Piękny wulkan Azufral
Był naszym pierwszym. Jak to krótki romans, przyniósł radość, adrenalinę, ale też i ból. Przez chwilę bujaliśmy w obłokach, a właściwie nad nimi. To od niego zaczął się nasz flirt z wulkanami i wysokością. I właśnie dlatego wulkan Azufral zawsze będzie zajmował wyjątkowe miejsce w naszym sercu.
Wulkan Azufral nie jest największym ani nawet najpiękniejszym wulkanem w Ameryce Południowej. Ale dla nas pozostanie wyjątkowy, bo to na nim przekroczyliśmy po raz pierwszy granicę 4 000 metrów n.p.m. Ale to nie powód, dla którego Azufral wart jest poznania. Powodem jest piękna Laguna Verde (zielone jezioro) w kraterze tego kolumbijskiego wulkanu. Azufral zapiera dech w piersiach – nie tylko w przenośni. Wszak niełatwo oddycha się na 4 070 m n.p.m.
Szczęśliwie, nie trzeba być profesjonalnym górołazem, żeby zdobyć wulkan. Azufral jest łatwą górą, ale należy pamiętać o wysokości – problemy z oddechem, ból głowy, zawroty i nudności mogą być oznakami nieprzyzwyczajenia organizmu do bycia w wysokich górach. Mnie bolała głowa, ale na szczęście zaczęła już w drodze powrotnej. Trekking zaczyna się u wejścia do rezerwatu, na wysokości 3 700 metrów n.p.m., a zatem do pokonania jest nieco ponad 300 metrów. Nie brzmi źle, prawda? Spacer do krateru zajmuje ok. 3 godzin, ale czas wcale się nie dłuży. Widok na góry oblane chmurami po horyzont i tutejszą roślinność wynagradzają wysiłek.
Docieramy na szczyt półśpiącego wulkanu, skąd rozpościera się przepiękny widok na seledynowe jezioro w dole krateru. Ten niesamowity kolor woda zawdzięcza siarce, która pokrywa dno jeziora (siarka to po hiszpańsku ‘azufre’, co dało nazwę wulkanowi). Laguna Verde pokazująca się pomiędzy stokami i chowająca niekiedy pod chmurami tworzy niesamowity, wręcz mistyczny klimat. Podziwiając ten widok i robiąc tysiące zdjęć, można naładować własne baterie, bo do jeziorka można zejść, choć ścieżka prowadząca 100 metrów w dół jest dość stroma. Nie zniechęca to nas, gdyż nagroda w postaci laguny warta jest tej ceny! Zatrzymujemy się co 2 minuty, podziwiając coraz to bardziej wynurzającą się zza gór i chmur zatokę. Nie dochodzimy do samego dołu ze względu na kontuzję kolana, która akurat teraz dała o sobie znać, a jeszcze musimy wrócić do wejścia do rezerwatu. Zostawiamy więc w tyle Lagunę Verde, która nie jedyną zatoką w kraterze. Są jeszcze 2 mniejsze: Laguna Negra (czarna) i Laguna Cristal (kryształowa), ale to zielone jezioro jest prawdziwą perłą wulkanu.
Z bólem głowy i pięknymi widokami dookoła wracamy do wejścia do rezerwatu (Reserva Natural de Azufral założony w 1990 roku, pokrywa prawie 6 tysięcy hektarów pięknych gór). Chodźcie sami zobaczyć, jak tam ładnie!
Ale zanim, tradycyjnie kilka informacji praktycznych:
- Trekking najlepiej zacząć wcześnie rano (7-8), ponieważ około południa laguna, jak i wulkan Azufral lubią chować się w chmurach. Poza tym, od godziny 10 wzwyż sporo tu kolumbijskich turystów, więc robi się trochę tłoczno.
- Wejście do rezerwatu jest darmowe, ale należy zarejestrować swój pobyt w drewnianym domku, aby w razie wypadku ratownicy wiedzieli, że ktoś z wulkanu nie wrócił.
- Jest tam również malutki sklepik, ale słabo zaopatrzony, więc najlepiej wziąć jedzenie ze sobą.
