Skip to content

TropiMy Przygody


Kia Ora! Czyli 33 oznaki, że jesteś Kiwi

Kia Ora! Czyli 33 oznaki, że jesteś Kiwi

Nowa Zelandia, czyli kraj na krańcu świata. Lub na jego początku, jak mawiają Nowozelandczycy. No właśnie, jak to jest być mieszkańcem Nowej Zelandii? Jakie „dziwne” zachowania z naszej perspektywy nikogo tam nie dziwią? Jakie są objawy, że żyjemy w Nowej Zelandii na tyle długo, że stężenie kiwi w naszych żyłach wzrasta do niebotycznego poziomu. Poziomu długiej, białej chmury 😉

Czytając ten tekst pamiętajcie, iż chociaż naświetla on pewne przywary, zalety oraz nawyki mieszkańców Nowej Zelandii, to jest pisany z przymrużeniem oka i służy jedynie powiększeniu wiedzy o fantastycznym narodzie ludzi Kiwi oraz nakreśleniu ogólnego obrazu, a nie obrażaniu nikogo. Dobrej zabawy!

No to jedziemy z tymi 33 oznakami, że już jesteś Kiwi:

1. W twoim kraju jest więcej owiec niż ludzi. I chociaż obecnie owce wypierane są przez krowy, to nadal jest ich 9-krotnie więcej niż ludzi (20 lat temu było 20-, a nawet 30-krotnie więcej).

2. Twojego angielskiego nie da się pomylić z żadnym innym. Na łóżko mówisz „bid”, na ojca „did”, na hity „hets”, a na sześć „sex”. Jakbyś celowo zamieniał „e” z „i” za każdym razem. Oficjalnym powitaniem kraju jest „Kia ora”, czyli „cześć/dzień dobry” w języku maoryskim. Poza tym zwrotem, choć to jeden z oficjalnych języków kraju, większość jego mieszkańców nie zna nic więcej. A propos języków, to twój naród jest dosyć postępowy i jako oficjalne języki kraju, oprócz angielskiego (który jest dominujący, ale nie urzędowy) uznaje maori oraz język migowy.

3. Zamiast standardowej odpowiedzi typu cool, spoko, fajnie, ok odpowiadasz zazwyczaj „sweet” albo „sweet as”. Prawie zawsze. W pozostałych sytuacjach mówisz „no worries”. Używając kombinacji tych dwóch brzmisz bardzo „nowozelandzko”.

4. Jak typowy Kiwi z uśmiechem na twarzy zagadujesz obcych… wszędzie 🙂 Kawiarnia, stacja benzynowa, ulica, gdziekolwiek.

5. W kuchni jesteś jak tornado, a kolację nawet dla 10 osób szykujesz w 5 minut. Wyciągasz z jednej paczki mięso, z drugiej sos/puree ziemniaczane, mieszasz i wrzucasz do mikrofali/kuchenki na 3 minuty. Voilá. Dziwisz się przy tym, gdy twoi goście spędzają w kuchni godzinę czy dwie szykując obiad. „On musi pewnie inaczej smakować” – myślisz sobie.

6. Bezpośrednich konfrontacji unikasz jak ognia. Zamiast powiedzieć komuś coś wprost (zwalniam Cię, nie mamy obecnie więcej roboty, masz krosta na nosie, etc.) robisz dwutygodniowe podchody kręcąc jakoś naokoło, byleby rozmówca sam się domyślił. Albo jak temat trudny to próbujesz go przeczekać. Może minie, może zapomni, może sytuacja się zmieni i nie trzeba będzie o tym gadać. To już moja (Koraliny) czteroletnia bratanica ma przysłowiowe większe jaja niż Ty i powie Ci wprost, co o Tobie myśli.

7. Jesteś super miłą osobą, jedną z najmilszych na świecie i gdyby tylko więcej osób znało Nowozelandczyków, to walczyliby pewnie z Kanadyjczykami o miano najmilszej i najsympatyczniejszej nacji na świecie. I chociaż to bycie miłym zazwyczaj jest powierzchowne, to wciąż lepsze to niż powierzchowna obojętność.

