Skip to content

TropiMy Przygody


Londyn (trochę) wegetariański

Wypady na zachód Europy powinny być (i są) dużo łatwiejsze dla osób wege. Wybierając się w dalsze podróże najlepiej dobrze zapoznać się z bezmięsnymi daniami lokalnej kuchni. Z tymi krótszymi wyjazdami, zwłaszcza na zachód jest łatwiej, bo przecież wiadomo, że podobnie jak i u nas zawsze coś zjemy. Czy aby na pewno? Przyznajcie, czy nie mieliście tak już co najmniej tysiąc razy, że spacerując po jakimś mieście mijaliście wiele fajnych wege barów/restauracji, ale w momencie, kiedy akurat zgłodnieliście, w Niemczech z każdego szyldu spoglądały na was curry wursty, w Anglii fish & chips, we Francji foie gras, a w Hiszpanii chorizo? W tym wpisie, w przeciwieństwie do opisu kuchni wege w Gruzji, nie będę przedstawiał konkretnych potraw, ale opcje na zjedzenie wege posiłku w Londynie. A tych jest całkiem sporo.

Czytaj więcej

Londyn (trochę) nieoczywisty

Londyn to Big Ben, Pałac Buckingham, Tower Bridge i London Eye. Takie „must see” każdego, kto do stolicy Anglii przyjeżdża. Oboje w Londynie już byliśmy (W wieku dość pacholęcym, ale jednak. Poza tym Pałacu Buckingham chyba nie da się zapomnieć), więc nie zależało nam tak bardzo na tych miejscach i chcieliśmy zobaczyć Londyn z innej strony. Udało się. Dzięki naszym przyjaciołom, którzy byli powodem wyjazdu do Londynu oraz dzięki Adze i Maćkowi z bloga I Saw Pictures, którzy pokazali nam nieopisane w przewodnikach (jakbyśmy je w ogóle czytywali ;)) zakamarki metropolii. Dzięki kochani! Co w takim razie warto?

Czytaj więcej

Św. Mikołaj i sauna, czyli po co jechać do Laponii

4 nad ranem, śnieg mocno zacina, droga śliska. Trójka pasażerów śpi, Karola prowadzi samochód, jadąc nie więcej niż 40 km/h. Nagle budzi nas gwałtowne szarpnięcie, o mały włos nie uderzam głową w szybę, za którą widzę niebezpiecznie zbliżające się drzewa. Miewałam w życiu lepsze pobudki i zanim orientuję się, co się stało, samochód już stoi. Problem w tym, że nie na drodze, tylko w zaspie śnieżnej na poboczu. Koła kręcą się w miejscu, auto ani drgnie, a my jesteśmy o 4 nad ranem głęboko w Laponii, przy drodze, na której ostatni samochód mijaliśmy… jakieś 2 godziny wcześniej!

Czytaj więcej

Sentymentalna podróż na Przylądek Północny

Kiedy mieszkałam w Finlandii i zaczęłam pisać ten blog, wyglądał on zupełnie inaczej. Nie dzieliłam się za bardzo podróżami, które odbyłam i widokami, które cieszyły moje oczy. Informowałam bliskich i znajomych o codziennym, studenckim życiu. O tym, że kuchenka w akademiku tak brudna, że gotować się odechciewało. O tym, że skasowałam przypadkiem esej zaliczeniowy na okropnie nudny temat i musiałam go napisać od nowa. Albo o tym, że zatrzasnęłam drzwi od pokoju z kluczem w środku i musiałam zapłacić 12 euro (o mój Boże, ile to pieniędzy dla studentki z Polski w drogiej Finlandii!) za jego ponowne otwarcie.

Czytaj więcej

Na weekend: Berlin artystyczny

Berlin mnie zaskoczył. Wprawdzie byłam tu już kilkakrotnie: jako dziecko (więc niewiele pamiętam), na lotniskach (więc niewiele widziałam) i na chwilę, żeby zjeść obiad i zobaczyć jarmark świąteczny (więc było zimno), ale nie wydawało mi się, że to będzie fajne miasto. Sorry, ale jak stolica Niemiec może być fajna? 😉

Czytaj więcej

Na weekend: Amsterdam

Amsterdam to idealne miasto na spędzenie w nim weekendu. Dlaczego? Bo na jego zwiedzanie nie potrzeba tygodnia, tętni życiem i jest na tyle drogi, że dłuższy pobyt mógłby zauważalnie nadszarpnąć portfel;) Weekend wystarczy też, żeby poczuć klimat miasta i zechcieć do niego wrócić. Są dwa świetne sposoby zwiedzania stolicy Holandii: na rowerze oraz z piwem. Niestety, wykluczają się wzajemnie, zatem trzeba wybrać jeden z nich. Fajne (zapewne) poruszać się po mieście tysięcy rowerów tymże środkiem transportu.

Czytaj więcej