- Aby dojechać do wulkanu, należy najpierw dotrzeć do Túquerres, najlepiej z Pasto lub z Ipiales, jako że jest to mniej więcej w połowie drogi pomiędzy nimi (bus z Pasto do Túquerres kosztuje 8 000 COP i jedzie ok. 2 godziny). Z ryneczku w Túquerres trzeba złapać autobus, który jedzie do San Roque. Bilet kosztuje 1 000 COP, ale zapytajcie kierowcę, czy może zabrać Was dalej, do samego wejścia do rezerwatu – zaoszczędzicie trochę czasu i drogi pod górę. Jest spora szansa, że wcześnie rano nie będzie zbyt wielu chętnych, aby tam jechać. Oprócz nas na autobus czekała tylko para Kolumbijczyków i oni też chcieli się dostać na wulkan Azufral, więc kierowca zaoferował podwiezienie pod samo wejście za 20 000 COP za cały autobus – do podziału na naszą czwórkę. Jeśli pasażerów będzie więcej, tym taniej. Umówcie z kierowcą godzinę powrotu, jako że te autobusy nie mają rozkładu jazdy. Będzie na Was czekał o umówionej porze przed wejściem do rezerwatu.
Cała wycieczka z Pasto na wulkan Azufral (nie wliczając w to jedzenia) kosztowała nas 52 000 COP (w grudniu 2015 to było ok. 70 zł) na 2 osoby.
Szukacie ciekawych miejsc w Kolumbii? Zajrzyjcie na stronę o Kolumbii na naszym blogu!
To była pierwsza z kilku granic wysokości, jakie pokonaliśmy w Ameryce Południowej, kolejne jednak przekraczaliśmy już nie przy okazji zdobywaniu wulkanów. Jeśli interesuje was tematyka trekkingów wulkanicznych to warto przeczytać o tym, jak swoje pierwsze 5 000 metrów pokonała Pojechana wspinając się na wulkan Tunupa w Boliwii.
A Wy? Lubicie wulkany? Jaka była najwyższa góra, jaką zdobyliście? Podzielcie się w komentarzach!
[ezcol_1third][/ezcol_1third] [ezcol_1third][/ezcol_1third] [ezcol_1third_end][/ezcol_1third_end] Jeśli zarezerwujecie lot, noclegi lub samochód za pomocą powyższych linków, my dostaniemy parę groszy. Waszej rezerwacji nie zrobi to różnicy, a my wprawdzie kokosów nie zarobimy, ale zawsze na jakiś obiad czy wino się uzbiera 🙂 Dziękujemy!
17 Komentarze
Ola
„Był naszym pierwszym. Jak to krótki romans, przyniósł radość, adrenalinę, ale też i ból. Przez chwilę bujaliśmy w obłokach, a właściwie nad nimi. To od niego zaczął się nasz flirt z wulkanami i wysokością. I właśnie dlatego wulkan Azufral zawsze będzie zajmował wyjątkowe miejsce w naszym sercu.”
To się nazywa mistrzowska zajawka <3
Koralina
Dzięki! 🙂
Bartek (@bartekhouse)
Wow! Widoki super! Ja w tamtym roku zaliczyłem Etne od początku pod sam krater radość niesamowita
Koralina
Fantastycznie! Gratulacje! 🙂 My na Etnę jeszcze nie dotarliśmy, trzeba nadrobić! 🙂
Pinezka na mapie
Przepiękne zdjęcia! Zazdroszczę zdobycia wulkanu. Ja miałam okazję w zeszłym roku zaprzyjaźnić się z Etną, ale pogoda popsuła moje plany. Pozdrawiam! 🙂
Koralina
Dziękuję! 🙂 No to w takim razie Etna do poprawki! 😉
Zależna w podróży
super wstęp!
Koralina
Dzięki! Jestem z niego dumna 😉
W Duecie po Świecie
Zazdroszczę widoków! A jak to jest z oddychaniem/funkcjonowaniem poniżej wulkanu (bo piszesz, że wchodziliście z wysokości ok. 3700m n.p.m.)?
Koralina
Bez żadnych problemów, ale my dość stopniowo zwiększaliśmy wysokość – od północy Kolumbii jadąc na południe cały czas byliśmy trochę wyżej. Nie wiem, jak byłoby tuż po przylocie np. znad morza – zapewne zmiana byłaby odczuwalna.
Life Good Morning
Takie romanse pochwalam:)
TropiMy Przygody
Haha, my też 😉
Cieplik podróżuje
Fantastyczne widoki! No i gratuluję przekroczenia granicy 4000 metrów 🙂
Koralina
Dziękujemy! 🙂
Kami Kowalewska
cudo!
Aleksandra Świstow
Piękny Ja właśnie dochodzę do siebie po tym jak sobie zafundowałam swoje pierwsze 5 tys 🙂
TropiMy Przygody
(Y) Niebawem chyba też nas to czeka 🙂