Skip to content

TropiMy Przygody


Milford Sound – najpiękniejszy fiord w Nowej Zelandii

Milford Sound – najpiękniejszy fiord w Nowej Zelandii

Przepiękne góry, spokojne, trawiaste doliny, rozgwieżdżone i czyste niebo oraz fiordy. Nie, nie jesteśmy w Norwegii, a w Nowej Zelandii i na weekend wybieramy do jednego z najpiękniejszych, ale i najbardziej kapryśnych pogodowo miejsc w kraju. Milford Sound, jedziemy!

Gdzie leży Milford Sound?

Tam, gdzie nie ma sklepów, zasięgu telefonicznego i zabudowań, czyli tu:

Jak się dostać do Milford Sound?

Milford Sound (w języku maori Piopiotahi), czyli zatoka Milforda, leży w północnej części regionu Fiordland na Wyspie Południowej. Prowadzi tu jedna droga z Te Anau (oddalonego o 120 km od zatoki) będąca atrakcją samą w sobie. Popularną opcją jest również przylot z Auckland do Queenstown, Dunedin lub Christchurch i kontynuowanie podróży wynajętym samochodem lub autobusem wycieczkowym. Droga z Queenstown do Te Anau, gdzie zbiegają się trasy z powyższych miast, to fragment tzw. Southern Scenic Route, która jest dobrym pomysłem na kontynuowanie naszej podróży po Wyspie Południowej.
Milford Sound

Cały teren Parku Narodowego Fiordland wpisany jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Stąd pochodzi też spora część zdjęć, jakie znaleźć możemy w trakcie poszukiwań informacji o Nowej Zelandii.

Kiedy jechać do Milford Sound?

Na to niestety nie ma reguły. Fiordland to jeden z bardziej deszczowych miejsc Wyspy Południowej. Leje tu średnio co drugi dzień w roku, a więc jest spora szansa, że nie trafimy w dobrą pogodę. Warto jednak zaryzykować, gdyż część atrakcji, jak rejs zatoką Milford Sound, zapewne nie zaoferują nam wtedy pocztówkowych widoków, ale możemy z pewnością liczyć na mglistą aurę tajemniczości lub szeroko rozlewające się, dzięki deszczowemu przyborowi wody, wodospady.Milford Sound

Co robić w regionie Milford Sound?

1. Trasa Milford – Te Anau

Jak już wspominałem, licząca 120 km w jedną stronę droga z Te Anau do Milford Sound to atrakcja sama w sobie. Nie dość, że po drodze uwodzić nas będą zjawiskowe krajobrazy łąk, dolin rzecznych, lasów oraz górskich szczytów, to jeszcze na każdym kroku czekają różnego rodzaju atrakcje. W bezwietrzny dzień warto zatrzymać się przy tzw. lustrzanym jeziorze oferującym (uwaga, nie spodziewacie się tego!) lustrzane odbicie gór wyrastających tuż za nim. My niestety trafiliśmy w dzień wietrzny, gdy tafla jeziora była niestety zmącona. Na trasie przystanek można robić właściwie co chwilę. Oprócz krótkich i długich tras trekkingowych podziwiać możemy jeziora (jak Lake Marian) oraz zatrzymać się np. przy The Chasm, aby po krótkim spacerze podziwiać malowniczy wodospad. Malowniczych wodospadów, rzek oraz jezior jest zresztą na trasie całe mnóstwo.
Milford Sound

2. Kilkudnowe trekkingi „Great Walks”: Milford, Kepler, Routeburn

Nowa Zelandia poza setkami krótkich i długich szlaków oferuje 9 tras „specjalnych”, tzw. „Great Walks”, które reklamowane są jako najpiękniejsze i najbardziej zjawiskowe w całym kraju. Są to szlaki, na których pokonanie przewiduje się, w zależności od wybranej trasy, od 3 do 6 dni. 3 z 9 szlaków znajduje się właśnie w pobliżu Milford Sound i Te Anau, co tylko dowodzi jak bardzo ciekawy jest to teren.

