Oswaldo Guayasamín – Picasso Ameryki Południowej
Nazywają go Picassem Ameryki Południowej. Oswaldo Guayasamín to jeden z czołowych malarzy nie tylko Ekwadoru, ale całego kontynentu. Niezbyt znany w Europie, a szkoda, bo wart poznania. Dlatego właśnie, będąc w Quito warto odwiedzić jego dom i dowiedzieć się, dlaczego zwą go Picassem. Dlaczego wśród tysiąca innych malarzy warto zwrócić uwagę akurat na niego?
Zakorzeniła się w nas jakaś taka dziwna maniera, aby wszystko ze wszystkim porównywać. Głównie porównujemy wszystko co znane, fajne, duże, rozpoznawalne z tym, co nasze. Przed wojną mieliśmy więc Paryż Wschodu (Warszawa), a obecnie Wenecję Północy (Wrocław) oraz rodzimego Underwooda (Grzegorz Schetyna?). Nie dotyczy to tylko Polski, w całej Europie mamy masę Paryżów i Wenecji, piłka nożna to wysyp „nowych” Pele, Maradonów, Ronaldów i Messich, a sztuka w różnych krajach wręcz usiana jest miejscowymi Dalimi, Monetami czy innymi Witkacymi. Jest jednak jedno porównanie, pod którym po pierwszym sceptycyzmie podpisujemy się obiema (obyczterema?) rękoma. Zapraszamy do zapoznania się z życiem i twórczością Oswaldo Guayasamína- prawdziwego Picassa Ameryki Południowej!
Dzieciństwo i wykluczenie
Oswaldo Guayasamín przyszedł na świat w 1919 roku w Ekwadorze. Życie osób z „mieszanych rodzin” w tamtych czasach do najłatwiejszych nie należało. Ojciec Oswaldo należał do plemienia Quechua, matka była metyską. Z tego powodu młody Guayasamín doświadczył wielu nieprzyjemności i wykluczenia ze strony rówieśników. Odcisnęło się to piętnem na pierwszym etapie jego twórczości. Kolejnym momentem, który w brutalny sposób odcisnął się na jego późniejszej twórczości była śmierć jego najlepszego przyjaciela podczas wojny domowej w Ekwadorze w 1932 roku. Oswaldo miał wtedy 12 lat. Z połączenia tych dwóch doświadczeń wynurza się bardzo mocny i przejmujący obraz świata, jaki uwieczniał Guayasamín w pierwszym etapie swojej działalności artystycznej, czego klasycznym przykładem jest obraz Los Niños Muertos („Martwe dzieci”).
Oswaldo Guayasamín kończy szkołę artystyczną w wieku 22 lat i od razu zaczyna odnosić sukcesy. Traf chciał, że jedną z jego pierwszych wystaw po ukończeniu Akademii Sztuk Pięknych w Quito obejrzał Nelson Rockefeller, który zakupił 5 obrazów artysty. Pomógł on też Guayasamínowi w uzyskaniu wsparcia finansowego na podróż do Stanów Zjednoczonych. Tak zaczął się kolejny, decydujący o twórczości Oswaldo, etap w jego życiu.
Podróż po Ameryce
Guayasamín spędził wiele miesięcy w Stanach Zjednoczonych pokazując swoje dzieła w różnych miejscach w kraju. Drogę powrotną do Ekwadoru obrał przez Meksyk, spotykając się m.in. z Jose Orozco oraz Pablo Nerudą. Malarz spędził wiele miesięcy podróżując przez Amerykę Łacińską. Odwiedził m.in. Peru, Brazylię, Chile, Argentynę oraz Urugwaj. W trakcie tej podróży był świadkiem wielu okropieństw, jakie niesie ze sobą wojna. Widział ludzką biedę, nieszczęście i prześladowanie rdzennej ludności. Miało to wielki wpływ na jego dalszą twórczość. Na podstawie tych właśnie doświadczeń powstało jedno z jego najwybitniejszych dzieł, cykl prac pod wspólnym tytułem „Pan-American”. Oswaldo Guayasamín, poprzez swoje dzieła, stał się wielkim orędownikiem pokoju i sprawiedliwości społecznej.
Dawał temu wyraz niejednokrotnie i nie tylko w swoich pracach. Dla przykładu, gdy w 1956 roku otrzymał wyróżnienie podczas hiszpańsko-amerykańskiego Biennale w Barcelonie odmówił podania ręki gratulującemu mu dyktatorowi hiszpańskiemu generałowi Franco. Jedno z bardziej kontrowersyjnych dzieł stworzył w 1988 roku. Na muralu widać mężczyznę w nazistowskim hełmie z literami „CIA”. Oczywiście praca ta rządowi amerykańskiemu do gustu nie przypadła.
