Skip to content

TropiMy Przygody


11 (absurdalnych) rzeczy, za którymi tęsknimy w podróży dookoła świata

Wyjeżdżając wiedzieliśmy, że będziemy tęsknić za rodziną, przyjaciółmi oraz jedzeniem (czytaj: pierogami!). No może jeszcze za własnym kątem, do którego można wracać. Jednak zupełnie się nie spodziewaliśmy, że będziemy tęsknić za rzeczami, które w Polsce wydawały nam się tak błahe i podstawowe, że w ogóle nie wzięliśmy ich pod uwagę.

A więc za czym tęsknimy w podróży? W poniższej liście z premedytacją pomijam rodzinę, przyjaciół i jedzenie (ach te pierogi!), bo to oczywiste, że tęsknimy. Skupię się na tęsknotach mniej oczywistych i bardziej zaskakujących.

Oto lista rzeczy, za które niejednokrotnie dalibyśmy się pokroić. Z przymrużeniem oka 😉

  1. Gorący prysznic i ciepła woda w kranie

Gorąca woda w kranie i pod prysznicem to taka oczywistość, że na początku podróży zapominaliśmy o to pytać szukając noclegu. I kiedy w gorącym klimacie (Kolumbia) to nie ma najmniejszego znaczenia, tak w wysokich Andach, gdzie noce są zimne, a dni wcale nie cieplejsze, potrzebujesz gorącej wody. A tej, jak na złość, nie ma.

  1. Prysznic i woda w kranie

Pffff, kto by się przejmował gorącą wodą, kiedy tej nie ma w ogóle. W wielu mniejszych (a i w tych większych się zdarzało) miastach zdarzają się przerwy w dostawie wody, z reguły wieczorem. Idziesz umyć zęby, a z kranu spada ostatnia kropla, która gdzieś tam w rurze się zaplątała. I znowu idziesz spać brudny.

  1. Ogrzewanie

Wyobraźcie sobie, że chodzicie po mieszkaniu czy też pokoju hostelowym w krótkim rękawku. Ach tak, Wy nie musicie sobie tego wyobrażać, Wy to robicie. Za to my sobie to czasem wyobrażamy i marzymy, że kiedyś też tak będziemy. Bo w Ameryce Południowej, w zimnych Andach ogrzewanie to niezwykła rzadkość. W zamian dostajesz 3 koce na noc, a i tak jeszcze dokładasz swój śpiwór i śpisz w czapce, bo inaczej zamarzasz. Tym bardziej marzysz o gorącym prysznicu, bo to jedyne miejsce, w którym uświadamiasz sobie, że Twoje palce u stóp jednak jeszcze się nie odmroziły.

tęsknimy w podróży

  1. Własny nóż, patelnia i garnek

Tępy nóż, którym nawet bułki nie można przekroić; patelnia, na której wszystko się przypala, a w gratisie w potrawie dostajesz stary teflon, czy pogięty garnek bez rączki i z czyimś starym, spleśniałym makaronem w środku to często całe wyposażenie hostelowej kuchni. Marzysz wtedy o zestawie rodem z „Master Chefa”, gdzie wyciągasz swoje noże i zakładasz „fartucha”.

  1. Możliwość wyprania ciuchów

Kiedy w plecaku brak już czystych rzeczy, chcesz wszystko wyprać. Jest jednak zimno, więc decydujesz się przeprać ręcznie tylko te najważniejsze (czytaj: bieliznę). Problem jednak w tym, że one nie schną, bo przecież jest zimno. Idziesz więc do pralni i płacisz miliony monet za pranie. I tak bardzo chciałbyś mieć swoją pralkę, móc wrzucać do niej rzeczy kiedykolwiek i uruchamiać program, kiedy ta się zapełni.