Do wyboru mamy Milford Track, Kepler Track lub Routeburn Track. Trasy cieszą się tak dużą popularnością, że miejsca noclegowe na trasie (w schroniskach i na małych polach namiotowych) rozchodzą się na pniu na każdy kolejny sezon. Bez wcześniejszego wykupienia miejsc na noclegi, w teorii, nie wolno ruszyć w całą trasę (dostępne są opcje jednodniowe), co może dziwić, gdyż dla niejednego wytrawnego piechura (paru takich znamy) trasa zajęłaby jeden dzień. Do przejścia mamy średnio od 60 do 80 km. Inną sprawą są dosyć wysokie ceny noclegów w sezonie. Za noc w chatce (łóżko piętrowe + materac) zapłacimy do 54$ nowozelandzkich. Pole namiotowe to koszt ok. 20$ (ceny różnią się w zależności od wybranej trasy). Musimy również wydrukować potwierdzenie (jeśli nocleg kupiliśmy przez internet), inaczej na miejscu możemy zapłacić karę. Dodatkowo, przy kupnie noclegu z dnia na dzień w biurze DOC (Department of Conservation, który zarządza szlakami) zapłacić możemy nawet dwukrotność ceny (jeśli jakieś miejsce się akurat zwolni). Niewykorzystana rezerwacja przepada. Dokładnych informacji o szlakach oraz dostępności chatek i miejsc na namioty szukajcie na stronie DOCu.

3. Trekkingi jednodniowe, nasz przykład: fragment Routeburn

Jak wspomniałem powyżej, dla tych, którzy nie mają czasu albo nie zarezerwowali noclegów wcześniej, lub koszt noclegów odwiódł ich od przejścia pełnej trasy, dobrą opcją są trekkingi jednodniowe. Jedną z oczywistości jest początek trasy i zawrócenie po upływie połowy dnia na parking. Istnieją również dojścia na środkowe części tras. Minusem niektórych początków/końców parodniowych tras jest to, że często zaczynają się od parogodzinnego trekkingu przez las, więc osoby spragnione pięknych widoków mogą ich nie zobaczyć. Poniżej nasz pomysł na jednodniowy trekking.

Milford Sound
Routeburn – widok ze szczytu Key Summit

Dzień zaczynamy wcześnie rano na parkingu „Divide”, ok. 30 km od Milford Sound. Jest to punkt startowy m.in. do jednego z Great Walks – Routeburn oraz innej, parodniowej trasy (nie Great Walk) – Greenstone. Zaczynamy trasą Routeburn, lecz po niecałej godzinie (40 minut – do godziny przy średnim tempie) skręcamy z niej w prawo i zdobywamy (podejście zajmuje jakieś 15 minut) Key Summit. Szczyt wprawdzie niewysoki (919 m n.p.m.), ale pozwalający cieszyć się pięknym widokiem okolicznych gór. Idealne miejsce na zdjęcia. Na szczycie stworzono również 30-minutową trasę spacerową wokół niego, podczas której możemy w pełni docenić panoramę otaczających nas krajobrazów oraz dowiedzieć się co nieco o miejscowej florze. Następnie wracamy na szlak Routeburn. Idziemy w kierunku Lake Howden Hut, gdzie odpocząć możemy przy małym jeziorku. Tutaj też następuje rozwidlenie tras Routeburn i Greenstone. Kontunuujemy trasą Routeburn, idąc głównie lasem pod górę. Po 2 – do 3 godzin dochodzimy do głównego punktu tego dnia, magicznego wodospadu Earland Falls (174 m wysokości!!!), gdzie warto zrobić przerwę na lunch/obiad. Powrót na parking w zależności od tempa to 3, maksymalnie 4 godziny. Całość trasy, z wejściem na szczyt i dojściem do wodospadów powinna potrwać ok. 8 godzin.

