Na weekend: Morawy i Wiedeń
Tylko 4 dni, a w planach czeskie Morawy (Brno, Cejkovice z tamtejszymi winnicami) i Wiedeń. Da się? Oczywiście, że tak! Wprawdzie wyjazd intensywny, ale możliwy i wciąż przyjemny.
Morawy
Zaczęło się od szybkiego spaceru po starówce w Brnie, żeby kilka godzin później siedzieć w autobusie jadącym do Čejkovic, gdzie czekał mnie spacer po piwnicach Templářskich sklepów, czyli winnicy Templariuszy założonej już w XIII wieku. Wszystko mają tam naj w Czechach: największą butlę wina, najstarszy i największy papirus z zapisaną historią winnicy i największą do dziś używaną beczkę na wino. W starych, pachnących winem korytarzach leżakuje ponad 350 tysięcy litrów tego trunku! A wina warte są grzechu, o czym można się przekonać na zakończenie zwiedzania, podczas degustacji.
Takiej degustacji to jeszcze nie widziałam: krótka historia i opis danego wina, (hojna) rundka po wszystkich kieliszkach, a jak coś w butelce zostało to dolewka! Człowiek nie zdąży dopić, co ma w kieliszku, a Pani już biegnie dookoła z kolejnym winem. Stoi i czeka, aż dopijesz, opłukasz kieliszek i nim się nie obejrzysz, on znów pełen. Biada temu, kto ma słabą głowę!;)
Templarskie piwnice mają jeszcze jedną, interesującą rzecz. W części korytarzy znajduje się karczma, w której można zamówić czeskie potrawy, oczywiście tamtejsze wino i posłuchać, a nawet potańczyć (tak, nawet ja tańczyłam, o ile tańcem można to bujanie nazwać;)) do regionalnych rytmów granych przez kapelę. Biesiada mogłaby trwać do rana, ale przecie rano trzeba do Wiednia, bo czasu coraz mniej!
Wiedeń
Wprawdzie to była moja druga wizyta w Wiedniu, ale za pierwszym razem spędziłam tam jakieś 2-3 godziny, więc niewiele wrażeń o mieście mogłam wynieść. Niestety, ale mnie Wiedeń nie uwiódł. Te wszystkie Belvedery, Schonbruun, ratusze, parlamenty, kościoły, opery i teatry oczywiście są piękne, zadbane, ogromne i robią wrażenie. Ale właśnie ten monumentalizm miasta zamiast mnie zachwycić – przytłoczył. Zabrakło mi czegoś ważnego: atmosfery, duszy miasta. Często można miasto określić jakimś jednym hasłem, przymiotnikiem, które mocno oddaje właśnie atmosferę panującą w miejscu. Myśląc o Wiedniu, przychodzi mi tylko do głowy: „ogrom”. Choć jest kilka miejsc w Wiedniu, które przypadły mi do gustu i mogę polecić spędzenie tam dłuższej chwili niż tylko przejście i spojrzenie na budynki: Dom Hundertwassera, Naschmarkt, Grinzing oraz Prater.
Hundertwasser
Podczas mojej pierwszej wizyty w Wiedniu przejeżdżałam obok bardzo dziwnego, bajkowego ogromnego budynku z kominami i zastanawiałam się, co to jest. Zagadka rozwiązała się tym razem. To spalarnia śmieci Spittelau ozdobiona według projektu ekscentrycznego artysty Friedensreicha Hundertwassera. Czerpiący z Gaudiego artysta przyozdobił również dom komunalny, pod którym codziennie setki turystów stoi i fotografuje kolorowe ściany oraz okna (nie chciałabym w nim mieszkać). Naprzeciw znajduje się galeria z wnętrzem w takim samym stylu, w której można coś przegryźć, napić się kawy i kupić pamiątki. Kawałek dalej jest też stworzony przez Hundertwassera Dom Sztuki (z jego dziełami oraz czasowymi ekspozycjami sztuki współczesnej), do którego nie udało mi się wejść, choć miałam ochotę. Do nadrobienia następnym razem:)
Naschmarkt
Niby nic specjalnego, po prostu zwykły targ. Ale ja lubię targowiska, szczególnie takie, na których można kupić jedzenie i przedmioty z różnych stron świata. A właśnie tak jest na Naschmarkt. Można kupić najróżniejsze przyprawy, przekąski, owoce, warzywa, ryby, mięsa, oliwy, itd. Oprócz tego można zjeść prawie wszystko, czego dusza zapragnie w jednej z tutejszych knajpek – jest tu chyba większość kuchni świata. No raj dla smakoszy!
