Skip to content

TropiMy Przygody


Nowa Zelandia poza szlakiem: okolice Christchurch – co warto zobaczyć poza miastem?

Nowa Zelandia poza szlakiem: okolice Christchurch – co warto zobaczyć poza miastem?

Christchurch to miasto, przez które się przejeżdża. Albo przelatuje. Większość ludzi mówi „tam nic nie ma, leć do Christchurch, a później jedź…” i tu padają nazwy największych atrakcji wyspy. Część osób ewentualnie doradzi szybkie zwiedzanie miasta. A okolice Christchurch? Czy tam naprawdę nie ma nic ciekawego? Poniżej pokażemy wam, iż omijanie w pośpiechu tej części Nowej Zelandii może być sporym błędem.


Mamy rok 2011 i tragiczne trzęsienie, w skutek którego ginie 185 osób, a spora część centrum miasta leży pod gruzami. Wydarzenie to na długo jeszcze pozostanie otwartą raną na żywym organizmie miejskim. Jest luty 2017 roku, nasza pierwsza (i nie ostatnia) wizyta w tym mieście. Miasto przygnębia. Niektóre jego części wyglądają, jakby trzęsienie ziemi miało miejsce nie 6 lat temu, ale parę miesięcy. Padający deszcze tylko pogłębia ponury odbiór miejsca. Z drugiej strony jest coś pozytywnego: odradzające się miasto, sztuka i instalacje artystyczne, inicjatywy społeczne, o czy wszystkim przeczytacie więcej w tekście Koraliny o Christchurch.

Będąc pierwszy raz w Christchurch nie wiedzieliśmy jeszcze, że po niedługim czasie tu wrócimy, aby na parę tygodni zamieszkać w tym mieście i mieć okazję przyjrzeć mu się dokładnie. Czas ten wykorzystaliśmy jednak nie tylko na samo miasto, ale również na poznanie miejsc znajdujących się w niedalekim sąsiedztwie. Choć samo Christchurch generuje jeszcze ruch turystyczny (choć głównie jako hub przesiadkowy), to jego okolice są już tematem dużo mniej znanym. Są oczywiście odstępstwa od tej reguły. Sprawdźcie, jakie miejsca, zarówno turystyczne, jak i te mniej znane, warto odwiedzić zostając kilka dni w okolicach Christchurch.

Bliższe okolice Christchurch

Taylors mistake

Szlak “Taylors Mistake” to jeden z ciekawszych i łatwiejszych spacerów, jakie oferują okolice Christchurch. Dojechać musimy na parking, który na mapie w Google znajdziemy pod nazwą… Taylors Mistake car park 😉 Szlak zaczynający się na parkingu prowadzić nas będzie ścieżką wzdłuż klifu przy zatoce Harris Bay, na której zazwyczaj zobaczymy surferów. Idąc dalej przez Godley Head Park dojdziemy do końca cyplu, gdzie znajdują się pozostałości dawnych baterii obrony wybrzeża, kompleks bunkrów i strzelnic wybudowanych na okazję II Wojny Światowej. Teren niegdyś udostępniony zwiedzającym dziś zamknięty jest na kłódkę, gdyż jeden z końców cyplu zaczął się osuwać, co stwarza realne zagrożenie dla odwiedzających. Wrócić na parking możemy tą samą trasą, lub środkiem/grzbietem cyplu, gdzie drogę dzielić będziemy z rowerzystami.

Lyttelton

Małe, portowe miasteczko, które od Chrstchurch oddzielają Port Hills (po których też można połazić). Do miasta dostać można się poprzez tunel wydrążony pod górami. Lyttelton samo w sobie jest urokliwe i dobre na krótki spacer. Jest też świetną bazą wypadową. Popłynąć stąd można na Quail Island, pojechać trasą przez małe zatoczki, jak Corsair Bay, Bovernors Bay, Head Of The Bay czy Charteris Bay, kontynuować podróż na fantastycznie zaprojektowany przez naturę półwysep Banks Peninsula i dojechać do francuskiego miasteczka Akaroa na jego końcu.

Szukacie ciekawych miejsc w Nowej Zelandii? Zajrzyjcie na stronę o Nowej Zelandii na naszym blogu!