4. Rejs po Milford Sound

Niezaprzeczalnie główną atrakcją regionu są rejsy Zatoką Milforda. Przez swoje wysokie, strome zbocza oraz długie koryto (ok. 20 km) przypomina ona raczej fiord. Zresztą, takich fiordów jest w regionie więcej (do pozostałych trudniej się dostać i są to opcje dużo bardziej kosztowne), stąd też nazwa całego parku narodowego (Fiordland National Park).
Milford Sound

Opcji na rejs jest wiele, od najtańszych (hehe, tanio w Nowej Zelandii, jasne!) do bardzo luksusowych. Rejsy organizuje 5 firm, my popłynęliśmy z Go Orange i możemy ich polecić z czystym sumieniem! Jednym z niewątpliwych plusów jest cena, gdyż organizują oni najtańsze ze wszystkich rejsów. Dodatkowo, w ostatni rejs wypływają najpóźniej (o 17:00), gdy statki pozostałych firm stoją już w porcie. Płyniemy więc w rejs prawie „sami” (oprócz pojedynczych małych, wynajętych łódek), mając Milford Sound niemalże na wyłączność. Późna godzina, w przeciwieństwie do rejsów o 9:00 i 12:00 jest również lepsza dla fotografów, dając im możliwość fotografowania zatoki z ładniejszym, bardziej miękkim światłem. Jeśli trafimy do tego w okienko pogodowe, to dobre fotki murowane 😉 W cenie biletu dostaniemy również posiłek. W zależności od godziny będzie to małe śniadanie, lunch lub wieczorny grill (na tym byliśmy my). Moje obawy co do „dostępnej wersji wege” były bezpodstawne, gdyż obsługa była dobrze na taką ewentualność przygotowana (żeby tak się stało należy zgłosić wymogi dietetyczne przy zakupie biletów). Podsumowując rejs to zdecydowanie dobrze spędzone 2 godziny!
Milford Sound

5. Atrakcje w Te Anau

„Pobliskie” Te Anau – miejsce, którego i tak nie sposób ominąć, również oferuje nam wiele atrakcji. Tym fajniejszych, jeśli mamy trochę ekstra czasu przed dalszą podróżą. To tutaj rozpoczyna się drugi z Great Walks, czyli Kepler. W samym miasteczku, w zależności od zasobności naszego portfela, możemy zaszaleć i wybrać się na przejażdżkę (przepłynięcie? przepływ?) speedboat (łódź turbo-motorowa, wywijająca bączki na wodzie), polecieć nad Fiordlandem samolotem lub helikopterem, popłynąć w rejs do jaskini, aby obserwować świecące robaczki lub najzwyczajniej w świecie wypożyczyć łódkę lub kajak (lub porobić z powyższych mieszane pakiety). Poza tym w miasteczku działa informacja DOCu, do której warto zajść z paru powodów. Pierwszy to oczywiście aktualny stan szlaków górskich i prognoza pogody na najbliższych dni. Dodatkowo znajdziemy tam sporo darmowych (oraz płatnych, jak w przypadku jednodniowych tras z regionu) mapek i folderów z całej właściwie Wyspy Południowej, informacje o campingach oraz dobrze poinformowanych pracowników. No i niedaleko kręcili też część scen do Władcy Pierścieni!
Milford Sound

Szukacie innych miejsc w Nowej Zelandii? Zajrzyjcie na stronę o Nowej Zelandii na naszym blogu!

Informacje praktyczne:

  • Noclegi: niestety tanio się nie da. Przynajmniej legalnie. Najtańsze campingi DOC to wydatek 13$ od osoby. Prywatne campingi zaczynają się od 21$ od osoby (w cenie prąd, kuchenki, prysznic). Do dyspozycji również luksusowe domki do wynajęcia. O ceny nawet nie pytaliśmy 😉 Tutaj możecie sprawdzić z wyprzedzeniem opcje noclegowe (których jest więcej) w pobliskim Te Anau. Sprawdźcie też nasz przewodnik jak campingować i robić road tripy po Nowej Zelandii!
  • Woda pitna: uzupełnimy w Te Anau: jadąc przez miasteczko do wybrzeża nie skręcamy jak do DOCu w lewo, ale w prawo. Dojedziemy do miejsca z zsypem nieczystości dla kamperów, kubłami na śmieci (z campingów zazwyczaj trzeba zabierać) oraz kranem z pitną wodą.
  • Milford Sound zimą: w okresie zimowym (od maja do października) droga do Milford Sound jest cały czas monitorowana. W przypadku zagrożenia lawinowego jest zamykana. Zimą na wyposażeniu każdego auta jadącego do Milford Sound muszą znaleźć się również łańcuchy na koła. Można je wypożyczyć w Te Anau.
  • Uwaga na zwierzęta! Teren Parku Narodowego Milford Sound to dom wielu gatunków zwierząt. Jedną z atrakcji jest na pewno możliwość zobaczenia na własne oczy górskich papug Kea. Podchodzą one często blisko ludzi kuszone możliwością dostania posiłku, wcale się nie boją. Najlepiej trzymać parometrowy dystans od ptaków i nie być wobec nich natarczywym, chcąc zrobić zdjęcia. Sprawdzajmy również, czy żadna z nich nie schowała się pod samochodem. Gdy stanęliśmy na parkingu przy drodze, na naszych oczach parę papug wchodziło pod auta – w tym jedna pod nasze.
  • A jak najlepiej podróżować po Nowej Zelandii? My przekonaliśmy się do domu na 4 kółkach, w którym można jechać, spać, gotować i pić wino, gdy na dworze zimno i pada 😉 Wielkość w zależności od indywidualnych potrzeb, nasze wielkie nie były 🙂 Jeśli nie macie czasu na kupowanie i sprzedawanie auta, jak my zrobiliśmy, to polecamy przetestowane przez nas miejsce, z bardzo przyzwoitymi autami i cenami: nie zrujnowali ani naszego portfela, ani naszych wakacji, sprawdźcie sami klikaljąc tutaj!

 

Milford Sound
Górskie papugi Kea często chowają się na parkingach pod autami. Zaglądajmy pod auto przed odjazdem!

Milford Sound oraz cały Park Narodowy Fiordland to jedna z największych atrakcji Wyspy Południowej oraz całej Nowej Zelandii. Miejsce bardzo turystyczne, ale to cena, jaką zapłacić musimy ze serię niepowtarzalnych widoków. Przy odrobinie szczęścia do pogody mogą to być jedne z naszych najlepszych podróży w życiu.

Ten artykuł zawiera lokowanie produktu. O co chodzi? 

Wybieracie się do Nowej Zelandii na chwilę dłużej niż wakacje? Sprawdźcie, jak ogarnąć wszystkie formalności i szybko stanąć na nogi po przylocie!

Kochacie takie fiordowe klimaty? Jeśli nie macie akurat pod ręką biletu do Nowej Zelandii, warto może wybrać się nieco bliżej, np. do… Norwegii 🙂 Nie tylko fiordy, ale i tak fantastyczne trekkingi jak Trolltunga (Język Trolla) czekają!

[ezcol_1third]zarezerwuj lot[/ezcol_1third] [ezcol_1third]zarezerwuj nocleg[/ezcol_1third] [ezcol_1third_end]wypożycz campera[/ezcol_1third_end] Jeśli zarezerwujecie lot, noclegi lub campera za pomocą powyższych linków, my dostaniemy parę groszy. Waszej rezerwacji nie zrobi to różnicy, a my wprawdzie kokosów nie zarobimy, ale zawsze na jakiś obiad czy wino się uzbiera 🙂 Dziękujemy!