  1. Możliwość wyprania rzeczy w pralce, w ciepłej wodzie, żeby sprały się wszystkie plamy

No właśnie, idziesz do pralni i płacisz miliony monet za pranie. Potem okazuje się, że i tak wyprane było w zimnej wodzie i nie wszystko się sprało. Ale jest czyste w pewnym sensie. Bo w podróży zmienia się pojęcie brudnych ciuchów. Brudne nie jest to, co się poplamiło lub jest mocno zakurzone od pyłu, ale to, co nosiło się tak długo, że zaczyna powoli śmierdzieć.

tęsknimy w podróży

  1. Szafa (pełna ubrań)

A gdyby tak móc wybrać rzecz do ubrania z wielu leżących w szafie zamiast wybierać między dwiema ostatnimi czystymi sztukami? Ach, to by było coś!

  1. Żelazko

Jak nie cierpię prasować, tak nawet za tym tęsknię. Wróć, nie tyle za prasowaniem, co za wyprasowanymi rzeczami. A może nawet nie za wyprasowanymi, co nie tak bardzo wygniecionymi. Bo kiedy wyciągasz z plecaka ciuchy wyglądające gorzej jak wyciągnięte psu z gardła, marzysz o żelazku. Ale i tak to zakładasz, bo to przecież jedna z ostatnich dwóch czystych, a druga wygląda jeszcze gorzej. Rozprostuje się na Tobie.

  1. Możliwość siadania na… toalecie

Rzecz tak podstawowa i absurdalna do tęsknienia, ale prawdziwa. Nie pamiętam już kiedy ostatni raz usiadłam na toalecie. Korzystamy z najróżniejszych łazienek i bardzo często ich czystość jest daleko poza skalą czystości, jaką my znamy. Ach, zapomniałam dodać, że żeby w ogóle na toalecie usiąść, przydałaby się deska klozetowa. A tej (w Boliwii) prawie nie uświadczysz.

tęsknimy w podróży

  1. Pociąg

Po milionach godzin spędzonych w autobusach, chętnie wsiedlibyśmy dla odmiany do pociągu. Wprawdzie w Ekwadorze w jednym siedzieliśmy, ale tylko jakieś 2 godziny i do tego był to najdroższy pociąg w naszym życiu (o tym niebawem na blogu). Oddalibyśmy nerkę za zamianę godzin spędzonych w autobusie na te spędzone w pociągu. A może jednak byśmy nerki nie oddali?

  1. Herbata z cytryną

Niby miało nie być o jedzeniu, ale herbata to przecież nie jedzenie. Kiedy w Kolumbii okazało się, że nie ma tu cytryn (są limonki, milion odmian pomarańczy i mandarynek, ale cytryn nie ma!), liczyłam na kolejne kraje. Przeliczyłam się… Nie piłam herbaty z cytryną od wyjazdu z Polski, a śniadanie bez herbaty z cytryną to nie śniadanie… Herbata z limonką to nie to samo.

Dodalibyście coś do tej listy? A może odjęli? Co? Podzielcie się w komentarzach!

[ezcol_1third]zarezerwuj lot[/ezcol_1third] [ezcol_1third]zarezerwuj nocleg[/ezcol_1third] [ezcol_1third_end]wypożycz samochód[/ezcol_1third_end] Jeśli zarezerwujecie lot, noclegi lub samochód za pomocą powyższych linków, my dostaniemy parę groszy. Waszej rezerwacji nie zrobi to różnicy, a my wprawdzie kokosów nie zarobimy, ale zawsze na jakiś obiad czy wino się uzbiera 🙂 Dziękujemy!

46

  • cieplikpodrozuje

    21 lipca, 2016

    Przynajmniej nie możecie narzekać na brak internetu 😉

    • Koralina

      22 lipca, 2016

      No nie. W dzisiejszych czasach może nie być gdzieś wody, ale internet będzie 😉

  • emiwdrodze

    8 lipca, 2016

    Twarogu i jogurtów! Na żelazko nigdy bym nie wpadła, już od dobrych kilku lat się bez niego obywam i w podróży i w domu i jak dla mnie to rzecz kompletnie zbędna.

  • Ulek w Podróży

    8 lipca, 2016

    Z niektórymi rzeczami się zgodzę, ale nie tęsknię za żelazkiem (w domu też nie prasuję ciuchów:)) i za herbatą z cytryną hmm? Lubię – to fakt, ale dodawałam do herbaty kiedys własnie limonke a nawet pomarańcze 🙂 Ja często tęsknię za serem żółtym. Okazuje się więc, że podczas wyprawy możemy zacząć doceniać przyziemne rzeczy, które mamy na co dzień 🙂

    • TropiMy Przygody

      8 lipca, 2016

      Dokładnie 🙂 Za dobrym serem też tęsknimy, bo różnej jakości sery można tu kupić 🙂

  • Tati B.

