Skip to content

TropiMy Przygody


Australijskie drogi: z Brisbane do Sydney

Australijskie drogi: z Brisbane do Sydney

Przylecieliście do Australii, jesteście w Brisbane i co, cały czas pada? Chcecie jechać gdzieś, gdzie nie jest tak wigotno? Okazja czeka tuż za rogiem, trasa z Brisbane do Sydney to wstęp do dalszego podróżowania po Australii dla wielu, którzy właśnie przylecieli do kraju Down Under. Ruszamy w drogę!

Trasę z Brisbane do Sydney warto pokonać z paru powodów. Niektóre z nich wymieniamy poniżej, kolejne to z pewnością… samo Sydney! Nigdy bym się nie spodziewał, że w tak dużym mieście będziemy się czuć całkiem dobrze, ale tak było w Sydney. Miasto, które ma ponad 300 kilometrów wybrzeża i 4 parki narodowe w swoich granicach… ale nie o Sydney miało być teraz, tam jeszcze dotrzemy 😉 Póki co zapraszam na zdjęciowo-praktyczny tekst o drodze z Brisbane do Sydney. Oczywiście, zwłaszcza, że to kraina Down Under, możecie odwrócić ten wpis (komputer, o ile dacie radę), jeśli planujecie podróż w odwrotnym kierunku 😉

Jak pokonać drogę z Birsbane do Sydney?

Drogę pomiędzy Brisbane a Sydney najlepiej pokonać (stety/niestety) samochodem. Zrobić to można na kilka sposób, np. stopem, jeśli macie czas. Jak czasu nie macie, to pozostaje wam wynajem samochodu, choć tu liczyć musicie się z dodatkowymi kosztami, jeśli auto wynajmiecie w jednym mieście, a oddacie w drugim. Warto na dobre ceny polować z wyprzedeniem (ceny możecie sprawdzić tutaj), małe auto zabukowane odpowiednio wcześniej nie powinno przekroczyć 30 dolarów za dzień. Inną opcją jest również relokacja, o której niebawem w osobnym tekście. Jeśli planujecie dłuższą trasę po Australii to rozważyć można również wynajem kampera (w Australii znajdziecie mnóstwo miejsc, gdzie można stanąć na noc za darmo lub za symboliczne parę dolarów). My polecamy szukać tutaj, na stronie, z której sami korzystaliśmy.

Ale wróćmy do naszej trasy. Poniżej polecane przez nas miejsca, które warto wciągnąć w plan trasy z Brisbane do Sydney.

Co warto zobaczyć po drodze z Birsbane do Sydney?

  • Daisy Hill Koala Centre

To był pierwszy stop na naszej drodze, właściwie zaraz na wyjeździe z Brisbane. Daisy Hill Koala Centre to  darmowy (tzn. za dobrowolną darowiznę) park z misiami koala, prowadzony w ramach fundacji edukacyjnej. Rzeczywiście oprócz nas i paru innych, pojedynczych gości, większość zwiedzających centrum stanowiły grupy szkolne. Można zobaczyć misie koale podczas spaceru po lesie (przy odrobinie szczęścia) lub w centrum edukacyjnym te, które akurat są pod bliższą obserwacją opiekunów centrum.

W trakcie naszych podróży bardzo sceptycznie podchodzimy do wszelkich atrakcji związanych ze zwierzętami. To miejsce wygląda dobrze w przeciwieństwie do wielu, które niby „chcą pomagać”, a rzeczywiście wykorzystują zwierzęta tylko dla zysku. W Daisy Hill Koala Centre zwierzęta żyją w ogrodzonym, całkiem sporym lesie, ale zawsze trzeba uważać przy takich miejscach i dokładnie je sprawdzać przed wizytą.  

  • Gold Coast

Po co tu przyjeżdżać? Jeśli deska i fale to wasza sprawa (albo chcecie spróbować, czy się nią stanie) to Gold Coast jest miejscem dla was… pod warunkiem że lubicie, gdy jest tłoczno. Do tego sporo barów, hoteli i różnego rodzaju rozrywek dla turystów (np. z „egzotycznymi zwierzętami” o_O) oraz rejsami na obserwowanie wielorybów. My ominęliśmy z premedytacją.

