Byliśmy w Helsinkach. Bardzo ładne i przyjazne miasto. Zwiedziliśmy najciekawsze atrakcje miasta. Warte zobaczenia.
Ewangelicko-Augsburska Katedra Helsińska i Plac Senacki przed nią.
W Helsinkach jest mnóstwo galerii handlowych. Co ciekawe, wszystkie stoją obok siebie, przy najbardziej handlowej ulicy w mieście – Aleksanterinkatu. Ulica, jak można się domyślić, tętni życiem. Tylko po co aż tyle sklepów?
Sklepy z suwenirami zachwycają wyborem tradycyjnych, iście fińskich pamiątek:
Warto było spędzić chwilę na promie i zmarznąć od morskiego wiatru, żeby zobaczyć kawałek morza w tej scenerii:
Fragment fortecy-wyspy Suomenlinna.
Trochę z innej beczki. W Finlandii nie kradnie się rowerów, szczególnie, jeśli przypnie się je dobrą blokadą. Wtedy mogą stać w miejscu, w którym je pozostawiliśmy po wieki… Jak ten:
Po powrocie do Tampere zastał nas alarm przeciw pożarowy w akademiku. Przyjechała straż pożarna, wyszliśmy na dwór, bo nie wiadomo było co się dzieje. Coś przełączyli i już można było wrócić do pokoi. Nie wiem, co się stało, ale całe szczęście, że żaden pożar itp. Za to w nocy, obudziło mnie jakieś skrobanie. Jak się ruszyłam ucichło. Podejrzewałam mysz, ale po porannym przeanalizowaniu okazało się, że nie miałaby skąd się wziąć w moim pokoju… Poczekam, zobaczę, jaka niespodzianka spotka mnie następnej nocy.
- Tagi:
- helsinki,
- życie w finlandii
1 Komentarze
Bedi
Koralina!
Ty wyjechałaś, Bacha wyjechała, ja przyjechałam i z kim ja teraz mam się spotykać?no z kim????????????
ale z tego co widzę, to wesoło u Ciebie, już się nie mogę doczekać kiedy wrócisz i poopowiadasz:)
ja w czwartek znów na uczelnię…ah! jak mi się nie chcę, jeszcze duszą jestem w Odessie na plaży…:)
buziaki kochana i trzymaj sie tam!