Skip to content

TropiMy Przygody


Zachciało nam się chodzić po wodospadach… Canyoning w Baños

Raz kozie śmierć, zdecydowaliśmy. Następnego dnia siedzimy w busie z grupą innych śmiałków z różnych części świata i instruktorami. Jedziemy na canyoning. Będziemy chodzić po wodospadach.

Canyoning to sport ekstremalny, który uprawia się w kanionach. To doskonałe połączenie wspinania, skoków do wody, pływania, trekkingu. Jest to aktywność, która polega na przemieszczaniu się w dół kanionu idąc cały czas za wodą. Po drodze napotkane przeszkody można pokonać na różne sposoby: tam gdzie jest bezpiecznie można skoczyć do wody, ześlizgnąć się na skalnej ślizgawce niczym dziecko na zjeżdżalni, zejść po skale, a gdzie teren jest niebezpieczny lub bardziej wymagający trzeba zjechać na linie. Wszystko to brzmi bardzo mądrze, sterylnie i technicznie, a tak naprawdę, przy zachowaniu bezpieczeństwa, to doskonała zabawa w wodzie z elementami skoków, zjazdów na linie i ślizgawek (toboganów). Odwiedziliśmy wraz ze znajomymi kilka różnych rejonów kanioningowych Europy pokonując kilkadziesiąt kanionów o różnych trudnościach.

Tak brzmi trafna definicja autorstwa Łukasza Kędzierskiego.

 Wszystko zaczyna się przyjaźnie i niegroźnie. Od spotkania w biurze Geotours w Baños i dobrania wyposażenia: pianki, butów (mieli nawet duże rozmiary dla Bartka, o co w Ekwadorze niełatwo), kasków i uprzęży. Gotowi wsiadamy do busa i po 20 minutach każdy jesteśmy w u celu. Przebieramy się, zakładamy uprzęże i słuchamy zaleceń naszych instruktorów.  W teorii wiemy już wszystko. Jak operować liną, co zrobić, kiedy woda bije po twarzy, jak się zachować w razie zagrożenia. W teorii łatwe, zobaczymy jak w praktyce. Jeszcze kilka żartów od instruktorów na rozluźnienie atmosfery, głupie zdjęcie grupowe dla integracji i ruszamy w górę. Do wodospadu trzeba dojść wąską ścieżką, która pnie się stromo w górę.

Po 15 minutach i sporej zadyszce stoimy u początku pierwszego wodospadu (będzie ich w sumie 5), którym będziemy schodzić. Patrzę w dół i myślę: „co nam do głowy strzeliło?”. Z jednej strony jestem podekscytowana, z drugiej strach podpowiada, żeby wrócić ścieżką, którą przyszliśmy. Ale przecież się nie wycofam, to do mnie niepodobne! Instruktorzy wpinają liny w stałe elementy zjazdowe w skałach, podpinają do karabinka pierwszej osoby. Schodzi, jest już na dole. Druga też, teraz kolej na mnie, po mnie Bartek. Instruktor zaczepia linę, pokazuje którędy i… każe iść. Powoli luzuję linę, przesuwając nogami po skale. Staram się nie popełnić błędu, jest jednak ślisko, woda lecąca na twarz też nie pomaga. Powoli, krok za krokiem schodzę. Jestem na dole! Ręce mi się trzęsą, ale buzia sama się śmieje. Zadowolona i dumna z siebie patrzę z dołu, jak radzi sobie Bartek. Po chwili stoi tuż obok mnie, ciesząc się tak samo.

Czekamy na pozostałych i zaczynamy schodzić kolejnym wodospadem. Już jest łatwiej. Teraz nawet puszczam linę oboma rękoma, żeby zapozować do zdjęcia, które robi mi instruktor-żartowniś. Zejście po kolejnych dwóch kaskadach z jednej strony jest prostsze, bo nabraliśmy większej pewności siebie. Z drugiej jednak, mięśnie rąk i nóg dają znać o zmęczeniu. Ale odwrotu już nie ma, a frajda ogromna, więc się nie poddajemy. Poza tym mamy za sobą dwa najtrudniejsze i najbardziej wymagające zejścia. Ale daliśmy radę bez szwanku. Mokrzy i zadowoleni. Czekała na nas ostatnia kaskada. Stosunkowo mała, ale i metoda schodzenia się zmieniła. Z tego wodospadu mieliśmy zjechać jak po zjeżdżalni. Parami, podpięci do liny, którą sterowali z góry instruktorzy. W połowie wodospadu była niecka, do której z impetem wpadliśmy, mocząc te nieliczne części ciała, które jakimś cudem do tej pory były suche… Kiedy już się z tej niecki wydostaliśmy i usiedliśmy gotowi do ostatniej części zjazdu, instruktor pociągnął linę, a my ponownie wylądowaliśmy w niecce pod wodą. Taka zabawa 🙂 Na koniec instruktor wymazał nam twarz błotem na znak sukcesu. Ja zostałam myszą. Jeszcze pamiątkowe zdjęcie grupowe i trzęsącymi się nogami wróciliśmy do punktu startowego, żeby się osuszyć i przebrać, a potem pojechać na lunch, który zapewniają organizatorzy. Pomimo mojego lekko stłuczonego kciuka i obtarć na dłoni Bartka (od liny) już w busie zastanawialiśmy się, kiedy canyoning powtórzymy. Bo to, że powtórzymy, nie ulega wątpliwości, wszak zabawa to wyśmienita!