Okres „kolekcjonerski”
Pod koniec lat 70-tych Oswaldo Guayasamín założył fundację, która na celu miała nie tylko uchronienie jego dorobku artystycznego, ale również zebranie i ochrona, a docelowo udostępnienie narodowi jego bogatych zbiorów sztuki południowoamerykańskiej. Artysta posiadał w swojej kolekcji ponad 3000 artefaktów z czasów prekolumbijskich oraz setki wytworów kultury Ekwadoru i Ameryki Południowej z czasów kolonialnych. Wszystkie zbiory zgromadzone są w domu, w którym żył, a który stał się jego muzeum i jednym z dwóch pomników artysty. Drugim jest Capilla del Hombre (Świątynia Człowieka), niezwykle ciekawy architektonicznie budynek zaprojektowany przez samego Guayasamína. Wojny, śmierć, upokorzenie i nierówność, których naoglądał się i doświadczył w swoim życiu artysta sprawiły, że nie wierzył w Boga. Kaplicę stworzył jako miejsce kontemplacji, uważając, że wiara w Boga nie jest potrzebna do modlitwy i zadumy. Chciał więc wybudować Kaplicę Człowieka – świątynię, w której to człowiek, a nie Bóg byłby najważniejszy. Niestety, nie doczekał końca budowy. Capillę del Hombre ukończono 3 lata po śmierci malarza. Dziś zebrane są tutaj najważniejsze dzieła twórcy. Dzień śmierci Oswaldo Guayasamína (10 marca 1999 roku) stał się dniem ogólnonarodowego strajku w Ekwadorze, zwłaszcza ludności rdzennej, o której prawa Guayasamín upominał się przez całe swoje życie. Do tej pory jego dorobek traktowany jest jako dobro narodowe Ekwadoru.
Epilog
Dzieła Guayasamína, od małych szkiców po monumentalne muralne, mają jedną wspołną cechę. Dotykają historii niełatwych, smutnych, jego tragedii osobistych oraz tragedii ludzkich. Są przejmujące i odzwieciedlają żal i krzywdy nie tylko ludzi, ale i ubolewanie Pachamamy (Matki Ziemi) nad jej dziećmi. Na nas jego twórczość zrobiła wielkie wrażenie. Rzemieślniczy artyzm malarza łączy się z dobrze opowiedzianymi historiami i przekazanymi emocjami. Odkrycie Oswaldo Guayasmína w Ekwadorze, na miejscu, gdzie tworzył i o którym opowiadał dodało tylko dodatkowego waloru i sprawiło, że odkrywanie jego sztuki właśnie tam nabrało dodatkowego znaczenia. Warto też podkreślić, że Guayasamín był wielkim patriotą. Ustalając swój testament spotkał się ze wszystkimi potencjalnymi spadkobiercami. Jego marzeniem było, aby jego dom, budowana właśnie Świątynia Człowieka, wszystkie będące w jego posiadaniu dzieła oraz dzieła sztuki prekolumbijskiej i kolonialnej, które udało mu się zgromadzić, przekazane zostały narodowi ekwadorskiemu. Dzięki jednomyślnej (przynajmniej według oficjalnej wersji) zgodzie jego spadkobierców, będąc w Quito możemy dziś podziwiać tę bogatą kolekcję. Naszym zdaniem, nie tylko dla osób interesujących się sztuką, Capilla del Hombre powinna być stałym punktem każdego, czy to długiego czy krótkiego zwiedzania Quito. Abstrahując już od wartości artystycznych, niesie ona ze sobą cenny przekaz i spory ładunek emocjonalny, stając się kluczem do lepszego zrozumienia kultury, życia codziennego i problemów mieszkańców Ameryki Łacińskiej.
Posłowie
Przepraszamy za brak naszych zdjęć w tekście. Jak to czasem w podróży bywa, zostały one pochłonięte przez nie wiadomo co – w jakiś tajemniczy sposób nie zostały skopiowane na komputer, a kiedy się zorientowaliśmy, nie było już ich na karcie. Uznaliśmy jednak, że tekst, którego brak zdjęć postawił pod znakiem zapytania, tak czy siak powstanie, abyście będąc w Quito nie przegapili tego miejsca. Bo być w stolicy Ekwadoru i nie odwiedzić Muzeum Oswaldo Guayasamína, to jak być na Galapagos i nie zobaczyć lwów morskich.
Szukacie ciekawych miejsc w Ekwadorze? Zajrzyjcie na stronę o Ekwadorze na naszym blogu!
Na co wy bardziej stawiacie odwiedzając nowe kraje? Próbujecie je poznać poprzez architekturę, historię, kulinaria, naturę, sztukę, czy wszystko po trochu? Macie swoje miejsca, przez które szczególnie przemawia sztuka? Dajcie znać w komentarzach 🙂
[ezcol_1third][/ezcol_1third] [ezcol_1third][/ezcol_1third] [ezcol_1third_end][/ezcol_1third_end] Jeśli zarezerwujecie lot, noclegi lub samochód za pomocą powyższych linków, my dostaniemy parę groszy. Waszej rezerwacji nie zrobi to różnicy, a my wprawdzie kokosów nie zarobimy, ale zawsze na jakiś obiad czy wino się uzbiera 🙂 Dziękujemy!