Piękne-brzydkie Tbilisi
Dla mnie Tbilisi są dwa: ładne i brzydkie. Niestety, to brzydkie jest większe.
Tbilisi „brzydkie”
Ze stolicą Gruzji mam ten sam problem, co z Porto. Z jednej strony starówki obu miast są piękne, ale tak zniszczone, że trudno to piękno dostrzec pod odrapanymi fasadami i odpadającymi balkonami. A kiedy już się je dostrzeże, to smutek rozrywa serce, że doprowadzono miasto do tak opłakanego stanu. Kto doprowadził? Wszyscy i nikt. Ząb czasu. Zawirowania historii. Mieszkańcy, którzy nie za bardzo dbają o własne otoczenie, podwórka, klatki schodowe. Władze miasta i kraju, które zamiast odnawiać sypiące się budynki, stawiają nowe, szklane paskudztwa i… nawet tych nie kończą. Dwie dziwne szklane rury, które nijak nie wpisują się w krajobraz miejski, a które miały być teatrem, stoją puste, bo… nowe władze doszły do wniosku, że nie są fajne i nie warto tej inwestycji kontynuować. Więc stoi, straszy i powiększa sporą już kolekcję budynków bez przyszłości. Tak jak szkielet budynku stojącego przy jednej z ważniejszych ulic stolicy (Aleksandr Pushkin) – poprzedni włodarze rozpoczęli budowę, nowi nie czują potrzeby jej kontynuacji. A słynny Most Pokoju, przez mieszkańców zwany „podpaską” ze względu na uderzające podobieństwo? Jak się dowiedzieliśmy od znajomych Gruzinek, być może też zostanie rozebrany, bo zupełnie nie przypadł do gustu obecnie rządzącym. O tych usłyszeliśmy, ale czy są jedyne?
Spacerując tak po starówce i poza nią, napatrzyliśmy się na te wszystkie ruiny, które niegdyś były pięknymi kamienicami. W wielu z nich wciąż mieszkają ludzie, choć wyglądają jakby lada moment miały się zawalić. Można by pomyśleć, że rozwiązanie będzie proste: znaleźć pieniądze, zainwestować, odnowić. Czyżby?
Tbilisi „ładne”
Tbilisi dobrze wygląda z góry. Czy to spod ogromnego pomnika Kartlis Deda (zwany „Matką Gruzją”) i pozostałości zamku (do których można wjechać kolejką linową), czy z drugiej strony rzeki, po wspięciu się na wzgórze. Ale serce miasta nie bije na tarasach widokowych, tylko w dole, pomiędzy i w rozpadających się budynkach. Pozytywne wrażenie zrobiła na mnie części starówki w okolicy łaźni Royal Bath House, ulic Abano i Botanikuri (ta prowadzi do ogrodu botanicznego). Uliczki prowadzą do wodospadu wieńczącego malutki kanion. Cisza i spokój, zieleń, skały, woda i piękne, zadbane kamienice. Gdyby to było pierwsze miejsce, jakie bym w Tbilisi zobaczyła, powiedziałabym „wow, ale to miasto jest piękne!”. Ale to tylko mały wyrywek, który robi wrażenie i chciałoby się, żeby znacznie większa część starego miasta tak wyglądało. Tylko, że przy kolejnym zbliżeniu widać, że te wszystkie odrestaurowane budynki stoją puste… Zapewne czynsze są takie, że mało kogo stać na kupno czy wynajem lokalu. Więc tak stoją z nowymi, zakurzonymi oknami, za którymi nie ma żadnego życia. Czy kiedyś będzie?
Gruzja spodobała mi się bardzo ze względu na cudownych ludzi, świetne jedzenie (i wino oczywiście) oraz piękne górskie krajobrazy i chciałabym do niej jeszcze pojechać, ale Tbilisi będę omijać szerokim łukiem (hałas, śmieci, szare, obdarte i przygnębiające dzielnice, samochody pędzące w każdą stronę i przebieganie pomiędzy nimi przez ulicę, bo przejścia dla pieszych nie są tam zbyt częste. To nie jest coś, za czym będę tęsknić). Chyba, że będę chciała sprawdzić, czy coś się zmieniło.