Quail Island

Mała wysepka odwiedzana głównie przez miejscowych. W przeszłości miejsce niezbyt szczęśliwe, dziś fajna trasa spacerowa, miejsce na piknik i plażowanie w pogodne dni, oraz dla fanów fotografii (cmentarzysko statków). Atrakcja łącząca leniwą niedzielę po obiedzie z Tadeuszem Sznukiem – trochę powolny spacer, trochę ciekawostek historycznych w dobrej formie. Jak spędzić tam cały dzień, jak dopłynąć na Quail Island i co robić na miejscu przeczytacie w osobnym artykule u nas na blogu.

Lyttelton Harbour

Z Lyttelton warto przejechać się całą zatoką Lyttelton Harbour w kierunku Banks Peninsula. Po drodze mijać będziemy wiele urokliwych zatoczek. W Corsair Bay możemy dodatkowo zrobić krótki spacer wzdłuż wybrzeża. Zarówno Corsair Bay, jak i Governors Bay to również dobre miejsca na piknik czy wino na plaży ze znajomymi albo książkę na kocu w ciągu ładnego, pogodnego dnia. Przejażdżkę zakończyć możemy po drugiej stronie zatoki, u podnóża góry Mt Herbert/Te Ara Pataka, jednego z wyższych punktów w okolicy, skąd będziemy mieć dobry widok na Banks Peninsula, zatoczki oraz Christchurch.

Banks Peninsula

Banks Peninsula to półwysep o fantastycznym, wręcz bajecznym kształcie. Przez Banks idą dwie drogi – główna, przechodząca przez jego środek (częściowo dzielona z rowerzystami, więc noga z gazu na prostych odcinkach) i odbijająca od niej w połowie „droga dla turystów” wiodąca serpentynami i bardziej widowiskowymi miejscami, żeby ponownie połączyć się w miasteczku Akaroa. Półwysep to również parę tras trekkingowych, zarówno na wspomniany już Mt Herbert, jak i do ukrytych w fantazyjnie wyrzeźbionym terenie zatok (niektóre znajdują się na prywatnych terenach – lub odwrotnie: może niektóre na nich nie są), jak Pigeon Bay oraz tras górskich wewnątrz półwyspu. Zajrzyjcie na stronę DOCu po dokładne opisy szlaków oraz broszurkę z informacjami o trasach oraz mapą Banks Peninsula.

Little River  – Okuti Valley Scenic Reserve

Jadąc przez Banks Peninsula przejeżdżać będziemy przez małą mieścinkę Little River. Przy drodze znajduje się mała atrakcja – zabytkowy dworzec kolejowy z paroma starymi wagonami, ale to nie jest bynajmniej główny powód, aby zrobić przerwę w drodze do największej atrakcji półwyspu – miasteczka Akaroa. W Little River skręcamy w prawo w kierunku campngu Little River. Sam camping jest super miejscem do odpoczynku. Właściciele prowadzą go zgodnie z zasadami poszanowania ziemi (sprawdźcie ich super biodegradowalne toalety z trocinami! :p), odbywają się tam też wydarzenia, jak np. dwudniowy festiwal bębniarski, na który my się wybraliśmy. Świetna sprawa. Poza tym, z campingu wychodzi szlak do pobliskiego rezerwatu Okuti Valley, gdzie obserwować możemy lokalną faunę i florę (w bardzo malowniczej kompozycji), w tym olbrzymie drzewa totara, dendrologiczny kozak Nowej Zelandii.

Akaroa

Malutka miejscowość na końcu Banks Peninsula. To dla niej ciągną tu turyści z Christchurch. Jest to najbardziej turystyczne i najbardziej znane miejsce ze wszystkich na tej liście. Akaroa była niegdyś francuskim miasteczkiem, co widoczne jest dalej po francuskiej zabudowie miasta oraz flagach i napisach na witrynach sklepów. Mało kto mówi tu jeszcze po francusku (Francuzi z czasem zasymilowali się z Nowozelandczykami), ale prowadzone są obecnie akcje wskrzeszenia francuskości miasteczka. W niedzielę trafić możemy również na targ okolicznych farmerów przy jednej z głównych ulic. Warto przejść się urokliwymi uliczkami tego miasteczka, zatrzymać w jednej z kawiarenek na kawę i pójśc do jego końca (do angielskiej części Akaroy) pod latarnię morską. Z miasteczka wypływają też rejsy komercyjne, nastawione głównie na pokazywanie turystom delfinów, które często spotkać można w zatoce przy której leży Akaroa. Dobrym (ale pewnie i kosztownym pomysłem) może być spędzenie nocy w jednym ze ślicznych budynków (są i hostele) w starej części miasta. Jeśli chcecie zdecydować się na ten krok, sprawdźcie ceny zawczasu, aby uniknąć przykrej niespodzianki na miejscu.