8. Na stację benzynową mówisz „garaż”. Na warsztat mechaniczny też. Tylko nie na garaż.

9. Na dwupasmówce jedziesz prawym pasem (odpowiednio w Polsce byłby to lewy) przez parę kilometrów, bo przecież 10 przecznic dalej jest twój zjazd i na pewno go miniesz. W rezultacie wewnętrzy pas jest zazwyczaj dwa razy bardziej zakorkowany. Właściwie to nic nie szkodzi, bo i tak wszyscy jadą z tą samą prędkością.

10. Jeszcze kuchnia… a dokładniej mycie naczyń :/ Nie dość, że myjesz je tylko z jednej strony (nie ważne czy to talerze czy garnki, wszystko leżące razem w zlewie), bo przecież od spodu/na zewnątrz się nie brudzą, to jeszcze myjesz je rozczeńczonym płynem i odkładasz na suszarkę bez opłukania wodą o_O

11. Zima? Nie dla Kiwusa. Podczas gdy obcokrajowcy zakładają na siebie wszystko co mają, Kiwi dalej chodzi w krótkich spodenkach. Ewentualnie na górę założy kurtkę i czapkę. Po domu chodzi w krótkim rękawku niezależnie, czy jest +15 czy -2 stopnie. Oczywiście wewnątrz. Za to na zewnątrz śmigasz na bosaka, nie ważne, czy to chodnik, sklep (z zimną posadzką), camping, czy… przydrożna toaleta o_O

12. Żeby ogrzać ten twój zimny, totalnie nieszczelny dom nie używasz ani centralnego, ani elektrycznego ogrzewania, bo po co. Masz „heat pump”, czyli… klimatyzację. Pomimo tego, w domu wciąż jest zimno. Ciekawe dlaczego?

13. W piątek po pracy robisz „barbie”. Nie, nie lalkę, tylko grilla – od „barbeque”. Twoje dzieci chodzą do „kindie” (kindergarden), a rano jesz „breakie”, bo na pełne breakfast nie masz czasu. Za późno wstałeś.

14. Do autobusu, nawet gdy jesteś obładowany bagażami, wchodzisz na kompletnym luzie – kierowca poczeka, więc nie musisz biec. Wiesz też, że kierowca nie ruszy z kopyta od razu, tylko poczeka, aż położysz swój wielki bagaż tak, abyś przy ruszaniu autobusu się nie wywalił. Pomoże ci również, gdy nie znasz danej części miasta, mówiąc gdzie masz wysiąść i na co się przesiąść.

15. Nie musisz wierzyć w work-life balance, bo widzisz na własnym przykładzie, że on istnieje i jest bardzo ważnym elementem kultury pracy w Nowej Zelandii.

16. Twoje zaufanie (albo obojętność lub niewiara, że akurat tobie coś złego się przytrafi) posunięta jest do granic możliwości. Nawet jeśli masz klucze od domu, to i tak nie zamykasz nimi drzwi, bo po co? A jeśli w ogóle to tylko frontowe, zostawiając wejście od tarasu otwarte, aby nie trzeba było za każdym razem wyciągać i chować tych kluczy! Po co się wysilać?

17. Jeśli jesteś Kiwi z prowincji, to na parkingu przed sklepem auta na klucz nie zamykasz nigdy, a jeśli wyskakujesz do sklepu tylko na chwilkę, to samochód zostawiasz na biegu z kluczykami w stacyjce… bo po co auto gasić, skoro zaraz będziesz je odpalać, a w ogóle to mieszkasz przecież na małej wyspie, więc gdzie ci ktoś z tym autem ucieknie?

18. Wiesz, że dobrej kawy możesz napić się w pierwszym lepszym miejscu. I że prawie wszędzie zapłacisz za nią 4$.

19. Jesteś w podróży po kraju/na urlopie i nie wziąłeś korkociągu? A co to w ogóle korkociąg? W Nowej Zelandii 99% win ma zakrętkę, ze świecą (z korkociągiem) szukać takich, które mają korek! Także korkociąg z automatu staje się gadżetem, który każdy ma w szufladzie, ale w sumie nie wiadomo po co.

