Skip to content

TropiMy Przygody


Kurs językowy za granicą – jak go zorganizować i co trzeba wiedzieć?

Kurs językowy za granicą – jak go zorganizować i co trzeba wiedzieć?

Znalezienie wspólnego języka z miejscowymi jest jedną z ważniejszych spraw podczas podróżowania. Można oczywiście na całym świecie próbować dogadywać się w języku migowo-machanym, ale grozi to (zwłaszcza po dłuższej podróży) zwichnięciem stawów oraz nieporozumieniami (zabawnymi lub groźnymi) w krajach, gdzie pewne gesty oznaczają co innego. Dlatego właśnie warto języka miejscowego się nauczyć, najlepiej zapisując się na szybki, intensywny kurs językowy lub – w przypadku krótkiego wyjazdu – łapiąc najważniejsze słownictwo.

Wyjazd krótkoterminowy – złap podstawy!

Żyjemy w czasach dobrodziejstwa, jakim jest spore rozpowszechnienie języka angielskiego. W wielu krajach dogadamy się również przy użyciu innych popularnych języków europejskich, jeśli oczywiście się ich wcześniej uczyliśmy. Ale co, gdy jedziemy do krajów, gdzie języki obce to dla miejscowych abstrakcja lub ichniejsze języki to abstrakcja dla nas?

Wydaje mi się, że większość języków (pomijając może jakieś naprawdę hardkorowe, oparte na zupełnie innych dźwiękach) jest na tyle przyswajalna, że w trakcie lotu, jazdy autobusem czy pociągiem będziemy w stanie przyswoić choć kilka słów. W moim przypadku zadziałało to elegancko w Albanii, gdzie w restauracji zamiast udawania kury czy krowy albańskie „pa mish” otwierało mi drogę do bezmięsnego jedzenia. Parę słów więcej ułatwiło również „wynegocjowanie” z kierowcą busa pod granicą Albanii z Macedonią, żeby jednak nas nie naciągał i wziął od nas uczciwą zapłatę za kurs. Pamiętam  również, jak kilka zwrotów podłapanych w Brazylii przydało się później podczas pobytu w Portugalii czy… w Belgii, gdzie kilka słów  w rodzimym języku przyprawiało uśmiech na twarzy pani w portugalskim barze.

Wyjazd długoterminowy – masz czas, ucz się dłużej!

W przypadku wyjazdu do jakiegoś kraju na dłużej, najlepszym pomysłem wydaje się zacząć naukę jeszcze w Polsce (szkoła językowa, prywatne zajęcia, tandemy językowe tudzież nauka własnymi siłami) i kontynuować ją po przyjeździe na miejsce. Kontynuować można również podczas kursów dla obcokrajowców lub (jeśli nasz poziom już na to pozwala) skupić się na nauce praktycznej. W naszym przypadku sprawa była ułatwiona, gdyż w większości krajów Ameryki Południowej językiem urzędowym jest hiszpański, chociaż w różnych odmianach. Wiadomo, iż jednym z największych bogactw podróżowania są kontakty z miejscowymi. Dlatego postanowiliśmy już na początku naszej wyprawy zatrzymać się na chwilę dłużej (3 miesiące, tyle mogliśmy zostać bez zakupu horrendalnie drogiej wizy) w Ekwadorze. Jak znaleźliśmy kurs językowy? Jak załatwiliśmy wszystkie sprawy organizacyjne, papierkowe oraz jak znaleźliśmy mieszkanie i zadomowiliśmy się na chwilę w Quito? O tym poniżej.

Kurs językowy w Ekwadorze – co, gdzie, kiedy, jak?

