WuWa – zapomniana atrakcja Wrocławia
W piękne niedziele południe wsiadłem na rower, aby zrobić zdjęcia ukazujące jedną z ciekawszych i zdecydowanie mniej oczywistych atrakcji Wrocławia. Podobną znaleźć można w Stuttgarcie, Brnie, Zurychu, Pradze i Wiedniu. O tym, iż miejsce to jest czymś więcej niż grupą bloków rozsianych po osiedlu domków jednorodzinnych świadczą jedynie małe tabliczki z numerami domów i kodami QR przyczepionymi do ogrodzeń i słupów przed (niektórymi tylko) obiektami wchodzącymi w skład WuWy, jednej z największych atrakcji Wrocławia. Wuwa, która szczęścia nie ma.
Z roku na rok we Wrocławiu przybywa turystów, nie tylko z Polski. Na większość z nich czekają odnowione kamienice i uliczki Rynku, Ostrów Tumski oraz Hala Stulecia wraz z pokazami śpiewającej fontanny i Pergolą. I tu w zasadzie kończy się zwiedzanie, a turyści wsiadają w autobusy/auta i z Wrocławia wyjeżdżają nie wiedząc, że miasto skrywa przed nimi jedną ze swoich największych atrakcji. Skrywa ją tak dobrze, że nawet większość Wrocławian nie wie o jej istnieniu. WuWa szczęścia nie ma.
WuWa (z niem. Wohnungs- und Werkraumausstellung, czyli wystawa mieszkania i miejsca pracy) zorganizowana została przez Deutsche Werkbund w 1929 roku. Wystawa składała się z dwóch części: wzorcowego osiedla i ekspozycji umieszczonej na terenach wystawowych przy Hali Stulecia. Z okazji wystawy wybudowano 32 (z 37 planowanych) budynków mieszkalnych. Nie wszystkie one przetrwały do naszych czasów. Podczas wystawy zaprezentowano zarówno modelowe budynki/mieszkania (jedno i wielorodzinne) jak i przykładowe biuro, a nawet modelowe gospodarstwo rolne. W trakcie wystawy zaprezentowano również wzorcowy wystrój wnętrz, ulicę handlową, komunikację miejską, tereny rekreacyjne czy ekspozycje o wzorcowym projektowaniu, nowych materiałach i kolorystyce. Niektóre awangardowe projekty, jak wieżowiec Adolfa Radinga, nigdy nie doczekały się realizacji. Jednym z ciekawszych budynków, jakie przetrwały do naszych czasów, jest modelowe drewniane przedszkole (odbudowane po pożarze z 2006 roku) oraz dom hotelowy dla bezdzietnych małżeństw i osób samotnych. Po wojnie większość z ocalałych budowli (nie wszystkie – np. jeden z budynków wyburzono, na jego miejscu powstało boisko) oddano właścicielom, którzy zaczęli dokonywać w nich zmian na własną rękę. WuWa szczęścia nie ma.
Pomimo tego, iż WuWa jest jednym z paru tego typu obiektów w Europie, popadła w całkowite zapomnienie (jeśli nie liczyć artykułów przypominających o niej w kontekście budowy tzw. „WuWy 2”, czyli osiedla na Nowych Żernikach dzielącego ze starą WuWą chyba jedynie nazwę). Słowa o niej nie znajdziemy ani w „Strategii rozwoju turystyki dla Wrocławia na lata 2008 – 2013” opublikowanej przez Urząd Miejski Wrocławia, ani w „Programie rozwoju turystyki dla województwa Dolnośląskiego” (dostępnym na turystyka.dolnyskask.pl) ani nawet na flagowym portalu miasta Wroclaw.pl, gdzie próżno szukać informacji o WuWie w zakładce turystyka (znajdziemy tam za to wielką reklamę promocji salonu z branży meblarskiej). Zmarnowaną szansą jest również tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016, gdzie miejsca na podobne projekty nie znaleziono (przywodzi mi to na myśl słowackie Koszyce, gdzie odnowiono stary basen i przerobiono go na Centrum Kultury z okazji ESK 2013). Odrobinę nadziei wnosi program wsparcia właścicieli obiektów wchodzących w skład WuWy. Urząd Miejski w 2011 roku przeznaczył środki na pomoc w renowacji budynków (stan wielu z nich nadal jest opłakany). Szkoda, że wraz z renowacją nie postawiono na akcje mające na celu wykorzystanie potencjału historycznego i turystycznego tego miejsca.