    6 lipca, 2016

    Dlatego ja nie wiem czy kiedykolwiek zdecyduję się na takie wędrówki. Bo lubię wracać do domu, codziennie, po podróży, do swojej kuchni i swoich garnków. No i do wieczorów z kotem na kolanach. Gdybym była złośliwa, pozdrowiłabym znad kubka z herbatą 😉 ale jej nie mam. Trzymajcie się ciepło – moc dobrych myśli dla was 🙂

    • Koralina

      7 lipca, 2016

      No gdybyś pozdrawiała z nad herbaty, to bym zazdrościła 😉 Ale, ale! W Buenos Aires widziałam cytryny, więc jak tylko wrócimy tam jutro, to sobie zrobię taką najpyszniejszą 😛 Też gorąco ściskamy! 🙂

  • Agata

    6 lipca, 2016

    Po powrocie uwielbiam pierwszą noc przespaną w moim łóżku, w moim prześcieradle i na mojej poduszce. Dla wymęczonej słońcem, wiatrem i czym tylko się da skóry jest to największy luksus na świecie 😀

    • Koralina

      6 lipca, 2016

      My nie mamy już swojego łóżka 😛

  • AdventureTess

    6 lipca, 2016

    ja tam nie tęskniłam za żelazkiem, nawet jak nie podróżuje, to go nie używam 😛

    • Koralina

      6 lipca, 2016

      Ja też nie używałam i nie używam, ale teraz często jak wyciągam tak wymięte rzeczy z plecaka, to naprawdę chciałabym je wyprasować 😀

  • Ania Ostrowska

    6 lipca, 2016

    Mi najbardziej brakowało puszystego pachnącego ręcznika (zamiast szybkoschnacego badziewia) i swojej poduszki!

    • TropiMy Przygody

      6 lipca, 2016

      A to prawda, chociaż akurat w Ameryce Południowej nawet w hostelach z reguły dają ręczniki w cenie noclegu, więc nie tak często używamy naszych szybkoschnących na szczęście 🙂

  • Iri (Iri Sunshine)

    6 lipca, 2016

    Oj to pranie… Tutaj w Korei pierze się rzeczy w zimnej wodzie, więc doskonale rozumiem ten punkt…
    Jednak co tam pranie, kiedy podróżowanie dostarcza tyle wrażeń:)

    • Koralina

      6 lipca, 2016

      Święta prawda! 🙂

  • Ania

    5 lipca, 2016

    Mnie najbardziej brakuje polskiego poczucia humoru, absurdalnego i zrozumiałego tylko dla nas. W zasadzie odkąd jestem w Stanach rzadko kiedy zdarza mi się tak po prostu szczerze pośmiać (pomijam oczywiście czas spędzony z mężem, który też jest Polakiem). Jedynie, gdy przyjeżdżają nasi znajomi z Polski spędzamy naprawdę dobre chwile śmiejąc się do rozpuku.

    I wiesz, czego jeszcze? Polskiego braku uśmiechu. Wiem, może to dziwne, ale brakuje tego. Tutaj każdy nadskakuje i jest super miły, a ja po prostu czasami chciałabym być przywitana miną bez wyrazu.

    • Koralina

      6 lipca, 2016

      Hmm, nam śmiechu i uśmiechu, a także jego braku nie brakuje. W Ameryce Południowej akurat ludzie są albo uśmiechnięci i bardzo milo, bo chcą; albo zdystansowani i się nie uśmiechają, bo nie chcą. A obsługa klienta to tutaj w ogóle nie istnieje, nie mówiąc już o tym nadskakiwaniu znanym ze Stanów 🙂

  • łukasz kędzierski - podróże i fotografia

    5 lipca, 2016

    Człowiek często zauważa pewne rzeczy dopiero jak mu ich zabraknie. No bo jak to może nie być wody w kranie? Ostatnio przekonaliśmy się właśnie o tym, że jednak są miejsca i to wcale nie takie bardzo nierozwinięte, że nie ma wody w kranie (mała wyspa Pamilacan na Filipinach). Taka oczywistość, a jednak człowiek musi przestawić swoje myślenie o cieczy.