Znalezienie kursu

kurs językowy

Mieliśmy tu trochę szczęścia. Szukając kursów językowych najpopularniejsza w świecie wyszukiwarka podsyłała nam jedynie oferty prywatnych szkół. Efekt? Ceny jak z kosmosu, powyżej 100$ za tydzień nauki i załamka, że nas jednak nie będzie na to stać. Przypadki jednak chodzą po ludziach. Siedząc pewnego dnia w małej, przyjemnej kawiarni w Cartagenie (Kolumbia) z naszymi gospodarzami z Couchsurfingu i przyglądając się tradycyjnemu sposobowi parzenia kawy w tym regionie, spotykamy Aleksieja…

Aleksiej to Rosjanin, który postanowił nauczyć się gdzieś na miejscu hiszpańskiego. Powiedział nam o rewelacyjnej oferciejednego z uniwersytetów w Quito (PUCE), gdzie dwa miesiące nauki kosztują tyle, ile 2-3 tygodnie w prywatnych szkołach językowych. Żegnamy się z Aleksiejem pewni, że widzimy się za miesiąc w Ekwadorze. Po drodze sprawdzamy opinie i rzeczywiście wszystko wydaje się ok, a więc już wiemy, że za miesiąc podejmiemy naukę na Uniwersytecie w Quito! Z niewiadomych powodów nasz znajomy do Quito nie dociera, może po drodze znalazł coś lepszego 😉

Ta historia nauczyła nas, iż gdybyśmy w przyszłości znów szukali kursów językowych w danym państwie z pewnością nie ograniczylibyśmy się tylko do wyszukiwarek internetowych. Dziś:
– znaleźlibyśmy i przeglądnęli strony wszystkich państwowych szkół wyższych, ewentualnie wysłali do nich zapytanie o taki kurs.
– Poszukalibyśmy informacji na forach internetowych.
– Wysłalibyśmy zapytania do miejscowych (np. na lokalnej grupie Couchsurfing lub jakiejś grupie językowej, np. z ofertami tandemów językowych na Facebooku czy innych portalach) z prośbą o rekomendację.
– Jeśli tego byłoby mało napisalibyśmy na grupy ekspatów (obcokrajowców żyjących chwilę dłużej w danym kraju) o radę. W końcu pewnie wielu z nich również po przybyciu do danego kraju przez taki kurs przeszło.

Znalezienie mieszkania

kurs językowy

No dobra, przyjeżdżamy do Quito i musimy się na jakiś czas tu zadomowić. Nie liczcie na wysyp ogłoszeń w internecie, jak ma to miejsce w Polsce. Te angielskie, które w internecie można znaleźć opublikowane zostały z myślą o obcokrajowcach. Efekt? Ceny są dwu-trzykrotnie zawyżone. Można szukać też na ekwadorskim OLX-ie, ale tam trudno znaleźć coś sensownego w dobrej cenie. Mieszkania są albo tanie, nieumeblowane, w złym standardzie i na samym końcu Quito, albo nowe, piękne, w centrum i bardzo drogie.

Aby znaleźć mieszkanie w rozsądnej cenie polecamy dwa sposoby, do obu potrzeba jednak co najmniej średniej znajomości języka hiszpańskiego lub pomocy osoby hiszpańskojęzycznej:
– kupić gazetę (jak kiedyś w Polsce), przeglądać ogłoszenia i dzwonić do właścicieli. Ogłoszenia w gazetach są trochę tańsze od tych w internecie, jednak bardzo sporadycznie możemy liczyć na to, że ktoś będzie w stanie pogadać z nami po angielsku. Możemy liczyć natomiast na wyższe kwoty, jeśli z tego angielskiego będziemy próbowali skorzystać.
– najlepszym sposobem pod każdym względem jest przejście się po dzielnicach, w których chcielibyśmy mieskać. Ekwadorczycy często wywieszają ogłoszenia w witrynach sklepów czy na słupach oraz w oknach mieszkań, które chcą wynająć. Czasami będzie to proste „Wynajmę mieszkanie” i numer telefonu, czasami sam numer. Cena z takich ogłoszeń będzie najlepsza, a kolejną zaletą jest fakt, iż przed rozmową już widzicie dom i najbliższą okolicę. Możecie również podpytać sąsiadów o bezpieczeństwo.

Rada: Niektóre dzielnice w Quito są bardzo często wybierane przez obcokrajowców, czego rezultatem jest większa dostępność dobrych sklepów, kawiarni czy restauracji, ale również sporo większe ceny wynajmu. Do takich miejsc należą: La Mariscal (zwana przez miejscowych Gringolandią), La Floresta (chyba nasza ulubiona) czy okolice Parku La Carolina. My wybraliśmy La Vicentinę – dzielnicę dużo tańszą, zaledwie 5 min spacerem od La Floresty, jednak te 5 min widocznie wystarczyło, aby „lokalnym kolorytem” i brakiem hipsterskich miejsc odstraszyć innych obcokrajowców. Prawdopodobnie byliśmy tam jedynymi Gringo. La Vicentinę bardzo polecamy!