Wg raportu badającego krajowy rynek turystyczny (wykonanego w 2014 roku na zlecenie Polskiej Organizacji Turystycznej, raport dostępny na stronie Ministerstwa Sportu i Turystyki) turystów podzielić możemy na: poszukiwaczy relaksu (45%), rodzinnych wczasowiczów (25%), odkrywców (19%) oraz turystów all inclusive (11%). Abstrahując już od tego, iż część turystów z grupy pierwszej, drugiej oraz czwartej niekoniecznie chciałaby ograniczyć swój pobyt we Wrocławiu do Rynku i Hali Stulecia (a przecież WuWa zaczyna się zaledwie parę kroków za terenem Hali), ignorowanie co piątego turysty przyjeżdżającego do tego miasta (tzw. odkrywców) zdaje się mieć niewiele wspólnego z kreowanym wizerunkiem Wrocławia jako „miejsca spotkań”. Chyba, że chodzi o spotkania nad śpiewającą fontanną. No ale cóż, WuWa szczęścia nie ma…
W piękne niedziele południe wsiadłem na rower, aby zrobić zdjęcia ukazujące jedną z ciekawszych i zdecydowanie mniej oczywistych atrakcji Wrocławia. Zapytałem Pani Portierki Park Hotelu (niegdyś domu dla bezdzietnych małżeństw i osób samotnych) czy zna historię tego miejsca. Usłyszałem, że „tak, ponoć to po II wojnie już postawili”. „Powiem Pani, że nawet wcześniej, za czasów niemieckich na wystawę, z przeznaczeniem dla bezdzietnych małżeństw i osób samotnych”, „eee ale renowację to już po wojnie zrobili”… WuWa szczęścia nie ma…
–> Znajdź najtańszy nocleg we Wrocławiu
Chcieliśmy zestawić zdjęcia WuWy dzisiejszej i tej dawnej, wzorcowej posiłkując się zdjęciami ze strony stowarzyszenia Wratislaviae Amici, ale nie otrzymaliśmy zgody na publikację ich materiałów. Zainteresowanych tym, jak WuWa wyglądała kiedyś odsyłamy na stronę WuWy oraz galerię zdjęć WuWy na FB.
Spodobała Ci się WuWa? Widziałbyś jej rolę w rozwoju turystyki we Wrocławiu? Podziel się swoją opinią w komentarzach!
[ezcol_1third][/ezcol_1third] [ezcol_1third][/ezcol_1third] [ezcol_1third_end][/ezcol_1third_end] Jeśli zarezerwujecie lot, noclegi lub samochód za pomocą powyższych linków, my dostaniemy parę groszy. Waszej rezerwacji nie zrobi to różnicy, a my wprawdzie kokosów nie zarobimy, ale zawsze na jakiś obiad czy wino się uzbiera 🙂 Dziękujemy!
21 Komentarze
NataszaM
Gdziekolwiek chcę pojechać muszę przejechać przez Wrocław, ale tego osiedla, miejsca jeszcze nigdy nie widziałam. A nawet jeśli gdzieś mi błysnęło zza okna nie znałam tej historii.
