Mindo – piękna przyroda i… najlepsze brownie!
Po tygodniach spędzonych w Quito na załatwianiu różnych rzeczy, szukaniu mieszkania i formalnościach związanych z rozpoczęciem kursu hiszpańskiego dla obcokrajowców z radością powitaliśmy pierwszy weekend, kiedy nie musieliśmy nic, a mogliśmy wiele. Na pierwszy wyjazd, a właściwie ucieczkę poza głośną, przepełnioną spalinami stolicę Ekwadoru wybraliśmy Mindo.
Mino to mała miejscowość, w której żyje ok. 3 000 mieszkańców. Zauroczyła nas od pierwszego momentu, gdyż była wszystkim tym, czym nie było Quito i niosła ze sobą obietnicę bardzo udanego weekendu. Mindo leży na uboczu Andów, na północny zachód od Quito. Okoliczne góry porasta gęsty las (zwany Cloud Forest), dom tysięcy unikalnych gatunków fauny i flory. Szacuje się, że okolice są jednym z najbardziej biologicznie zróżnicowanych regionów świata. Mindo jednak to nie tylko gratka dla miłośników natury i odcięcia się od zgiełku życia w dużym mieście. Jest tam sporo atrakcji i pomysłów, którymi można urozmaicić swój pobyt w tym malutkim miasteczku.
Tarabita
Kolejka linowa, a właściwie prostokąta klatka zawieszona między dwiema górami nad kanionem. Wysoka może na 70 centymetrów, w środku dwie ławeczki. Stanowi część trasy do Santuario de Cascadas. Z miasteczka dojechać można taxi colectivo (współdzieloną, gdzie większość osób siedzi na pace z tyłu auta) za 1$. Można również wynająć taksówę dla siebie, ale będzie to zdecydowanie droższe. Jako, że tarabita mieści maksymalnie 6 osób, czas oczekiwania może się wydłużyć, w weekendy nawet do godziny. Koszt przejażdżki w dwie strony to 5$.
Santuario de Cascadas
Po przekroczeniu kanionu (za pomocą tarabity) są dwie drogi. Lewa oferuje jeden, ale największy wodospad w okolicy. Skręcając w prawo można udać się w parogodzinną przechadzkę przez Saktuarium Wodospadów – trasę obejmującą 5 dużych i wiele mniejszych wodospadów i katarakt. W większości z nich, zwłaszcza w upalne dni, można się wykąpać. Trasa jest bardzo malownicza i całość, łącznie z powrotem do Mindo nie powinna zająć więcej niż pół dnia.
Mariposario
Położone trochę za miastem, można dojechać tam taksówką lub (jak my) odbyć 30-minutowy spacer. Droga jest dobrze oznaczona, w razie czego zawsze można zapytać miejscowych. Mariposario to połączenie ośrodka służącego rozmnażaniu motyli z hotelem i restauracją. Wielką atrakcją jest możliwość fotografowania się z różnymi, wielkimi motylami siadającymi na rękach i nie tylko. Motyli jest tyle, iż należy uważać, aby któregoś nie nadepnąć. Nie jasny jest jednak fakt, czy hotel jest tylko dodatkiem do obiektu, czy na odwrót. Przy okazji na miejscu zastanowić się można, dlaczego nie wolno jeść motyli?
Podczas podróży byliśmy również w ośrodkach, które za cel stawiają sobie rozmnażanie i wypuszczanie motyli na wolność oraz edukację ludzi o zagrożeniach, jakie oni sami powodują dla tych pięknych owadów. Więcej o tym wkrótce.
Żaby
Atrakcja, do której nie byliśmy za bardzo przekonani i udaliśmy się tam tylko z powodu nadmiaru wolnego czasu. Zdecydowanie było warto. Parę dni przed przyjazdem do Mindo znalazłem informację o „koncercie żab”, na który można wybrać się każdego wieczora. Pierwsze wrażenie było takie sobie. Hotel (drewniano-bambusowy) pośrodku dżungli, do którego z chęcią udalibyśmy się mając większy budżet, a który nie obiecywał jednak nic ciekawego. Pomyliliśmy się. Parominutową prelekcję o miejscu i projekcie tam realizowanym poprzedziła degustacja miejscowego wina. Tak, projekcie, gdyż w „żabim koncercie” to nie koncert żab jest najważniejszy. Rzeczywiście, ze stawu przy hotelu żaby rechotały w najlepsze, ale to nie to było gwoździem programu. W grupie z przewodnikiem poszliśmy do lasu przy hotelu (nocne zwiedzanie z latarkami i czołówkami, które trzeba było przynieść ze sobą). Podczas spaceru przewodnik pokazywał różne stwory niewidoczne za dnia. Poza tym opowiadał sporo o miejscowej różnorodności, o tym jak politycy chcieli położyć rękę (a w zasadzie rurę z ropą) na regionie, czego nie zrobili po wielkim sprzeciwie lokalnej ludności. Mówił też o tym, co obecnie robi się w regionie, aby ratować ginące gatunki. Wszystko to w dżungli w nocy. Polecamy! Koszt to jedyne 2.50$.