A teraz zobaczcie, jak profesjonalnie chodzi się po wodospadach! Tylko nie próbujcie tego w domu 😉

https://youtu.be/A3S4mihnIVI

Na wypad na canyoning w Baños wybraliśmy agencję Geotours Baños. Wszystko zostało zorganizowane na najwyższym poziomie. Instruktorzy byli profesjonalni, dbali przede wszystkim o bezpieczeństwo, a do tego świetnie animowali grupę, wprowadzając fajną atmosferę. Jeśli będziecie w Baños i będziecie chcieli wybrać się któryś ze sportów, z których Baños słynie (canyoning, rafting, zjazdy rowerowe, … czy lot na paralotni – miałam lecieć, ale warunki pogodowe mi na to nie pozwoliły:(), z czystym sumieniem polecamy Wam usługi Geotours Baños. Chłopaki znają się na swojej pracy, mają wieloletnie doświadczenie i, co ważne, są pasjonatami tego co robią, a to przekłada się na stuprocentowe zaangażowanie w wykonywaną pracę.

Szukacie ciekawych miejsc w Ekwadorze? Zajrzyjcie na stronę o Ekwadorze na naszym blogu!

Ten artykuł zawiera lokowanie produktu. O co chodzi? 

A jakie sporty ekstremalne Wy lubicie? Czego jeszcze nie próbowaliście, ale bardzo byście chcieli? Dajcie nam znać w komentarzach!

[ezcol_1third]zarezerwuj lot[/ezcol_1third] [ezcol_1third]zarezerwuj nocleg[/ezcol_1third] [ezcol_1third_end]wypożycz samochód[/ezcol_1third_end] Jeśli zarezerwujecie lot, noclegi lub samochód za pomocą powyższych linków, my dostaniemy parę groszy. Waszej rezerwacji nie zrobi to różnicy, a my wprawdzie kokosów nie zarobimy, ale zawsze na jakiś obiad czy wino się uzbiera 🙂 Dziękujemy!

22 Komentarze

  • Monika / TripleCake.com

    29 października, 2016

    Jednak tyłkiem w dół, a głową do góry 🙂 Super to wygląda, musimy kiedyś spróbować pobiegać po wodospadach (mimo iż bardzo boję się wody, to z opisu najbardziej przeraziła mnie niecka na koniec 🙂

    • Bartek

      30 października, 2016

      Niecka na koniec była najlepsza 🙂 Mi lekko nogi drętwiały jak patrzyłem z 8-12 metrowego wodospadu w dół, ale warto było 🙂

  • Julia

    28 maja, 2016

    To dopiero przygoda. Ja skaczę i wydaje się. że powinnam być odważna, ale nie wiem, czy bym zeszła wodospadem.

    • Koralina

      29 maja, 2016

      Jeśli skaczesz, to na pewno byś się odważyła! To tylko tak wygląda 😉

  • Bridget Travel

    20 maja, 2016

    Ja z moją nieumiejętnością pływania bałam się snorklingu, a wy chodzicie po rwących wodospadach 😀 O rany! Chyba bym umarła ze strachu, haha 😀 Ale to fakt, raz podjętej decyzji nie warto cofać. Jeśli się czegoś boimy, to tym bardziej warto to zrobić, oczywiście jeśli są zachowane środki bezpieczeństwa 😉

    • TropiMy Przygody

      20 maja, 2016

      Też się baliśmy, ale co było robić? 😉

  • Świat jest książką

    20 maja, 2016

    Super sprawa, warte spróbowania 🙂 Nie możemy się doczekać takich atrakcji, zazdro!

    • TropiMy Przygody

      20 maja, 2016

      Musicie spróbować! 🙂

  • Ewelina Boczkala

    20 maja, 2016

    My w Kolumbii mieliśmy takową przyjemność;) potwierdzamy kupa frajdy 🙂

    • TropiMy Przygody

      20 maja, 2016

      Ekstra to jest – uzależnia 😉

  • łukasz kędzierski - podróże i fotografia

    19 maja, 2016

    cholera – jestem cytowany 🙂 cool 🙂 cóż za wyróżnienie, a już tak całkowicie na poważnie to kanioning jest rewelacyjny.
    Polecam abyście następnym razem wybrali się do takiego, gdzie będziecie mogli trochę poskakać z różnej wysokości do wody i zaliczyli kilka toboganó (skalnych ślizgawek) 🙂 wtedy to będzie ogień 🙂

    • Koralina

      19 maja, 2016

      Jak mądrze piszesz, to Cię cytują 🙂 Chętnie spróbujemy nowych rzeczy, bo nam się spodobało 🙂

  • Jak tam jest?

    19 maja, 2016

    Super! My pierwszy raz spróbujemy tego za miesiąc, na Bałkanach! <3 Już nie możemy się doczekać!!

    • TropiMy Przygody

      19 maja, 2016

      I słusznie, spodoba się Wam! 🙂

  • Moja Mapa Świata

    19 maja, 2016

    dla nie takak mokrość odpada

    • TropiMy Przygody

      19 maja, 2016

      to przecież tylko woda 🙂

  • Iri (Iri Sunshine)

    19 maja, 2016

    Wow, podziwiam odwagę, nie wątpię, że było fajnie, ale sama chyba bym się nie zdecydowała:D

    • Koralina

      19 maja, 2016

      Kiedy doszliśmy do pierwszego wodospadu i spojrzeliśmy w dół, to też mieliśmy myśli, żeby się wycofać 😀 Na szczęście tego nie zrobiliśmy! 🙂

  • Kamila Kowalewska

    19 maja, 2016

    super! 🙂

    • TropiMy Przygody

      19 maja, 2016

      Musisz koniecznie spróbować! 🙂

  • Ola Dudek

    19 maja, 2016

    no to umoczyliście, genialnie !!! 🙂

    • TropiMy Przygody

      19 maja, 2016

      świetna zabawa 🙂

Podziel się swoją opinią