Skip to content

TropiMy Przygody


Z bagażem, si, certo!

Z bagażem, si, certo!

Pisałam o początku podróży, teraz będzie o końcu. Bo, niestety, wróciliśmy. Środek opowieści też będzie, ale jakoś z chronologią tym razem mi nie po drodze, także będzie trochę nie po kolei.

Niewiele brakowało, żebyśmy wrócili bez plecaków. I to wcale nie dlatego, że były za duże i na lotnisku się nie spodobały. Nie, to nie to. Wszystko dlatego, że nie potrafimy czytać ze zrozumieniem i rozmawiać ze zrozumieniem. Kiedy mówiąc 2 [słownie: dwa] słowa po włosku, słyszymy w odpowiedzi dłuższe zdanie i udajemy, że rozumiemy, co się do nas mówiło. Bo przecież B. uczył się włoskiego, więc coś tam zrozumiał. Ja znam trochę hiszpański, więc też coś dotarło do mózgu, coś niby wiem. I zamiast zapytać, czy można po angielsku, to my kiwamy głowami z uśmiechem pod tytułem „Si, certo!” [tak, oczywiście!].  I właśnie tym sposobem niewiele brakowało, żebyśmy wrócili bez bagażu. A Wy dalej nie wiecie, o co mi chodzi, czyż nie?

treviso bagaż

Zatem zacznę od początku, czyli jednak trochę od końca. Do Treviso, z którego lecieliśmy, przyjechaliśmy rano, a lot mieliśmy wieczorem. Żeby jeszcze poznać miasto. Zostawiliśmy plecaki w przechowalni bagażu na dworcu (nie było szafek na kod, kluczyk czy kartę. Swoją drogą, te dla mnie też nie są najprzyjaźniejsze. Kiedyś w Wiedniu szafka „zjadła” mi kartę. Okazało się, że włożyłam tam bilet komunikacji miejskiej zamiast kartę od szafki… Ale to tylko taka dygresja na boku). Zostawiliśmy więc plecaki w przechowalni bagażu. Takiej z drzwiami na klucz, ladą i zamykaną na kluczyk kratą oddzielającą klientów od specjalisty ds. przyjmowania i wydawania bagażu. To właśnie temu specjaliście pokiwaliśmy głową na włoskie zdanie, bo doszliśmy do wniosku, że wszystko wiemy. Przeczytaliśmy na jakiejś małej karteczce po angielsku, że czynne do 20, więc Panu, który wziął nasze plecaki pokiwaliśmy głowami w odpowiedzi, si, certo. Przyszliśmy po plecaki o 18:30, a tam drzwi zamknięte. Na drzwiach kartka: od poniedziałku do soboty czynne do 20. W niedzielę: do 18. A tu 18:30 na zegarku. Na szczęście, pewnie nie byliśmy pierwsi, a i ten włoski się przydał. B. poszedł do obsługi i udało się znaleźć klucze, otworzyć i oddać nam plecaki. Niby wszystkie najważniejsze rzeczy przy nas,  w plecakach same szmaty, ale jednak szkoda byłoby się rozstać z nimi. Ale nie musieliśmy. I dobrze. Wróciliśmy z plecakami.

[ezcol_1third]zarezerwuj lot[/ezcol_1third] [ezcol_1third]zarezerwuj nocleg[/ezcol_1third] [ezcol_1third_end]wypożycz samochód[/ezcol_1third_end] Jeśli zarezerwujecie lot, noclegi lub samochód za pomocą powyższych linków, my dostaniemy parę groszy. Waszej rezerwacji nie zrobi to różnicy, a my wprawdzie kokosów nie zarobimy, ale zawsze na jakiś obiad czy wino się uzbiera 🙂 Dziękujemy!

2

  • Turysta

    20 kwietnia, 2013

    Ciekawa przygoda, ja osobiście wole szafki na kod niż kluczyk. Kiedyś w warszawie przed remontem dworca Centralnego były szafki na kod dziś są wszystkie na kluczyć nie wiem dlaczego tak się robi, wydaje mi się że te nad kod są praktyczniejsze.

  • B.

    15 kwietnia, 2013

    ej, co najmniej ze 3 słowa!

Podziel się swoją opinią