Lokalna karta sim

Oczywistość w przypadku dłuższego pobytu w jednym kraju. Nie chcąc wiązać się abonamentem (na 3 miesiące to i tak było niemożliwe) wybór mieliśmy tak naprawdę pomiędzy dwoma największymi operatorami w kraju – Claro i Movistar. Kartę SIM kupicie oraz później będziecie ją doładowywać w punktach oznaczonych logiem operatora i okraszonych napisame „Recarga”. Musicie jedynie podać swój numer telefonu, kwotę doładowania (zazwyczaj od 2$ wzwyż) a sprzedawca/sprzedawczyni doładuje Wam telefon. Sprawdźcie aktualne promocje, w niektóre dni traficie na 2 za 1 lub nawet 3 za 1. W standardowych planach koszt rozmowy to 20 centów, za sms płaci się 7 centów. Claro jest nieco droższe od Movistara, ale ma ponoć większy zasięg poza miastami. Zauważycie również często ludzi w kombinezonach z logiem tych operatorów sprzedających doładowania na ulicy.

Rada: Jeśli macie drogiego smartfona przemyślcie, czy nie warto karty miejscowej włożyć do tańszego aparatu. Internet mobilny w Ekwadorze (podobnie jak w Kolumbii) jest drogi, w pakiecie dostaniecie go bardzo niewielką ilość (50-100mb) oraz darmowego Watsappa, co akurat może być zaletą. Aplikacja ta jest dużo bardziej popularna w Ameryce Południowej niż w Polsce i korzysta z niej chyba każdy, kto ma dostęp do internetu.

Dodatkowe formalności, papiery, etc.

  • Na koniec zostało Wam do zrobienia jeszcze parę rzeczy:
    Legitymacja studencka. Uniwersytety w Ekwadorze (jak i miliard innych budynków) są obstawione przez ochroniarzy, którzy na początku będą wpuszczać na teren kampusu bez legitymacji, ale do czasu. Poza tym dzięki niej załapiesz się na wiele zniżek. Nam udało się zaoszczędzić ok. 20-30$ w samym Quito i ponad 150$ na Galapagos. Legitymacja kosztuje 5$, ale tu rachunek opłacalności chyba jest prosty. Na naszym uniwersytecie nie potrzeba było nawet robić wcześniej zdjęcia, wystarczyło z potwierdzeniem opłacenia kursu pójść do sekretariatu, opłacić ją (w kasie w innym budynku) i z potwierdzeniem uiszczenia opłaty za legitymację pójść jeszcze do innego budynku, gdzie obsługa robi Ci zdjęcie i w 5 min drukuje legitymację. Proste? Oczywiście, jeśli biuro do produkcji legitymacji jest otwarte, nie ma akurat przerwy technologicznej lub wolnego dnia jedynego pracownika, który potrafi wcisnąć „print” 😉
    Opłaty na uczelni. Na przykładzie naszego uniwersytetu (PUCE): Na uczelni wszelkiego rodzaju opłaty uiszczamy w jednym miejscu. I nie jest to sekretariat ani specjalne konto uczelni. W jednym z uczelnianych budynków znajdziecie kasy, w których za każdą dokonaną opłatę dostaniecie świstek z podbitą pieczątką. Pamiętajcie o nim, bez tego nikt wam nie uwierzy, że zapłaciliście. Na początku zapytajcie (lepiej w sekretariacie, bo może się akurat „teoretycznie” przytrafić, że opiekun studentów obcokrajowców o takich rzeczach nie wie) za co dokładnie i ile macie zapłacić, aby nie wracać do kas z każdym kolejnym, osobnym papierkiem.
  • Bankomaty na uczelni. To akurat spore udogodnienie. Na naszym kampusie były bankomaty 3 różnych banków oraz parę małych ajencji bankowych. Jest to zarazem dosyć bezpieczne miejsce do wypłaty pieniędzy.
  • Potwierdzenie kursu. I tu, jak w wielu innych sytuacjach bez „dolaritos” nic nie załatwimy. Mamy jednak wybór – albo drogi certyfikat albo potwierdzenie od uczelni o odbytym kursie i wyniku z egzaminu końcowego. My zdecydowaliśmy się na drugą opcję. Teoretycznie darmowa. Teoretycznie. Aby  zdobyć owo poświadczenie, trzeba napisać do dziekana proste podanie z prośbą o wystawnie takowego zaświadczenia. Jak pisałem zaświadczenie jest darmowe, ale… podania nie wolno napisać o tak sobie na byle czym. Musi być to specjalna kartka kupiona w kasie z pieczątką uczelni. 1$ za sztukę 🙂