20. Ufasz ludziom, a oni tobie. Wiesz jak działa handel przydrożny i tzw. „honesty box”. Jadąc w pobliżu farm zawsze kupujesz jajka z wolnego wybiegu, owoce, warzywa, kwiaty, miód i to wszystko… bez sprzedawcy. Po co ktoś tam ma siedzieć cały dzień, skoro jest skrzyneczka, do której wrzucasz opłatę za produkty, które chcesz? Tak samo kupujesz rzeczy na wyprzedażach garażowych.

kiwi

21. Jesteś uber prawilnym Kiwi. Płacisz podatki, zatrudniasz (poza farmami) ludzi tylko i wyłącznie na legalu (nie to, co w tej Australii). Czasami może Ci się pomylić wprawdzie wypłacenie 150% pensji za pracę w dni świąteczne z dodatkiem (parędziesiąt centów) za pracę w nadgodzinach, ale hej, komu to się nigdy nie zdarzyło, niech pierwszy rzuci kamieniem. Tudzież kiwi. Oczywiście owocem.

22. Masz duże poczucie wartości lokalnej wspólnoty. Działasz na jej rzecz (nawet gdy nikt Cię o to nie prosi) zarówno poprzez prace społeczne, jak i patrolowanie miejsc, w których campingują backpackerzy i sprawdzanie, czy na pewno nie sikają po krzakach i nie wyrzucają śmieci po lasach (to akurat bardzo dobrze). Jak dadzą Ci popalić to organizujesz lokalne strajki (takie w gazecie, bo i tak nikt nie przyjdzie) i miejscowy, darmowy camping zostaje zamnięty dla backpackerów. Tylko, że oni zazwyczaj o tym nie wiedzą, bo campermate (aplikacja z campingami) się nie aktualizuje.

23. A propos campingu, to jest on twoim kiwi życiem. Możesz campingować kiedy Ci się podoba, gdzie Ci się podoba (bez obowiązkowej dla reszty toalety) i w czym Ci się podoba. Kiwus bez przyczepy to nie Kiwus. I tylko tych backpackerów w śmiesznie pomalowanych niby-camperach coraz więcej wszędzie. Jakby nie mogli jeździć autobusami i pociągami. Oh wait… Sieć połączeń autobusowych w Nowej Zelandii to dalej pomieszanie fantastyki z komiksami o Garfieldzie, a sieć kolejowa… przy niej polskie PKP wygląda jak NASA.

24. Wierzysz, że jesteś super ekologiczny, a twój kraj to Zielona Wyspa na oceanach zanieczyszczonego świata. Niestety tak nie jest, a brak ciężkiego przemysłu nie rekompensuje np. zanieczyszczenia górskich rzek przez intensywny chów zwierząt czy podejścia do ekologii na zasadzie „u nas i tak jest lepiej niż w innych krajach”.

25. Chwalisz się na każdym kroku, iż produkty w twoim sklepie, stacje benzynowe, sfera usług, sklepy i supermarkety są „100% Kiwi owned and operated”, a tak naprawdę sporo w nich towarów zza granicy, które sprzedają Ci ludzie z całego świata, gdzie ze świecą szukać miejscowych. Bo kto miejscowy za minimalną stawkę pójdzie wykładać produkty na półki?

26. Niby jesteś taki dumny, że dużo towarów jest „100% Kiwi”, a na widok mebli z IKEA twoje ślinianki automatycznie produkują tyle śliny, że nie nadążasz z jej wycieraniem. Kiedy pod koniec 2016 roku w Auckland otwierali pierwszy H&M w Nowej Zelandii, złamałeś nogę w tłumie szturmującym drzwi, a oglądając reklamę lampy w telewizji po słowach „european style” przestajesz słuchać, łapiesz za telefon i wyciągasz kartę kredytową z portfela. W końcu „european style” ma +100 do fajności i zapłacisz za to 10 razy więcej.