    Druga rzecz, która zawsze mnie mocno cieszyła po powrocie z dłuższego wyjazdu w naturę (obóz harcerski) to pierwszy kontakt bosej stopy z mięciutkim dywanem :), zatem jak tak się dłużej zastanowić to człowiek ma wiele takich „rzeczy” 🙂
    Ciekawe co napiszecie po kolejnych miesiącach

    • Koralina

      6 lipca, 2016

      Oj dokładnie! A propos kontaktu stóp z dywanem (nie miałam dywanu od dzieciństwa, więc nie czuję jego braku), to dzisiaj pod prysznicem przypomniało mi się jeszcze, że chętnie wzięłabym prysznic bez japonek, żeby stopy dotykały kafelek 🙂

  • Aleksandra Świstow

    5 lipca, 2016

    Prasowanie??? Serio??? Ja nawet stacjonarnie nie posiadam żelazka I po co herbata z cytryną jak jest coca mate Wybrzydzacie, naprawdę

    • TropiMy Przygody

      5 lipca, 2016

      Ja też nigdy nie prasowałam i uważam, że to zbędny przedmiot, ale za każdym razem, kiedy zakładam wymięte ciuchy to myślę, o dziwo, że chętnie bym je przeprasowała 😀 A mate de coca uwielbiam, choć tęsknoty za herbatą z cytryną nie zaspokaja 😛

    • Aleksandra Świstow

      6 lipca, 2016

      Ja w Ameryce Południowej, z racji tego, że jesteśmy cały czas w górach lub na pustyniach, najbardziej tęsknię za… noszeniem sukienek!

    • TropiMy Przygody

      6 lipca, 2016

      Oj tak! Już się śmialiśmy ostatnio, że jak kiedyś w końcu wrócimy do Polski, to ja będę non stop chodzić w sukienkach i obcasach (choć w tych raczej nigdy nie chodziłam), a Bartek w garniturze, tak dla równowagi za cały ten czas w podróży 😛

    • Aleksandra Świstow

      6 lipca, 2016

      Ja już nawet zrobiłam sukienkowe zakupy przez internet

    • TropiMy Przygody

      6 lipca, 2016

      Uuuu, ja nawet nie wchodzę na strony z ciuchami, bo to mogłoby się źle skończyć :v

  • Olga Es

    5 lipca, 2016

    A właśnie ostatnio myślałam o Tobie i Twoich ubraniach:D Wiem, brzmi trochę creepy, ale już się tłumaczę. Czytałam któryś z kolei tekst o tym, że ludzie, którzy mają dostęp do kilku ubrań, są szczęśliwsi, wszak nie stają każdego ranka przed dylematem na miarę naszych czasów, czyli w co się ubrać. I tak jakoś sobie myślałam, że chyba wyjeżdżając czy usuwając 90 procent ciuchów z szafy, tęskniłaby za różnorodnością, mimo że pracuję zdalnie i mój outfit to głownie dresik =D Niemniej ciekawa byłam Twojego zdania na ten temat i oto weszłaś cała na biało (brudno) z tekstem:) Pozdrawiam i życzę spotkania pierogów =D

    • TropiMy Przygody

      5 lipca, 2016

      No właśnie trochę brakuje tego porannego problemu pierwszego świata 🙂 No bo ileż można chodzić w tym samym na okrągło? 🙂 Dzięki za życzenia pierogów, też sobie tego życzymy! 😀

  • niesmigielska

    5 lipca, 2016

    wszystko racja, ale mi dodatkowo baardzo doskwierało takie dziczenie, kulturalne. w sensie, jasne, obcując z inną kulturą na codzień wiadomo że się wzbogacasz w inny sposób, ale mi chodzi o nieograniczony dostęp do książek, filmów i seriali. nie takich książek, które czytam na kindlu bo akurat były na chomikuj.pl 😉 (właśnie na wyjeździe wtedy pierwszy i ostatni raz zdarzało mi się kupowac ebooki), ale takich które są na mojej osobistej liście do przeczytania, które normalnie poszłabym i wypozyczyła z biblioteki.
    polecam jeśli Wam tego brakuje też, jakąś cyfrową prenumeratę, nam dostarczało to sporej dawki czytania na codzien + newsy z kraju.