Lake Ellesmere

Piękne jezioro sporych rozmiarów, w odległości 30-40 km od Christchurch, co w warunkach nowozelandzkich jest jak wyskoczenie do sklepu po śmietanę do placków. Oprócz tego, iż jezioro jest duże i malownicze, to skręcając w jego kierunku od miejscowości Leeston dojedziemy do pięknie położonego nad jego brzegiem darmowego campingu, z przyzwoitymi, czystymi toaletami i prysznicem z zimną wodą! Campingu, na którym przez parę dni nam się przytrafiło mieszkać. I bardzo sobie ten czas chwalimy. Zarówno w niedalekim Leeston, jak i większym Lincoln kawałek dalej znajdziecie biblioteki z darmowym dostępem do internetu.

okolice Christchurch, fot. K. Wudniak
zachód słońca nad lake Ellsmere

Dalsze okolice Christchurch

Kaikoura

Do niedawna najbardziej popularne miejsce na Wyspie Południowej (jeśli nie w całej Nowej Zelandii) do podglądania delfinów i wielorybów w ich naturalnym środowisku. Rejsy odbywają się nadal, ale ich liczba została bardzo ograniczona. Winne temu jest trzęsienie z końca 2016 roku, które poważnie zdemolowało okolicę, w tym drogę z Christchurch do Kaikoury. Prace nad odbudową drogi numer 1 pomiędzy oboma miastami (wrzesień 2017) są nadal w toku. Dojechać do Kaikoury możecie od strony Picton lub z Christchurch objazdem przez drogę numer 7, odbijając w trakcie na drogę nr 70.

Arthur’s Pass

Dalsze okolice Christchurch warto uzupełnić o wypad na Arthur’s pass. Piękne miejsce, w którym warto zatrzymać się chociażby dla paru zdjęć. Arthur’s Pass Village to baza wypadowa w okoliczne góry. Bardzo droga baza, dlatego warto ze sobą zabrać jedzenie, a auto zatankować do pełna przed wyjazdem. Przed wyjściem w góry należy sprawdzić również bieżące warunki pogodowe oraz w porze zimowej sprawdzić warunki drogowe. Arthur’s Pass to masa szlaków krótkich, pół- i jedno- oraz parodniowych. Opisy szlaków i mapę z trasami znajdziecie na stronie DOCu.

Hanmer Springs

I coś relaksującego na koniec wycieczki po okolicach Christchurch. Miejsce, w którym wprawdzie nie byliśmy, ale zachwalane było nam przez lokalsów w Christchurch, więc wierzymy im na słowo 😉 Hanmer Springs to ponoć idealne miejsce, aby wyskoczyć na weekend i się zrelaksować. Latem okolice dobre są do krótkich i długich trekkingów, rowerów górskich, możemy również skoczyć na bungee lub przepłynąć się szybką motorówką. Zimą poszaleć można na okolicznym stoku narciarskim, wieńcząc dzień… w gorących źródłach 😉 Możemy też poczuć się jak Tiger Woods czy Tomasz Karolak i oddać się golfowemu szaleństwu, jak to mawiają golfiści (może jacyś ;)). Hanmer Springs to 90 minut jazdy z Christchurch.