  • Byron Bay + Cape Byron Lighthouse

Byron Bay  to jedno z głównych i bardziej popularnych miejsc w regionie. Ludzie przyjeżdżają tu głównie ze względu na ładne plaże oraz obrazkowe klify. Do zwiedzania (lub/i fotografowania) warto dorzucić jeszcze pobliską latarnię morską – Cape Byron Lighthouse. W drodze na latarnię mijacie mały, biały domek blisko klifów – hotelik, który pewnie kosztuje miliony monet, ale w takim miejscu i z takim widokiem nie pogardzilibyśy paroma dniami, oczywiście, gdybyśmy te miliony monet mieli 😉

A tak, musieliśmy obejść się smakiem… może kiedyś to nadrobimy jak już będziemy bogaci 😉 Droga na latarnię to również jedno z pierwszych naszych spotkań z kangurami, choć widząc na ścieżce matkę z dzieckiem, woleliśmy na wszelki wypadek obejść ich bokiem, aby nie przeszkadzać i nie prowokować.

  • Nimbin 

„Wyluzowana wioska starych hippisów” – jak reklamuje je połowa internetów. Z racji tego, że jak przejeżdżaliśmy zjazd na Nimbin to strasznie lało, pojechaliśmy dalej. W takim deszczu to co najwyżej luzowalibyśmy w hostelu (pamiętającym czasy hippisów) na starej kanapie.

  • Coffs Harbour

Malowniczy kawałek wybrzeża, gdzie warto zatrzymać się na kawę i zdjęcia. Coffs Harbour to kulminacja złej, deszczowej pogody, która z wyłączeniem krótkich chwil nie opuszczała nas aż do wjazdu do Sydney, w pogodny dzień warto tu z pewnością zatrzymać się na dłużej.  

  • Dorrigo National Park!

Naszym zdaniem jedno z najważniejszych miejsc do zatrzymania się w drodze z Brisbane do Sydney. Dorrigo National Park to piękny las deszczowy z platformami widokowymi na niezbyt długiej trasie. Bardzo fajny i przyjemny spacer. Polecamy zjechać lekko z trasy i spędzić tu kilka godzin, nie pożałujecie!

  • Trial Bay Gaol

Mieszczące się w Arakoon, Kempsey Shire, ruiny więzienia (otwartego pod koniec XIX wieku) dla przymusowych pracowników, którzy budowli pobliską zatokę, a podczas I Wojny Światowej również dla Niemców i Australijczyków pochodzenia niemieckiego. Po wojnie miejsce przestało spełniać swoją funkcję. Obecnie ruiny więzienia i obozu to miejsce warte odwiedzenia, głównie dla fanów historii tamtego okresu. Koszt zwiedzania to 11$

Szukacie ciekawych miejsc w Australii? Zajrzyjcie na stronę o kraju Down Under na naszym blogu!

  • Smoky Cape Lighthouse

Najwyżej położona latarnia na wschodnim wybrzeżu, wybudowana w 1891 roku. Rozpościera się z niej ponoć super widok na ocean, do obserwowania wielorybów czy ptaków. Ponoć, bo brama zamyka się o 4.30. O 4.30! My jadąc na pewniaka po 5 odbiliśmy się od zamkniętych drzwi. Plus taki, że jadąc mijamy piękny, fotogeniczny las po obu stronach drogi.

  • Myall Lake

Ładne jezioro po drodze do Sydney, dobre miejsce do obserwowania (i fotografowania) ptaków i zwierząt.

  • Nelson Bay

Ponoć świetny punkt do wypatrywania wielorybów. My naszą wyprawę wielorybniczą (poprzedzoną szukaniem i sprawdzaniem, czy firma robi to z poszanowaniem życia tych gigantów) zaplanowaliśmy na Sydney, ale to już zupełnie inna histora 🙂

