„Bob Marley, Big size, paparazzi and the one from paradise”, czyli Wielki Bazar
Odwiedziliśmy Grand Bazaar i byłam mile zaskoczona posezonowością i niezbyt liczną grupą odwiedzających bazar. Zapamiętałam go jako zatłoczone i wyjątkowo głośne miejsce, przez które nie da się przejść bez tysiąca zaczepek. Tymczasem, w grudniu aktywność sprzedawców znacznie spada i nieliczni silą się na nagabywanie. Ci jednak, którzy to robią chwytają się mniej lub bardziej wyszukanych komentarzy.
Pan, który sprzedawał skórzany stanik z jakimiś nitami, popatrzył na mnie ubraną w kurtkę, spod której wystawała tylko chusta i kawałek luźnej koszulki i wysnuł nie wiadomo skąd wniosek, że „hey big size, I have big size for you!”. Kolejny uznał Bartka za Boba Marleya, co miało go skusić na zakup jakiejś pamiątki. Natomiast Marta miała zostać szczęśliwą posiadaczką naszyjnika dzięki pytaniu: „Are you from paradise?”. Chyba nie muszę dodawać, że nic z tego nie kupiliśmy. Nabyliśmy jednak trochę przypraw i herbaty. Niewiele więcej zachwyciło, więc gorączka kupowania prezentów w Polsce niestety nas nie ominie…
[ezcol_1third][/ezcol_1third] [ezcol_1third][/ezcol_1third] [ezcol_1third_end][/ezcol_1third_end] Jeśli zarezerwujecie lot, noclegi lub samochód za pomocą powyższych linków, my dostaniemy parę groszy. Waszej rezerwacji nie zrobi to różnicy, a my wprawdzie kokosów nie zarobimy, ale zawsze na jakiś obiad czy wino się uzbiera 🙂 Dziękujemy!
- Tagi:
- stambuł