27. Telefonicznie kupiłeś nie tylko „european style” lampę, ale jeszcze mega wypasioną suszarkę na pranie, po której nie trzeba prasować ciuchów. Do tego zdążyłeś zadzwonić jako jeden z pierwszych 300 osób i załapać się na promocję „druga za darmo”. Teraz masz dwie niedziałające suszarki. Ale kiedy tylko zaczyna się pasmo telesprzedaży, wciąż wyciągasz popcorn i kartę kredytową.

28. W telewizji lubisz też oglądać prawdziwe problemy innych Kiwusów. W ostatnim odcinku nowozelandzka Ewa Jaworowicz przeprowadzała śledztwo w sprawie stłuczonej szyby w kabinie prysznicowej. A było tak: szyba się stłukła, właścicielka zgłosiła to do marketu, w którym kabinę kupiła, a market wymienił kabinę na nową. Koniec historii, koniec programu. Nawet Cię nie dziwi, że ludzie nie mają tu większych problemów.

29. Żyjesz w kraju, gdzie religia nie jest sprawą publiczną, a prywatnym wyborem każdego, z jednym wyjątkiem – All Blacks! All Blacks (nazwa narodowej drużyny rugby) to twoja religia, więc ich flaga wisi nie tylko na dachu twojego domu. Plakatów w miejscach publicznych w całym kraju znajdziesz więcej niż ludzi (czy nawet owiec), a wielcy panowie z połamanymi nosami są wszędzie: w pubach reklamują z plakatów piwo, a w telewizji wszystko, od sprzętu AGD po płatki śniadaniowe.

Szukacie ciekawych miejsc w Nowej Zelandii? Zajrzyjcie na stronę o Nowej Zelandii na naszym blogu!

30. Na uroczystościach państwowych, apelach szkolnych, ślubach i innych wydarzeniach tańczysz hakę, nawet gdy nie jesteś Maorysem. Wybałuszanie oczów i języka nie wywołuje w tobie ani grozy, ani śmiechu, a jedynie wzruszenie.

31. Gdy mówisz komuś, że jesteś z Nowej Zelandii, ludzie wyobrażają sobie krainę Hobbitów. I bardzo dobrze, bo Nowa Zelandia nieprzypadkowo posłużyła do sfilmowania całej trylogii Władcy Pierścieni. Jest po prostu niesamowicie piękna.

32. Jesteś dumny z tego, że jesteś „Kiwi,” tudzież bardziej po naszemu: Kiwusem. I nieważne, że większość osób, która usłyszy że ich znajomy kumpluje się z Kiwi, będzie sobie Ciebie wyobrażać jako małą, zieloną włochatą kulkę lub śmiesznego ptaka z długim dziobem, którego prawie nigdy nikt nie widział, ale każdy o nim wie (coś jak ze Świętym Mikołajem czy bonusem rocznym w pracy).

33. Jesteś super miłą osobą… to już było? No tak, bo Kiwusi to naprawdę mili ludzie, na tyle że na pewno nie obrażą się na nas za ten tekst. Przynajmniej Ci, którzy czytają po polsku. A nawet jeśli się obrażą, to i tak o tym na głos nie powiedzą 😉

Zdziwieni? I dobrze, teraz wiecie czego się spodziewać lecąc do Nowej Zelandii. Kiwilandia to kraj dziwów, no i kiwi, jak np. mało znane nawet wśród (nomen omen) Kiwusów czerwone kiwi. Mamy nadzieję, iż czytając tekst bawiliście się dobrze i nikt do Kiwusów się nie zraził, ani na nas nie obraził,  bo my… w Nowej Zelandii się zakochaliśmy i do teraz, gdy słyszymy znajomy dźwięki nowozelandzkiego angielskiego to serca biją nam szybciej 😉

 

Mamy nadzieję, że lektura tego tekstu nie tylko poszerzyła wam trochę wiedzę o Nowej Zelandii, ale i namalowała na twarzach choćby delikatny grymas w postaci uśmiechu 😉 Dajcie znać w komentarzach, jakie dziwnie – fajne i niefajne (z waszej perspektywy) – zachowania zaobserwowaliście na różnych krańcach świata!