Grinzing
Dzielnica Wiednia z niskimi, małymi i urokliwymi domkami, czyli coś czego nie znajdzie się w centrum. To właśnie tutaj można skosztować Sturm, czyli półproduktu powstającego podczas produkcji wina. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że jest to bardzo młode wino. Na Grinzing jest wiele karczm serwujących ten trunek, również własnej produkcji, jak np. w Heuriger, której właściciel zebrał największą na świecie kolekcję… korkociągów.
Prater
Jestem daleka od chodzenia do Wesołych Miasteczek, bo od karuzeli kręci mi się w głowie, a głośna muzyka, tłumy i milion kolorowych świateł nie cieszą mychch zmysłów. Ale wiedeński Prater ma coś fajnego i tym czymś jest karuzela. Ale nie zwykła, od której kręci się w głowie. To karuzela Praterturm, co wznosi się na wysokość 117 metrów, będąc tym samym najwyższą karuzelą łańcuchową na świecie! Namówiona przez Ewę z Daleko Niedaleko i Kasię z Przyciągnąć Horyzont zdecydowałam się pokręcić na wysokości i… nie żałuję! Piękna panorama Wiednia, wiatr we włosach i trochę adrenaliny, że ten łańcuszek, to może nie wytrzyma sprawiły, że uśmiech nie chciał zejść z twarzy:)
I tak Wiedeń, pomimo że mnie nie powalił na kolana, będę wspominać dobrze, na morawskie wino jeszcze wrócę, a najważniejsze, że zdobyłam nowe znajome, dzięki którym atmosfera na wyjeździe była świetna!
–> Znajdź najtańszy nocleg w Wiedniu
Na Morawy i do Wiednia pojechałam na zaproszenie Stowarzyszeniu Świat należy do Ciebie – Spełniaj marzenia, które organizuje kameralne wycieczki dla kobiet do różnych miejsc na świecie.
[ezcol_1third][/ezcol_1third] [ezcol_1third][/ezcol_1third] [ezcol_1third_end][/ezcol_1third_end] Jeśli zarezerwujecie lot, noclegi lub samochód za pomocą powyższych linków, my dostaniemy parę groszy. Waszej rezerwacji nie zrobi to różnicy, a my wprawdzie kokosów nie zarobimy, ale zawsze na jakiś obiad czy wino się uzbiera 🙂 Dziękujemy!
12 Komentarze
natafli
Hundertwasser! Pamiętam w podstawówce mieliśmy książke do niemieckiego der,die, das i tam był cały rozdział o tym jego domu 🙂 Muszę go zobaczyć 🙂
kamieverywhere
Mam podobne odczucia odnośnie Wiednia – jego monumentalność przytacza, chociaż z drugiej strony, ja jestem absolutną fanką Hundertwassera i jego dzieła podziwiałam z otwartą buzią. Jedna mała uwaga – Spittelau to nie elektrociepłownia, tylko spalarnia śmieci – taki wzór dla naszych krajanów, że spalarnia może znajdować się w mieście i nie czynić szkód, a być jeszcze obiektem, do którego podążają turyści.