Informacje praktyczne

  • Trasę najlepiej przejechać autem albo rowerem, choć nie wiemy, czy szerokość drogi w każdym miejscu zapewni bezpieczny przejazd rowerzyście, bo niektórzy kierowcy tego zadania raczej nie ułatwiają.
  • Jeśli zdecydujecie się na auto, to opcji macie kilka. Możecie wybrać autostop, co będzie z pewnością rozwiązaniem najbardziej budżetowym, ale ominąć możecie sporo miejsc. Kolejna opcja to wynajem auta, ale jeśli chcecie je oddać w innym miejscu, to srogo do tego interesu dopłacicie. Dlatego warto wziąć auto (albo kampera!) i zrobić jakąś większą pętlę po Australii, żeby oddać auto w miejscu wypożyczenia. My polecamy serwis MotorHomes Republic, z którego usług korzystaliśmy przy okazji innego wyjazdu i byliśmy bardzo zadowoleni zarówno z cen (bardzo konkurencyjnych) jak i obsługi klienta(zresztą sprawdźcie sami klikając tutaj!). Kolejna super opcja to relokacja auta, co daje wam taką przewagę, że możecie wziąć auto np. w Brisbane i oddać w Sydney (my tak właśnie zrobiliśmy na tej trasie) i nie zapłacić praktycznie nic! Minus to z pewnością ograniczenie czasowe, którego musicie się trzymać. Ale o relokacjach więcej innym razem.
  • Na trasie możecie spać w aucie na większości postojów przy drodze (rest area), zdarzają się również darmowe campingi (bardzo podstawowe). Jeśli potrzebujecie więcej komfortu to na tej trasie znajdziecie od groma płatnych, dobrze wyposażonych kempingów oraz hosteli i hoteli. Polecamy sprawdzić ceny z wyprzedzeniem by wiedzieć, czego się spodziewać.

 

Mam nadzieję, że tekst ten pomoże wam w zaplanowaniu trasy pomiędzy Sydney a Brisbane. Nie jest to może tak malownicza trasa jak Great Ocean Road, ale z pewnością warto się nią przejechać. My na tę trasę mieliśmy niestety tylko niecałe 3 dni, na więcej nie pozwalała nam relokacja. Dajcie znać w komentarzach, jeśli przejechaliście tę trasę i znaleźlście na niej inne, godne polecenia miejsca! 

[ezcol_1third]zarezerwuj lot[/ezcol_1third] [ezcol_1third]zarezerwuj nocleg[/ezcol_1third] [ezcol_1third_end]wypożycz campera[/ezcol_1third_end] Jeśli zarezerwujecie lot, noclegi lub campera za pomocą powyższych linków, my dostaniemy parę groszy. Waszej rezerwacji nie zrobi to różnicy, a my wprawdzie kokosów nie zarobimy, ale zawsze na jakiś obiad czy wino się uzbiera 🙂 Dziękujemy!

8 Komentarze

  • Blisko NS

    6 stycznia, 2021

    Piękne miejsca.

  • Adam Krajer

    9 września, 2019

    Świetne zdjecia, szczególnie ten klimat w zielonym lesie. Brawo

  • qba

    26 sierpnia, 2019

    Planujecie osiedlic sie gdzies na stałe w którymś momencie zycia ?
    Proponowałbym post z porównaniem innych krajów do Polski – to tak bardziej informacyjnie dla osob które chcą wyjechać.
    Genialna strona – szkoda, że tak mało ludzi wie o jej istnieniu.
    Pozdrowienia z upalnej Pyrlandii 🙂

    • Koralina

      26 sierpnia, 2019

      Cześć! W pewnym momencie planujemy 🙂 Chodzi nam po głowie taki wpis porównawczy, zapewne wreszcie powstanie, ale to może trochę potrwać 🙂 Pozdrowienia z upalnego Dolnego Śląska 🙂

  • Anita

    29 lipca, 2019

    Słyszałam, że miśki koala nie są takie milusie i sympatyczne jak się powszechnie uważa tylko potrafią się wkurzyć i podrapać. Jak to było?

    • Bartek

      29 lipca, 2019

      Dzikie zwierzę to dzikie zwierzę, najlepiej nie przeszkadzać, nie dotykać, cyknąc fotę i tyle, wtedy na pewno nie podrapie 😉

    • Koralina

      2 sierpnia, 2019

      Nas żadne nie podrapały, bo wszystkie widzieliśmy albo w środowisku naturalnym na drzewach w sporej odległości, albo właśnie we wspomnianym Koala Center, gdzie koale widzi się też na drzewach w naturalnym środowisku lub tych kilka aktualnie leczonych, ale to za siatką, więc dotykać ich też nie wolno. Nie wiemy jak jest w miejscach, w których pozwalają koale dotykać, bo do takiego świadomie nie poszliśmy. A co do tego, że nie są milusie – no oczywiście, że nie – to są dzikie zwierzęta. Żadne dzikie zwierzę nie jest milusie. Milusie to są tylko maskotki wzorowane na nich 🙂

Podziel się swoją opinią