27 Komentarze

  • janek

    6 kwietnia, 2017

    Supeeeeer, trzymajcie się ciepło 😉

    • Bartek

      6 kwietnia, 2017

      Dziękujemy i pozdrawiamy z Nowej Zelandii 🙂

  • Maciek Tyszecki

    5 kwietnia, 2017

    bylem 4 tylko raz lalo co bylo uricze bo wodospady ozyly

    • TropiMy Przygody

      5 kwietnia, 2017

      Słyszeliśmy właśnie, że plus tego jak leje jest taki, że super wodospady na trasie wyglądają 🙂

    • Maciek Tyszecki

      5 kwietnia, 2017

      uluru zobaczyc raz w deszczu to moje marzenie

    • TropiMy Przygody

      5 kwietnia, 2017

      Pod koniec roku tam się pewnie wybierzemy, zobaczymy, jakie warunki nam los przyniesie 😉

  • SQUID App Polska

    28 marca, 2017

    ❤️✈️

  • Korpopirania blog

    28 marca, 2017

    Nowa Zelandia w listopadzie!:) także dopisuję do listy!:)

    • TropiMy Przygody

      28 marca, 2017

      Koniecznie! A do listopada (gdy my prawdopodobnie NZ będziemy opuszczać) na blog wpadnie więcej fajnych miejsc 😉

  • Łukasz Kędzierski

    27 marca, 2017

    widzę, że potencjał zdjęciowy tego fiordu jest prawie nieskończony – ach może kiedyś 🙂

    • TropiMy Przygody

      27 marca, 2017

      Koniecznie!

  • Addicted to Travel

    27 marca, 2017

    Nam niestety meszki (sand flies) i cykady strasznie uprzykrzyły Milford Sound 🙁 Na szczęście na zdjęciach możemy chociaż pooglądać to, czym za długo się na żywo nie cieszyliśmy. Dzięki za fajną relację – widać, że dobrze wykorzystaliście pogodę 🙂

    • TropiMy Przygody

      27 marca, 2017

      Kurcze, to pech, my w lutym mieliśmy jakieś naprawdę pojedyncze sand flies, bardziej koło Tekapo nam nie dawały spokoju, tu o dziwo praktycznie ich nie było. Jesteśmy podwójnymi szczęściarzami, pogoda plus brak muszek 😉 Dzięki 🙂

  • Grażyna Wudniak

    27 marca, 2017

    Wspaniałe zdjęcia (y) 😀

    • TropiMy Przygody

      27 marca, 2017

      Dziękuję 🙂

  • Simon Aksimon

    27 marca, 2017

    fuksiarze z tym słońcem 😉

    • TropiMy Przygody

      27 marca, 2017

      To prawda, poszczęściło się nam 🙂

    • Simon Aksimon

      27 marca, 2017

      zazdro pełną gębą, ale za to jest ciśnienie na ponowne odwiedziny 😛

    • TropiMy Przygody

      27 marca, 2017

      hahahahaha 😀 Dobry powód do powrotu 🙂

  • Andrzej Dabrowski

    27 marca, 2017

    Mam nadzieję że w październiku trafi się choć jeden dzień z dobrą pogodą :p

    • TropiMy Przygody

      27 marca, 2017

      Trzymamy kciuki! 🙂

    • Julia Raczko

      27 marca, 2017

      Musi! Bo też będę w październiku 😉 Ale Andrzej – ostatnio jak byłam (w styczniu zresztą) lało (w nocy padał śnieg) a i tak było bosko!

    • TropiMy Przygody

      27 marca, 2017

      My w październiku gdzieś po Północnej Wyspie będziemy się kręcić, a później… Australia 😉

  • Kamila Kowalewska

    27 marca, 2017

    ha, już niedługo! 😀

    • TropiMy Przygody

      27 marca, 2017

      Wybierasz się? Trzymamy kciuki za pogodę, o to nie będzie łatwo 😉

    • Kamila Kowalewska

      27 marca, 2017

      jak na razie przez ostatni miesiąc miałam tylko dzień deszczu, więc mam nadzieję, że moja dobra pogodowa passa będzie ze mną podróżować 🙂

    • TropiMy Przygody

      27 marca, 2017

      Poczekaj aż przyjedziesz na Wyspę Południową :p

Podziel się swoją opinią