–> Znajdź najtańszy nocleg w Tbilisi
Jak Wam się podoba Tbilisi? Zgadzacie się z moimi odczuciami? Podzielcie się swoją opinią w komentarzach!
[ezcol_1third][/ezcol_1third] [ezcol_1third][/ezcol_1third] [ezcol_1third_end][/ezcol_1third_end] Jeśli zarezerwujecie lot, noclegi lub samochód za pomocą powyższych linków, my dostaniemy parę groszy. Waszej rezerwacji nie zrobi to różnicy, a my wprawdzie kokosów nie zarobimy, ale zawsze na jakiś obiad czy wino się uzbiera 🙂 Dziękujemy!
6 Komentarze
Podróże M&M
Po obejrzeniu zdjęć, zgadzam się z Tobą w 100%. To smutne, że miasto z takim potencjałem miejscami jest tak zaniedbane… W Gruzji jeszcze nie byłam, więc mogę to powiedzieć tylko na podstawie Twoich fotografii, natomiast byłam w Porto… Uwielbiam je, jest po prostu przepiękne! Ale gdy przyjrzymy się lepiej, gdy wejdziemy w inne, boczne uliczki… aż przykro patrzeć…
Karolina
Dobrze wiedzieć, że nie jestem odosobniona w moich odczuciach:)
Elżbieta Śmigielska
ech, łamią mi serce te zdjęcia 😉 miałam jutro wylatywać, miała byc ta paralotnia i góry, miałam jeść i pić, a siedzę w domu ze zlamaną nogą. ale przynajmniej Wasze zdjęcia pooglądam. na jesieni sobie odbiję, chociaż pewnie w gudauri sezonu jeszcze nie będzie.
strasznie lubię te brzydsze strony miast, nie korcą mnie wychuchane wyłożone polbrukiem uliczki, nie wiem z czego to wynika – pewnie wydaje mi się, że „widzę w ten sposób więcej” i zaglądam za jakąś fasadę. tak, chciałabym żeby ludziom żyło sie lepiej i żeby dbali o otoczenie, ale nie podoba mi się europeizowanie wszystkiego na jedno kopyto – każda odnawiana przestrzen publiczna w polsce wygląda tak samo. klombiki, pozbruk i grubo ciosana mała architektura. jakiś zloty środek by się przydał.
zdjęcia bardzo mi pasują, nie mogę sie doczekac na tblisi takim jakie jest 😉
a w bani byliście?
Karolina
Oj, to współczujemy uziemienia… Mnie właśnie też ciągnie do takich miejsc i też nie lubię, jak wszystko dookoła jest tak bardzo wymuskane, ale właśnie jakiś złoty środek jest potrzebny, bo w Tbilisi poraził mnie ogrom tej beznadziei, jaka się jawiła na podwórkach…
Byliśmy w ruskiej bani w Gudauri i było fantastycznie! W łaźniach w Tbilisi nie byliśmy.
porta celeste
Miałam to szczęście, że przyleciałam do Tbilisi późno w nocy, a wtedy widzi się tylko tę ładną stronę, zwłaszcza że oni nie oszczędzają na iluminacjach i to wszystko świeci się do rana. W blasku dnia jest gorzej 🙂 Nie jestem pewna, czy widziałam w życiu brzydsze miejsce, niż okolice dworca Didube i sam ten dworzec. Masakra. Plus masa śmieci, plus potworna liczba bezpańskich psów.
Z drugiej strony Tbilisi potrafi być uderzająco malownicze i romantyczne. I mają Prospero Books. No i mieszkają w tym mieście Gruzini, a to fajny naród jest, choć żaden inny tak okrutnie mnie nie spił 😉
Karolina
Oj tak, światełka i fajerwerki to uwielbiają. Przez 2 wieczory z rzędu były fajerwerki, choć wcale nie było żadnego święta ani jakiejś wielkiej imprezy. I zupełnie się zgadzam, że może być romantycznie (szczególnie przy wodospadzie). A Gruzini mieszkają też (na szczęście) poza stolicą, więc wizyta w Tbilisi nie jest konieczna, żeby się pointegrować z Gruzinami 😉