[ezcol_1third]zarezerwuj lot[/ezcol_1third] [ezcol_1third]zarezerwuj nocleg[/ezcol_1third] [ezcol_1third_end]wypożycz campera[/ezcol_1third_end] Jeśli zarezerwujecie lot, noclegi lub campera za pomocą powyższych linków, my dostaniemy parę groszy. Waszej rezerwacji nie zrobi to różnicy, a my wprawdzie kokosów nie zarobimy, ale zawsze na jakiś obiad czy wino się uzbiera 🙂 Dziękujemy!

14 Komentarze

  • Klaudia

    7 listopada, 2024

    Jestem od miesiąca na Working Holiday w NZ i ten tekst jest tak bardzo w punkt, jednocześnie napisany w sposób zabawny, z dystanem, ale i szacunkiem 😂❤️🥝

  • Barbara

    17 lutego, 2019

    To mój małżonek jest w 2/33 Kiwusem (pkt 10 i 16):D:D:D Uśmiałam się.

  • Kamila

    30 marca, 2018

    Klimatyzacją ogrzewają dom? Mieszkanie to jeszcze bym zrozumiała ale dom? Jestem w szoku. Wpis zabawny, pozdrawiam!

    • Koralina

      31 marca, 2018

      Też trudno było nam w to uwierzyć, ale mieszkaliśmy w takim domu, byliśmy też w kilku innych. Tutaj trzeba jednak doprecyzować: zazwyczaj ta klima nie ogrzewa CAŁEGO domu, bo jest tylko w jednym pokoju… Cieszymy się, że wpis wywołał uśmiech, pozdrawiamy!

  • Ark

    22 marca, 2018

    Napiszcie jeszcze o ściąganiu brudnych butów przy wchodzeniu do pubów czy sklepos .o chodzeniu na boso ????

    • Bartek

      22 marca, 2018

      Hmmm szczerze to tych butów w pubach przy wejściu nie zauważyliśmy, ale łażenie na bosaka jak najbardziej powinno się w tekście znaleźć, zaraz to nadrobię, dzięki! 🙂

  • Paweł

    19 marca, 2018

    #17 za daleko twoim autem nie odjadą, ale jednak… między lipcem 2014 a grudniem 2016 skradziono w NZ 1079 samochodów.

    • Bartek

      19 marca, 2018

      No właśnie, ciekawe ile z nich odzyskano, skoro daleko nie da się uciec 😉 A poważnie, to wychodzi 400 aut na rok, przy (dla porównania) ponad 14 000 w 2015 roku w Polsce i 13 500 (tendencja spadkowa) w 2017. Biorąc pod uwagę, że Polska ma 8 razy więcej mieszkańców, to i tak wychodzi prawie 4,5 auta za analogiczny okres w Polsce do 1 w Nowej Zelandii 🙂 No i oczywiście statystyki napędza Auckland i pozostałe (3) większe miasta, a punkt się głównie tyczy prowincji. Ale oczywiście Nowa Zelandia rajem nie jest i to nie jest tak, że przestępczości nie ma, część Nowozelandczyków czuje się chyba zbyt pewnie, bo wskaźniki są dalej bardzo niskie.

  • Maja

    18 marca, 2018

    Kocham ten artykuł

  • Anonim

    18 marca, 2018

    Byłam w północnej części Nowej Zelandii. Piękna…Wasze przemyślenia czytałam z przymrużeniem oka i z dużą przyjemnością:)

    • Bartek

      18 marca, 2018

      Dzięki! 🙂

  • Anonim

    18 marca, 2018

    Usmialam się w punkcie o backpackersach. Przeżyłam to na własnej skórze 🙂

Podziel się swoją opinią