jak największej ilości. A przecież nie o to chodzi. Z podróży najwięcej wynosi się wtedy, kiedy nigdzie się człowiek nie spieszy.

    • TropiMy Przygody

      8 sierpnia, 2015

      święte słowa 🙂

  • Łukasz Kędzierski

    6 sierpnia, 2015

    hah, chyba pierwszy raz widzę Bartka w dredach :)…

    • TropiMy Przygody

      6 sierpnia, 2015

      Wielu rzeczy jeszcze o Bartku nie wiesz :p

  • Kinga Bielejec

    6 sierpnia, 2015

    Po kilku szalonych tygodniach w Azji zwolniliśmy tempo i było dużo lepiej 😉

    • TropiMy Przygody

      6 sierpnia, 2015

      Nam zwolnienie tempa podróżowania trochę zajęło :p

  • Robert Smyka

    6 sierpnia, 2015

    Slow…

  • Zalatana Para

    6 sierpnia, 2015

    Jeden z naszych ostatnich wypadów, na Cypr (3 dni) był taki „slow travel”, choć kusiła okazja by wynając auta i zjechać wyspę (13euro za dobę). A ubiegłoweekendowe przejście przez Skalne Miasto trwało 4 h, a nie 2h, jak zakłada przewodnik. Warto 🙂

Podziel się swoją opinią