![Korea Północna – kraj wielkiego blefu [recenzja książki]](https://tropimyprzygody.pl/wp-content/uploads/2016/04/ksiazka-korea-1080x501.jpg)
Korea Północna – kraj wielkiego blefu [recenzja książki]
Korea Północna. Kraj zamknięty, od kilkudziesięciu lat rządzony przez dynastię Tyranów. Marne szanse, że do niego pojedziemy w ciągu kilku najbliższych lat. A później? Nie wiadomo. No to po co o nim w ogóle pisać? Bo to, że gdzieś nie pojadę, nie znaczy, że mam nic o tym miejscu nie wiedzieć. Tym bardziej, że miejsca niedostępne, o których niewiele wiadomo, są ciekawe i pociągające. W końcu zakazany owoc smakuje lepiej. Książka Johna Sweeney’a „Korea Północna. Tajna misja w kraju wielkiego blefu”, którą miałam szczęście ostatnio przeczytać smakuje dobrze.
To nie jest reportaż podróżniczy, na który po cichu liczyłam, biorąc książkę do ręki. To kawał rzetelnego dokumentu pełnego historii i faktów o kraju, o którym tak mało wiadomo. Autor musiał wysiedzieć niezliczone godziny w bibliotekach i archiwach oraz na spotkaniach z uciekinierami koreańskimi, żeby móc zapełnić te prawie 400 stron. Dzięki temu czytelnik może dowiedzieć się, jak bardzo pokręcona jest logika Kimów, a tym samym i ich kraj pełen absurdów, w które trudno uwierzyć. Zresztą, przekonajcie się sami:
„Instytut Zdrowia i Długowieczności im. Kim Ir Sena opracował antidotum na zbliżającą się śmierć: Wielki Wódz musiał spożywać psie penisy o długości co najmniej siedmiu centymetrów”.*
Dziś już wiedzą, że nie pomogło, bo Kim Ir Sen od 20 lat nie żyje. Naprawdę nie wiedziałam, czy mam się śmiać (bo to tak absurdalnie głupie, że aż śmieszne), czy może jednak smucić, że taki człowiek stał na czele kraju. Absurdów w książce Sweeney’a znajdziemy mnóstwo. Niektóre fragmenty czyta się jak dobrą komedię, a sarkastyczne komentarze autora dodają im tylko smaczku. Tylko znowu – to nie jest książka komediowa, ale dokumentalna. Surrealizm, jaki panuje w Korei Północnej wart jest poznania, a książka Sweeney’a fajnie i rzetelnie go opisuje. Wprawdzie autor spędził w Korei Północnej zaledwie 2 tygodnie i czytając wstęp odniosłam wrażenie, że „byłem w Korei, więc wiem, jak tam jest”. Niezbyt zachęcające do lektury wrażenie, ale, na szczęście, mylne. To, że spędził 2 tygodnie w Korei posłużyło mu do poczynienia obserwacji, które potem skrupulatnie sprawdzał i potwierdzał u uciekinierów z Korei oraz w źródłach o tym surrealistycznym kraju. Zdarza się, że autor powtarza (niepotrzebnie moim zdaniem) te same spostrzeżenia, ale to drobnostka, która blednie przy opisywanych historiach.
Aż miałabym ochotę sprawdzić, czy ten niewielki kraj naprawdę jest z kosmosu! A wzbudzenie ciekawości czytelnika jest chyba najlepszą rekomendacją do przeczytania książki!
* „Korea Północna. Tajna misja w kraju wielkiego blefu”, wyd. Muza, s. 237.
[ezcol_1third][/ezcol_1third] [ezcol_1third]
[/ezcol_1third] [ezcol_1third_end]
[/ezcol_1third_end] Jeśli zarezerwujecie lot, noclegi lub samochód za pomocą powyższych linków, my dostaniemy parę groszy. Waszej rezerwacji nie zrobi to różnicy, a my wprawdzie kokosów nie zarobimy, ale zawsze na jakiś obiad czy wino się uzbiera 🙂 Dziękujemy!
- Tagi:
- motywacja podróżnicza
5
kocham podróże
Podobnie sprawa ma się zresztą z Chinami. Moja znajoma była tam przez 2 miesiące w pracy. Nie zobaczyła wszystkiego. W pewne miejsca obcokrajowcy nie są wpuszczani. „Bo nie”. Bo nie podoba się to wielkiej władzy, bo zobaczyć mogliby na własne oczy to, co czyta się w książkach, co słyszy się w rozmowach z osobami, które się stamtąd wyrwały. Korea to surrealizm w czystej postaci, nie trzeba literatury fantastycznej.
Karolina
Dokładnie, czyta się to jak powieść science fiction momentami…
Planners
Bardzo lubię odwiedzać inne kraje, poznawać ich religię, jeść i próbować tamtejszych przysmaków oraz poznawać wielu ciekawych ludzi. Chętnie przeczytał bym tą książkę a potem odwiedził korea.
Karolina
Nic, tylko brać się za lekturę!:)
T&M podróżniczo
Dobrze jest poznawać odległe kraje, ale też zamknięte dla większości ludzi. Czytałem ostatnio na którymś blogu relację podróżniczą z Korei. Wyjechać się da i obejrzeć to Państwo. Ale z pewnością tylko w taki sposób, w jaki zażyczy sobie tego szeroko pojęta władza. Te niczym komediowe wstawki, o których piszesz, przypominają mi podobne w książce o Libii. Tam też niektóre rzeczy wydawały się być zupełnie surrealistyczne i jak z kosmosu. Ale cóż nie ma Kaddafiego i właściwie nie ma Libii. To państwo można uznać za upadłe.