Mount Nimrod

To trochę dalekie okolice Christchurch, ale podobnie jak do Kaikoury, warto nadrobić kilometrów. Świetna i chyba mało znana opcja na 2-3-godzinny trekking zwieńczony panoramicznym widokiem na okolicę. Szlak na Mount Nimrod to 3-kilometrowa pętla, zaczynająca się i kończąca na parkinu pod górą. Wejścia/wyjścia są dwa, polecamy iść tym po lewej (i wrócić po prawej), będzie przyjemniej. Na szlaku zobaczycie fajny wodospad, w piękny dzień ze szczytu (porośniętego miękką trawą, wyglądającą jak zielony dywan) w pogodny dzień zobaczyć możecie góry z jednej strony, a ocean z drugiej. Hitem trasy jest możliwość spotkania kangurów! Tak, kangury występują nie tylko w Australii, choć te nowozelandzkie można spotkać rzadziej i mniej osób o nich wie. Kangury wallaby (po polsku walabia. Nie dziwota, że nie reagowały jak wołaliśmy je ich polskim imieniem, też bym nie reagował, jakby ktoś powiedział do mnie „hej, ty walabio”) dwa razy wychodziły na ścieżkę, którą szliśmy i patrzyły na nas tak długo, aż Karolina nie sięgała po aparat. Wtedy uciekały. Wstydliwe, niefotogeniczne bestie.

Za polecenie tego miejsca dziękujemy B. i L., którzy kiedyś pocili się na blogu vvagary 🙂

Super miejsc dookoła Christchurch jest zdecydowanie więcej. Znaleźć je można na stronie nowozelandzkiego Department of Conservation z atrakcjami regionu Canterbury.

Okolice Christchurch – informacje praktyczne

  • Jeśli nasze propozycje przypadły wam do gustu to na ich pełną realizację przeznaczcie 3 dni (bliższe okolice) plus dodatkowe 3 dni na te dalsze. Kaikurę i Hanmer Springs połączyć można w jednodniowy wypad, Mount Nimrod zrobić po trasie np. do Lake Tekapo czy Lake Benmore, a Arthur’s Pass po drodze na West Coast.
  • Jeśli szukacie fajnego noclegu w Christchurch (np. niedaleko lotniska) to polecamy Airbnb u Jacqueline, u której przez Airbnb zostaliśmy pierwszy tydzień, a później… wynajęliśmy pokój na cały nasz pobyt w tym mieście 🙂 Jeśli nie macie Airbnb i założycie je korzystając z tego zaproszenia, dostaniecie 100 zł na pierwszą rezerwację!
  • Jeśli wolicie spać w hostelu lub hotelu, porównajcie sobie wcześniej ceny, bo noclegi w Nowej Zelandii do tanich nie należą.
  • Nocleg nad Lake Ellesmere: nad samym jeziorem znajdziecie rewelacyjny, darmowy camping z prysznicem i toaletami, po drodze do niego dwa kolejne darmowe campingi! Na campingu nad samym jeziorem mieszkaliśmy parę dni i gorąco go polecamy! Sprawdźcie też w naszym nowym poradniku jak zorganizować road tripa po Nowej Zelandii!
  • Nocleg w Little River: polecamy zostać na campingu dla naprawdę fajnego klimatu. Jeśli preferujecie jednak dach nad głową to po drodze widzieliśmy miejsce niebanalne, pokoje przerobione z dawnych silosów zbożowych! Nie planowaliśmy zostawać tam kolejnej nocy więc pojechaliśmy dalej, ale miejsce wyglądało na tyle super, że z chęcią byśmy tam na noc zostali 🙂 Kolejna opcja to nocleg w jednym z pięknych, kolorowych domków w Akaroa.
  • Ostatnia z opcji noclegowych to Arthur’s Pass w drodze na West Coast. Zostać tu możemy w jednym z paru darmowych campingów i jest to chyba najlepsza opcja. Uważać trzeba jedynie na górskie papugi kea, które uszkodzić mogą namiot i ukraść jedzenie 😉
  • Jeśli przylatujecie do Christchurch i tutaj będziecie wypożyczać samochód (to najwygodniejszy i najtańszy poza autostopem sposób poruszania się po Nowej Zelandii, bo komunikacja międzymiastowa ledwie zipie) to warto rozejrzeć się wcześniej i porównać ceny. My przekonaliśmy się do domu na 4 kółkach, w którym można jechać, spać, gotować i pić wino, gdy na dworze zimno i pada 😉 Wielkość w zależności od indywidualnych potrzeb, nasze wielkie nie były 🙂 Jeśli nie macie czasu na kupowanie i sprzedawanie auta, jak my zrobiliśmy, to polecamy przetestowane przez nas miejsce, z bardzo przyzwoitymi autami i cenami: nie zrujnowali ani naszego portfela, ani naszych wakacji, sprawdźcie sami klikaljąc tutaj!