kurs językowy

Mamy już wszystko, co powinniście wiedzieć. Teraz śmiało możecie ruszać na kursy językowe dla obcokrajowców. Dobra zabawa (zwłaszcza, jeśli wracacie do roli studenta po paru latach), poznanie ludzi z różnych zakątków świata (na moim kursie poznałem ludzi z: Indonezji, Papui-Nowej Gwinei, Australii, Rosji, Białorusi, Iranu, Korei Południowej, Stanów i Kanady) i satysfakcja z nauki języka gwarantowane!

Szukacie ciekawych miejsc w Ekwadorze? Zajrzyjcie na stronę o Ekwadorze na naszym blogu!

Macie doświadczenie w nauce języka obcego za granicą? Zabawne sytuacje lub rady, którymi warto podzielić się z innymi?  A może jakieś pytanie do tego tekstu, zwłaszcza, jeśli rozważacie Amerykę Południową (a najlepiej Ekwador) jako miejsce do odbycia podobnego kursu? Dajcie o tym wszystkim znać w komentarzach!

[ezcol_1third]zarezerwuj lot[/ezcol_1third] [ezcol_1third]zarezerwuj nocleg[/ezcol_1third] [ezcol_1third_end]wypożycz samochód[/ezcol_1third_end] Jeśli zarezerwujecie lot, noclegi lub samochód za pomocą powyższych linków, my dostaniemy parę groszy. Waszej rezerwacji nie zrobi to różnicy, a my wprawdzie kokosów nie zarobimy, ale zawsze na jakiś obiad czy wino się uzbiera 🙂 Dziękujemy!

11

  • Justyna

    11 stycznia, 2018

    Hej! Wybieramy się za jakiś czas z mężem do Ekwadoru i chcielibyśmy wziąć udział w takim kursie. Czy kurs będzie też odpowiedni dla osoby z praktycznie zerową znajomością jezyka hiszpańskiego? Czy grupy są już bardziej zaawansowane?

    Pozdrawiam!
    Justyna

    • Bartek

      11 stycznia, 2018

      Jasne, jeśli zdecydujecie się na ten kurs, który my robiliśmy, to Uniwersytet prowadzi go o ile dobrze pamiętam na 6 różnych poziomach. Ja zaczynałem kurs na 1 poziomie znając parę słów (jak gracias czy cerveza) i sporo się nauczyłem 🙂 Polecam 🙂

      • Justyna

        14 marca, 2018

        O, super! W takim razie szykujemy się do wyjazdu 😀

  • Bartek Wudniak

    3 sierpnia, 2016

    Dzięki! 🙂

  • Bartek Wudniak

    3 sierpnia, 2016

    Dzięki 🙂

  • Bartek Wudniak

    3 sierpnia, 2016

    Muchas gracias 🙂

  • Bartek Wudniak

    3 sierpnia, 2016

    Dziękuję 🙂

  • Bartek Wudniak

    3 sierpnia, 2016

    Jedno z kolejnych przed nami, Wyspa Wielkanocna 🙂

  • Agnieszka Widłak

    3 sierpnia, 2016

    Tak właśnie myślałam 😉 Na pewno w miarę zwiedzania kolejnych miejsc będą się pojawiać nowe marzenia.

  • Bartek Wudniak

    3 sierpnia, 2016

    Dzięki wielkie 🙂 Z marzeniami to muszą do głowy wpadać nowe, bo sporo tych starych już poodhaczaliśmy :p

  • Bartek Wudniak

    3 sierpnia, 2016

    Dzięki wielkie 🙂

Podziel się swoją opinią