Zipline – canopy
Coś, co dobrze znamy z Europy. Połączenie parku linowego z siecią lin i tyrolek. Z tym, że w Ekwadorze robisz to bardzo wysoko, zazwyczaj przejeżdżając na linie pomiędzy jedną ścianą kanionu a drugą. Od samego patrzenia krew cierpnie w żyłach. Na miejscu na każdym kroku (i nie tylko w Mindo) można znaleźć agencje oferujących tę rozrywkę. Tylko dla ludzi o mocnych nerwach i spragnionych adrenaliny. W Ekwadorze popularne są również skoki na bungee z mostów, których w tak górzystym kraju jest pod dostatkiem.
Podglądanie ptaków
Jedną z rzeczy, z której Mindo słynie najbardziej, to ponoć najbogatsza na świecie różnorodność ptactwa w regionie. Czyni to z z okolicy prawdziwy raj dla ornitologów i ornitoamatorów z całego świata. Aby zostać zabranym do miejsca, w którym będzie można podziwiać sporą ilość różnych gatunków należy bezpośrednio lub przez agencje wynająć miejscowego przewodnika. Ceny zaczynają się od 20-30$ za pół dnia. W ofercie agencji znajdą się również parodniowe trekkingi. Jeśli zdecydujecie się na konkretną agencję szukajcie koniecznie opinii o niej w internecie.
Rafting/tubing
Tubing oraz rafting to jedna z popularniejszych rozrywek w górskiej części Ekwadoru. Wokół Mindo jest sporo miejsc do jego uprawiania, a w samym miasteczku wiele agencji, które z chęcią spływ zorganizują. Dodatkowo w okolicy można wybrać się na zjazd rowerami górskimi, canyoning oraz wiele innych ekstremalnych atrakcji. Należy jednak pamiętać o negocjowaniu ceny, zwłaszcza w przypadku grupy.
El Quetzal
Połączenie organicznej farmy kakao z restauracją i hostelem. Każdego dnia można wybrać się na zwiedzanie farmy z degustacją miejscowej, organicznej czekolady. Tour niestety jest trochę drogi, w tym roku cena wzrosła z 6 do 10$. Można również (zamiast wycieczki) wybrać się do restauracji. Ceny za posiłki nieco wysokie, ale zamiast obiadu polecamy spróbować rewelacyjnego brownie robionego z ich czekolady – najlepsze!
Orchidee
Jedna z licznych, mniejszych atrakcji w mieście. Dodatkowy czas wolny można przeznaczyć na zobaczenie (1-2$) ogrodu z orchideami lub „farmy” kolibrów. Wszystko w odległości 2-5 minut spacerem od głównego placu miasta.
Mindo to dobre miejsce na spokojny weekend z dala od zgiełku miasta. Można poczuć klimat tropikalny, podziwiać niesamowitą faunę i florę, a także poczuć trochę adrenaliny. To wyciszenie jest szczególnie ważne, kiedy siedzi się zbyt długo w stolicy Ekwadoru, co znamy z autopsji 🙂
–> Znajdź najtańszy nocleg w Mindo!
Szukacie ciekawych miejsc w Ekwadorze? Zajrzyjcie na stronę o Ekwadorze na naszym blogu!
Jeśli wybieracie się do Ekwadoru, zajrzyjcie tutaj:
1. HUŚTAWKI I INNE ZABAWY W BAÑOS
2. ZACHCIAŁO NAM SIĘ CHODZIĆ PO WODOSPADACH… CANYONING W BAÑOS
Jak Wam się podoba Mindo? Zjedlibyście takie pyszne brownie? 😉
[ezcol_1third][/ezcol_1third] [ezcol_1third][/ezcol_1third] [ezcol_1third_end][/ezcol_1third_end] Jeśli zarezerwujecie lot, noclegi lub samochód za pomocą powyższych linków, my dostaniemy parę groszy. Waszej rezerwacji nie zrobi to różnicy, a my wprawdzie kokosów nie zarobimy, ale zawsze na jakiś obiad czy wino się uzbiera 🙂 Dziękujemy!
9 Komentarze
Ola
Ale mam ochotę na takie brownie <3
Naszymi Oczami
A przed nami pająki się schowały 🙂 Ufffff
TropiMy Przygody
[Bartek] to trochę szkoda, mi się podobały :p
Life Good Morning
Brownie!
TropiMy Przygody
Pyszne było!
Tati
Wszystko super! Tylko te pająki…
Koralina
Fajne! Bo z odległości 😉
Jagoda Konieczna
fuj pająki!! fuj pająki!!!! panikaaaa!!!
TropiMy Przygody
Ten był całkiem milutki 😉