Mamy nadzieję, że udało nam się przybliżyć wam trochę okolice Christchurch. Jeśli wybieracie się do Nowej Zelandii koniecznie dajcie szansę temu regionowi, a nie będziecie zawiedzeni!

[ezcol_1third]zarezerwuj lot[/ezcol_1third] [ezcol_1third]zarezerwuj nocleg[/ezcol_1third] [ezcol_1third_end]wypożycz campera[/ezcol_1third_end] Jeśli zarezerwujecie lot, noclegi lub campera za pomocą powyższych linków, my dostaniemy parę groszy. Waszej rezerwacji nie zrobi to różnicy, a my wprawdzie kokosów nie zarobimy, ale zawsze na jakiś obiad czy wino się uzbiera 🙂 Dziękujemy!

6 Komentarze

  • janusz

    9 listopada, 2020

    n.z. 95% kraju nie ma zasiegu. zasieg tylko w miastach i na glównych drogach. czasem trzeba przejechac 100 km zeby miec zasieg. leje. nie mozna WOGÓLE wysiadac z auta bo meszki. zawsze i wszedzie. leje. nazi department of tourism zabrania wszystkiego, wszedzie. spanie na dziko to bullshit – albo masa niemców, albo o 6tej rano przychodzi nazi i daje mandat. leje. depresja. kilo baraniny w sklepie 40 dolarów. surowej. gotowej do jedzenia nie ma. kilo czeresni 40 dolarów. leje. benzyna w cenie europy, dwa razy wiecej niz w australii. 4 razy wiecej niz US. leje. meszki. cale fjordy nie maja dróg, sa niedostepne. meszki. leje. komary i baki w arktyce to zero w porównaniu do meszek. leje. zeby znalezc miejsce na noc, trzeba pojezdzic ze 2-3 godziny, wszedzie ploty i zakazy. wszedzie!!!!! aplikacje z miejscami do spania wysylyja wzystkich niemców na malutkie parkingi na 5 aut, stoi sie drzwi w drzwi, jak przed supermarketem. jak sie stanie z boku, to mandat. leje. meszki. nie mozna zagotowac wody bo meszki. i leje. trzeba przeskakiwac wyspe z poludnia na pólnoc, albo wschód zachód zeby nie lalo. n.z. jablka po 5 dolarów za kilo. te same jablka wszedzie indziej na swiecie po 1.50 dolara. aftershave za 50 dolarów w normalnym swiecie tam kosztuje 180.
    wszystkie mosty sa na jedno auto, poza Auckland. miasteczka wygladaja tak: bank, china takeout, empty store, second hand ze starymi smieciami, empty store, china takeout, second hand, bank and so on – kompletny upadek i depresja. pierwszy raz w zyciu kupowalem w second handzie. wejscie na gorace kapiele 100 dolarów. dwa razy psychopaci zagrazali mojemu zyciu (wyspa pólnocna, srodek-wschód), jeden z shotgunem. policja to ignoruje.
    co by tu jeszcze? jest pare dobrych rzeczy, wymieniam zle, bo NIKT tego nie mówi. bardzo latwo zarejestrowac auto, ubezpieczenia nieobowiazkowe i tanie. przeglad co 6 miesiecy. w morzu sie nikt nie kapie, poza surferami, zimno, prady. meszki doprowadzaja do obledu.nie ma na nie sposobu. wszedzie mlodociane adolfki. tysiacami. supermarkety, maja ich 3, sa tak zle,ze nie ma co jesc. marzy sie o powrocie do swiata i normalnym jedzeniu. ogólnie marzy sie o normalnym swiecie, caly czas odlicza dni do wyjazdu . w goracych wodach maja amebe co wchodzi do mózgu. no chyba ze sie zaplaci 100 dolarów za wstep, to mówia ze nie ma ameby

    • Koralina

      15 listopada, 2020

      Mamy zupełnie inne wspomnienia i odczucia z Nowej Zelandii 🙂

  • Magda

    25 września, 2017

    Hej hej, bedziemy w Christchurch na dlugi weekend w pazdzierniku. Napewno skorzystamy z waszych podpowiedzi. Dzieki!

  • Grażyna Wudniak

    14 września, 2017

    Świetny wpis i tak dużo zdjęć (y) Karolina ,brawo 😀 Piękne zdjęcia 😀

Podziel się swoją opinią