Pitesti to brzydkie miasto. No chyba, że ktoś jest fanem betonu i licznych pozostałości z czasów komunizmu, to wtedy będzie zachwycony. „Zwiedzenie” Pitesti zajęło nam jakieś 30 minut, wliczając w to wizytę w parku. I nic nie pominęliśmy, bo byliśmy z rodowitą mieszkanką miasta.
Wczoraj pojechaliśmy na zamek Bran, znany jako zamek Draculi. Droga wiodąca przez góry bardzo ładna, zamek również niczego sobie, choć mały, ale zawiedliśmy się. Spodziewaliśmy się Draculi na każdym kroku i pamiątek z nim związanych. Nie było tego zbyt wiele jednak. Królowały folklorystyczne obrusy, ubrania, biżuteria itp. Żadnego Draculi. Zjedliśmy tam obiad. Spróbowałam tradycyjnej potrawy zwanej Bulz. Jest to specjalnie przyrządzona kasza kukurydziana, pod nią owczy ser, a na tym jajko sadzone. Obok tego trochę smażonej kiełbasy. Nie byłoby to najgorsze, gdyby nie fakt, że było strasznie tłuste i ciężkie tym samy.
Wieczorem dotarliśmy do Bukaresztu, gdzie spotkaliśmy się z Bartka znajomym, który tu obecnie mieszka. Poszliśmy na kolację do libańskiej knajpki, gdzie zjedliśmy bardzo dobre jedzenie (szkoda, że we Wrocławiu nie ma takiej), a później na piwo do pubu-ogrodu, w którym trafiliśmy na koncert jazzowy. Dziś będziemy zwiedzać Bukareszt.
[ezcol_1third][/ezcol_1third] [ezcol_1third][/ezcol_1third] [ezcol_1third_end][/ezcol_1third_end] Jeśli zarezerwujecie lot, noclegi lub samochód za pomocą powyższych linków, my dostaniemy parę groszy. Waszej rezerwacji nie zrobi to różnicy, a my wprawdzie kokosów nie zarobimy, ale zawsze na jakiś obiad czy wino się uzbiera 🙂 Dziękujemy!
- Tagi:
- bran,
- pitesti,
- podróże samochodem
2 Komentarze
mama
tłuste jedzenie – też nie /w upalne lato ?/,nie,nie,nie……………..!
mama
tylko nie beton – ochyda