    • Koralina

      5 lipca, 2016

      Nam też kultury brakuje, ale tej w postaci wyjść do teatru czy do kina. Jeśli chodzi o książki to kupujemy e-booki, które mamy na liście tych do przeczytania właśnie 🙂 Jedyne co z książkami, to zapachu papieru i przerzucania kartek brakuje… Ostatnio Bartek, zamykając okładkę kindla, przytrzymał sobie palcem, żeby mu się przypadkiem książka nie zamknęła na stronie, którą czytał – brakuje tego papieru 🙂
      Nie pisałam o tęsknocie za kulturą wyższą, bo ta tutaj też jest, tylko z różnych powodów z niej rezygnujemy. A chciałam się skupić na tych, których nie mamy możliwości zaspokoić, bo ich tu nie ma 🙂

  • TropiMy Przygody

    5 lipca, 2016

    Pamiętam! 🙂 Ach, te toalety 😉

  • TropiMy Przygody

    5 lipca, 2016

    Pamiętam! 🙂 Ach, te toalety 😉

  • Zależna w podróży

    5 lipca, 2016

    Czyli, że co? Książka „stary patagoński ekspres” to bujda na resortach? 🙁

    • Koralina

      5 lipca, 2016

      Nie wiem, bo ją zaczęłam czytać, ale nie skończyłam 🙁 Muszę do niej koniecznie wrócić! 🙂

  • Hanna Sobczuk

    5 lipca, 2016

    chlip! przykro mi, bo… też mnie to zaraz czeka 😀

    • TropiMy Przygody

      5 lipca, 2016

      No i będziesz tęsknić! Ale lepiej tęsknić niż być deską do prasowania 😉

    • Hanna Sobczuk

      5 lipca, 2016

      hahaha 😀

    • Hanna Sobczuk

      5 lipca, 2016

      lepiej pozostać deską surfingową i być na fali! 😀

  • Ewa Serwicka

    5 lipca, 2016

    Po miesiącach w Afryce nie odróżniam juz cytryny od limonki. Dla mnie to już to samo 😉

    • TropiMy Przygody

      5 lipca, 2016

      A ja właśnie wczoraj w Buenos widziałam cytryny w sklepie, aaaaa ♡ Muszę kupić! 🙂

  • Natalia Kwaśnik

    5 lipca, 2016

    Zdecydowanie polskie świeże bułki i drożdzówki <3

    • TropiMy Przygody

      5 lipca, 2016

      U nas chleb i ciasta babci 🙂

  • Kinga Bielejec

    5 lipca, 2016

    Żółty ser i polski pyszny chleb <3 ! Są u mnie na liście zaraz po znajomych i rodzinie haha 😀 Na kilka rzeczy bym nie wpadła, bo w Azji prawie zawsze było gorąco więc brak ciepłej wody czy ogrzewania nam nie przeszkadzał (poza północnym Wietnamem, brrr, zamarzaliśmy!).

    • TropiMy Przygody

      5 lipca, 2016

      Taaak, dałabym się pokroić za kromkę polskiego chleba… 🙂

  • Kasia Zajkowska

    5 lipca, 2016

    mi wystarczyło 10 dni w Gruzji, żeby zatęsknić za serkiem topionym i dobrymi drogami 😉

    • TropiMy Przygody

      5 lipca, 2016

      Ach, w Gruzji takie jedzenie, że my byśmy nie tęsknili za polskim 😉

    • Kasia Zajkowska

      5 lipca, 2016

      TropiMy Przygody tak, ale w Swanetii jak dawali na śniadanie kleik, kaszę, kapustę, ziemniaki….to trochę tęskniłam za zwykłą kanapką 😉 Potem było już lepiej i jedzenie rzeczywiście bomba!

Podziel się swoją opinią