Paryż, Londyn, Barcelona czy Wenecja to takie miasta, które warto chociaż raz odwiedzić. Szczęśliwie latają do nich tanie linie, więc da się nie zrujnować swojego budżetu na taki wyjazd. Tyle, że tanie linie latają na tanie lotniska, a te leżą gdzieś pod małymi miasteczkami i trzeba się z nich szybko przedostać do wymarzonego miasta. Czy aby na pewno warto się tak spieszyć?
Przedstawiam Wam Wenecję (i okolice) wyjętą rodem z lat 80-tych! I wcale nie wykopałam tych zdjęć z albumów rodziców, tylko zrobiłam sama. Może już zdążyliście zapomnieć (to tylko 36 klatek, a tak wolno powstają nowe), ale od ponad roku fotografuję też analogowo.
Treviso bywa często traktowane tylko jako miejsce przylotu samolotu z turystami chcącymi odwiedzić Wenecję. A to błąd. Miasteczko jest urocze i warte odwiedzania. Można do Treviso wpaść na kilka godzin – choćby dwugodzinny spacer będzie wystarczający.
Pisałam o początku podróży, teraz będzie o końcu. Bo, niestety, wróciliśmy. Środek opowieści też będzie, ale jakoś z chronologią tym razem mi nie po drodze, także będzie trochę nie po kolei.