Ja miałam to szczęście, że będąc w Wiedniu zatrzymałam się u lokalnych znajomych, którzy pokazali mi też bardziej ludzkie oblicze miasta, choć do Grinzig nie zawitałam, a szkoda, bo prezentuje się wyjątkowo urokliwie 🙂
Koralina tropi przygody
Hundertwasser jest ekstra, to fakt:) Dzięki za wyłapanie błędu – wiem, że to spalarnia śmieci i nie wiem skąd wzięła mi się elektorciepłownia, jak to pisałam:)
balkanyrudej
Wiedeń kocham, spędzałam w nim kilkakrotnie sporą część moich wakacji. Jest to jedno z bezpieczniejszych i bardziej przyjaznych do mieszkania miast. Okolice Wiednia również są urocze, jest gdzie pohasać na rowerze, czy po prostu pospacerować 🙂
AguaDeCoco.PL
W Morawach jestesmy zakochani! Tez zostalismy upici winem od przemilej Pani, a kiedy bylismy w tych rejonach wiosna, to opilismy sie burcaku za wszystkie czasy.
Co do Wiednia – no coz, duze, ladne miasto. Maja sliczne windy w starych kamieniach. I niezle piwo. Jakos nas nie powalil, ale tez nie rozczarowal.
Przyjdzie pora, ze i my opiszemy te rejony na blogu. Dziekujemy za przypomnienie 🙂
Pozdrawiamy,
Kasia i Marek z aguadecoco.pl
Koralina tropi przygody
No właśnie, to wino zdradliwe takie;) Widzę, że mamy podobne odczucia co do Wiednia – nie jestem sama:)
pozdrawiam!
Marta
Morawy i piwnice wina wydają się bardzo atrakcyjnym punktem zwiedzania 🙂 Polecam największe piwnice wina na świecie z Mołdawii. Zwiedzałam je i opisałam na blogu! Zapraszam 🙂
Koralina tropi przygody
Wyobraź sobie, że próbowałam zwiedzić Cricovą, o której piszesz u siebie, ale było to w niedzielę i była… zamknięta! Jedno z najważniejszych miejsc turystycznych w Mołdawii zamknięte w niedzielę – uwierzyć nie mogłam:)
Podróże MM
Wiedeń to jedna z najpiękniejszych stolic w jakich dano nam być 🙂 Na każdym kroku cudowne ogrody pełne kwiatów, wszystko jest idealne i ma swój porządek. Na pewno wrócimy kiedyś do stolicy Austrii 🙂
A oto nasz punkt widzenia:
http://podrozemm.blogspot.com/2014/01/wieden.html
Koralina tropi przygody
Wszystko zależy właśnie od wrażenia, jakie miasto zrobi. Ja przed Wiedniem postawię kilka innych stolic, które skradły moje serce bardziej:) Ale nie przeczę, Wiedeń jest piękny:)
Szy. / Znajkraj
Morawy są fantastycznie zorganizowane. Bardzo podobała nam się przede wszystkim prorowerowa organizacja regionu, ale także pokazanie walorów regionu, jego winnej istoty, a w końcu czerpanie wymiernych korzyści z wykonanej na tym polu pracy. I choć, niestety, trochę przykrości i zawodu też nas spotkało, to życzyłbym sobie naszym regionom winiarskim, by brały przykład z Moraw. Nasze kręcenie po Morawach:
http://www.znajkraj.pl/rowerowe-morawy-poludniowe
A degustacje… To na pewno inaczej wyglądają, gdy bierzesz w nich udział jako zorganizowana grupa. To ten rodzaj imprez, które trudniej ogarnąć samemu lub nawet we dwójkę.
Pozdrowienia! :]
Koralina tropi przygody
Och tak, te malownicze wzgórza są piękne. I bardzo fotogeniczne, ale niestety nie z okna busa… Z tą degustacją właśnie o to chodzi, że bez grupy, to one nie są tak „bogate”;)
pozdrowienia!:)