Bartek
Myślę, że warto poznać i wybrać się na spacer, oczywiście o ile ktoś interesuje się architekturą i/lub historią lokalną 🙂
Bartek
Myślę, że warto poznać i wybrać się na spacer, oczywiście o ile ktoś interesuje się architekturą i/lub historią lokalną 🙂
Agnieszka
Hej! Wspaniały blog 🙂 Dopiero teraz na niego trafiłam poprzez społeczności w google+. Sama mieszkam teraz we Wrocławiu i jeszcze nigdy nie słyszałam o tym miejscu. Kolejnym razem jak po uczelni będę wybierać się na rower, muszę tam pojechać
Koralina
Dzięki bardzo:) No to koniecznie taki plan na wycieczkę rowerową! 🙂
Iza/Obiektywnie
A czy to stowarzyszenie podaje źródła tych zdjęć archiwalnych? Bo jeśli to było osiedle wzorcowe, to na pewno rozpisywała się o nim ówczesna prasa. Może po prostu można poszukać ich po prostu w bibliotece, bez pośrednictwa stowarzyszenia? Wiem, że to więcej pracy, ale jak sobki są to olać ich.
Koralina
Jakby pogrzebać, to oczywiście, że się znajdzie:) Ale chcieliśmy już puścić w świat tekst, a na szczęście jest gdzie odesłać tych zaciekawionych tematem 🙂
Danuta Starwars
Ja tez pierwsze slysze o tym miesjcu…. A WuWa powinna promowac wasz blog, umieszczajac link d postu na ich facebooku.
TropiMy Przygody
To miasto powinno promować WuWe:-)
Kinga Bielejec
Od kilku lat mieszkam we Wrocławiu, a przyznam się szczerze, że pierwszy raz słyszę o tym miejscu… Dzięki! 🙂
Piotr Goroh
gratujacje dla stowarzyszenia za brak zgody na publikacje ich zdjęć. Po co im darmowa promocja…cebulaki!
TropiMy Przygody
Tak dla ścisłości – stowarzyszenie Wratislaviae Amici nie zajmuje się promocją WuWy, ale zbiera historyczne fotografie o Dolnym Śląsku, więc akurat na promocji WuWy wcale nie musi im zależeć… chociaż mogłoby:)
Jarek Szczygielski
I dlatego lubię czytać blogi. Można się dowiedzieć wiele o miejscach, które przewodniki często omijają.
Monika Łukowska
a mnie zawsze zastanawia – jaki w tym interes, żeby nie dać zgody na publikację materiałów? w końcu, jak widać po komentarzach, to też promocja tego miejsca…
TropiMy Przygody
też nas to zdziwiło, ale szanujemy decyzję, choć niekoniecznie musimy się z nią zgadzać… A oni nie są od promocji WuWy, tylko dysponują archiwalnymi zdjęciami.
Grażyna Wudniak
… coraz więcej ciekawych wiadomości o Wrocławiu dowiaduję się z Waszych artykułów 🙂
Simon Pedro Viajero
Fakt. Przyznaję, że pierwsze słyszę. Ciekawe to.
Ewa Lemańska
Od urodzenia we Wrocławiu mieszkam i o tym nie wiedziałam…
Zosia Maziarz
Bardzo ciekawy artykuł o miejscach, które od kilku lat widuję codzienne. W poczekalni tramwajowej przez lata był zakład fryzjerski. Powiem szczerze, że dopiero z Waszego tekstu dowiedziałam się, iz to poczekalnia…o_O Duży lajk za zwrócenie uwagi na zapomnianą przez wielu historię tych budynków. To prawda – WuWa szczęścia nie ma…
Grzała Grzała
to ja polecam jeszcze zajrzeć na: http://www.wuwa.eu/
oraz, przede wszystkim, odsyłam do obszernej publikacji „WUWA 1929-2009 : wrocławska wystawa Werkbundu” Jadwigi Urbanik (red. nauk. Jerzy Ilkosz)
Od dłuższego czasu grupa miłośników wrocławskiego modernizmu planuje wyznaczyć szlak modernistycznych budowli, jednak miasto w żaden sposób nie potrafi docenić i podchwycić inicjatywy, która mogłaby dostarczyć nam naprawdę wartościowej atrakcji turystycznej.
Bartek Wudniak
Z tej strony dowiedziałem się właśnie o programie dla właścicieli 🙂 dzięki za tę publikację, a taki szlak to byłoby coś fantastyczego 🙂