Granada = koszmar kierowców
Tym razem będzie trochę inaczej. Nie będę pisać o tym, co, gdzie i kiedy widzieliśmy (to znaczy będę, ale dopiero po powrocie, razem ze zdjęciami i obszerniej), ale o jakichś drobnostkach lub przemyśleniach „na gorąco”. Było już o śpiworach (btw, radzimy sobie bez nich całkiem nieźle), zatem czas na uwagi kierowcy.
Wynajęliśmy piękny groszek, który w papierach został nazwany Chevroletem Matiz. Mały, zielony, wszędzie się zmieści. Fantastycznie! Chociaż może nie do końca. Dzięki temu, że taki mały i wszędzie się zmieści, zwiedziliśmy starówkę Granady zza szyb groszka… Nie żebyśmy chcieli czy lubili taki sposób zwiedzania, ale po prostu jak już wjechaliśmy w wąziutkie uliczki starówki (o dziwo dopuszczone dla określonego ruchu samochodowego), nie mieliśmy możliwości wycofania czy zawrócenia. Słyszeliśmy, że w Granadzie trudno o miejsce parkingowe w centrum, ale postanowiliśmy to sprawdzić na własnej skórze. I tak jechaliśmy wbrew naszej woli wciśnięci między sklepy z orientalnymi pamiątkami, arabskie restauracje i spacerujących między nimi ludzi.
Kręcenie się w koło po tych uliczkach i kilku szerszych, żeby nie musieć zostawiać samochodu ze 4 albo i więcej kilometrów od hostelu i dygać pod górę z plecakami trwało ponad godzinę, aż znaleźliśmy upragnione miejsce. Zmieściliśmy się na nim tylko dzięki temu, że groszek to matiz i jest tak mały. Tak, jego rozmiar to zarazem błogosławieństwo i przekleństwo. Wracając jednak do sedna, chwilkę po tym, jak zaparkowaliśmy na wcisk (pełni radości, że w końcu się udało), samochód stojący za nami wyjechał… O_o Ale nieważne, samochód zaparkowany! Zwycięstwo! Ponad godzina stracona i trauma przeciskania się między turystami po uliczkach, na których nie powinno nas być wystarczy, by twierdzić, że centrum Granady to istny koszmar dla kierowców. Teraz tylko czekać, aż władze miasta przyślą do wypożyczalni mandat za wjazd w niedozwolone strefy:) A podobno robią zdjęcia rejestracjom.
Zatem drodzy kierowcy, nie wjeżdżajcie do centrum Granady, pożałujecie!
[ezcol_1third][/ezcol_1third] [ezcol_1third][/ezcol_1third] [ezcol_1third_end][/ezcol_1third_end] Jeśli zarezerwujecie lot, noclegi lub samochód za pomocą powyższych linków, my dostaniemy parę groszy. Waszej rezerwacji nie zrobi to różnicy, a my wprawdzie kokosów nie zarobimy, ale zawsze na jakiś obiad czy wino się uzbiera 🙂 Dziękujemy!
8 Komentarze
Roberto
Witam,
w tym roku ze znajomymi podróżowaliśmy po Andaluzji. Podobnie jak Wy zawitaliśmy do Granady i niestety wjechaliśmy do centrum. Poszukując miejsca parkingowego przejechaliśmy przez ulice z zakazem wjazdu. Oczywiście zdjęcia zostały nam pewnie porobione na odcinkach monitorowanych. Mam pytanie czy przysłano Wam mandat do Polski i czy ew zapłaciliście ten mandat ?
Pozdrawiam
Koralina tropi przygody
Nic do nas przyszło do tej pory, więc strzelam, że już nie przyjdzie:)
mama
mandaty – chyba nie ? – gościnność przede wszystkim !
Wakacjowanie
Podobnie to wygląda na Maderze… nie polecam tam jazdy autem…
koralinatropiprzygody
Zapamiętam, dzięki!:)
Podróże
Pytanie czy będzie się chciało im ścigać obcokrajowców. W wielu krajach sobie odpuszczają 🙂
koralinatropiprzygody
Pewnie nie, tylko kwestia, czy nie wyślą ewentualnego mandatu do wypożyczalni samochodów – im się pewnie będzie chciało przy oddaniu auta:)
Podróże
Ja jak jechałem w tym roku w Niemczech to w jednym miejscu chyba mi zabłysł flesz od fotoradaru. Ale uspokoiłem się, gdy przeczytałem w Internecie, że póki co to im się nie opłaca ścigać obcokrajowców.