Skip to content

TropiMy Przygody


Nowa Zelandia poza szlakiem: Quail Island, wyspa złodzei ptasich jaj

Nowa Zelandia poza szlakiem: Quail Island, wyspa złodzei ptasich jaj

Wyspa, o której dziś wam opowiem, przez większość swej historii nie była zasiedlona na stałe. Quail Island w języku Maori nazywa się O Tamahua, czyli „miejsce do zbierania jaj ptactwa morskiego” co mówi wystarczająco o celu, w jakim przypływała tu miejscowa ludność ze stałego lądu, zanim pojawili się Europejczycy.

Mieszkanie w Christchurch nie było spełnieniem naszych marzeń. Miasto samo w sobie jest fajniejsze, niż mogłoby się wydawać, ale miasta, zwłaszcza te duże, już dawno nam się przejadły (wyjątek – Buenos!). Dlatego mieszkając tu, szukaliśmy w najbliższej okolicy miejsc, gdzie można by się oderwać choć na chwilę. Nie słyszeć miasta, nie wdychać spalin, usiąść na trawie, zrobić piknik, przespacerować się, podziwiać piękne widoki. I w ten sposób właśnie pewnego pięknego dnia trafiliśmy na Quail Island.

Jak się dostać na Quail Island?

Prom na wyspę wypływa z Lyttelton, portowego miasteczka pod Christchurch. Z miasta dojedziemy tu autobusem numer 28 lub własnym autem. Promy na wyspę obsługuje tylko jedna firma – Black Cat Cruises.

  • W sezonie (grudzień – luty) wypływają o 10.20 oraz 12.20, wracają o 12.30 oraz 15.30.
  • Poza sezonem (październik – listopad oraz marzec – kwiecień) statki pływają raz dziennie tylko raz dziennie.
  • Od maja do września firma nie utrzymuje stałych połączeń, istnieje jednak opcja wykupienia rejsu dla grup zorganizowanych.

Zwiedzanie wyspy Quail Island

Po dotarciu na wyspę mamy 3 opcje:

  1. Możemy udać się w 5-10 minutowy spacer na plażę (z przystani skręcamy w lewo) i tam już zostać do końca dnia 😉 Robi tak wielu miejscowych, którzy wyspę odwiedzają regularnie.
  2. Opcja druga to mała pętla po wyspie (ok. godzinny spacer), gdzie przejdziemy fragment wybrzeża Quail Island, aby skrócić drogą przez jej środek i szybciej dostać się na plażę.
  3. Opcja trzecia, na której skupię się poniżej, to pętla wzdłuż całej wyspy, która zająć powinna 2-3 godziny, w zależności od ilości i częstotliwości przerw.

Wybierając pętle wokół wyspy, po przejściu 50 metrów od przystani skręcamy w prawo. Po chwili dochodzimy do domku, w którym niegdyś mieścił się „visitor centre”, dziś trwają pracę nad jego remontem i zamianą w proste schronisko, aby w przyszłości można było zostawać w nim na noc (jak będzie czynne chętnie wrócimy!). Za domkiem rozpościerają się klify wulkaniczne. Idąc dalej prosto dotrzemy do pozostałości farmy braci Ward. Jest to jedna ze smutnych historii związanych z Quail Island. Bracia kupili kawałek ziemi na wyspie w 1851 roku, lecz po niespełna 3 miesiącach dwóch z nich utonęła w trakcie transportu drewna na opał z lądu. W tym samym miejscu znajdziemy punk widokowy (najwyższy na wyspie) z tablicami opisującymi okoliczne góry.

Po kolejnych paruset metrach dojdziemy do największej atrakcji wyspy, której od samego początku spaceru nie mogliśmy się doczekać. Schodząc do kamienistej plaży naszym oczom ukazało się tzw. cmentarzysko statków. Przy samym brzegu znajdziemy osiem wraków statków z połowy XIX wieku, w tym jednego z kotłem parowym. Jest to idealne miejsce do robienia zdjęć oraz pikniku na trawie. Wracając na szlak widzimy z góry plażę Walkers Beach i idziemy dalej: do miejsca, z którym wiąże się kolejna smutna historia wyspy Quail Island. Na początku XX wieku z Samoa przybyło do Nowej Zelandii dwóch braci, którzy zapragnęli odwiedzić swoich bliskich. Po przybyciu w te okolice stwierdzono u nich objawy trądu. Trafili na Quail Island, gdzie działała w tym czasie kwarantanna dla ludzi zarażonych tą chorobą. Jeden z braci szybko został z niej zwolniony, jako że nie był chory. Drugi niestety zmarł na wyspie, mając zaledwie 25 lat. Był to jedyny udokumentowany zgon w koloni chorych na trąd, do której dochodzimy po chwili, mijając grób młodego Samoańczyka.

Kontynuując spacer dotrzemy do repliki domu, w którym mieszkali chorzy na trąd oraz terenu (z widocznymi pozostałościami po zabudowaniach), na którym mieściła się ich kolonia. Kolejne miejsce na trasie to resztki (zarówno fundamenty, jak i jeden zachowany barak) kwarantanny dla ludzi, którzy płynąc do Nowej Zelandii spędzili na morzu więcej niż 3 miesiące oraz dla zwierząt, które do portu Littleton przypływały z Anglii. Niedaleko mijamy również dwie plaże (w tym największą: Swimmers’ Beach – cel podróży połowy pasażerów promu) oraz miejsce, w którym psy zaprzęgowe, kuce i muły poddawane były kwarantannie oraz trenowane przed wyprawami polarnymi Roberta Scotta na początku XX wieku. Stąd pochodziło większość zwierząt szykowanych na wyprawę w 1910 roku. Wyprawę, z której ani zwierzęta, ani sam odkrywca nie wrócili.

Szukacie innych miejsc w Nowej Zelandii? Zajrzyjcie na stronę o Nowej Zelandii na naszym blogu!

Z plaży czeka nas parominutowy spacer do portu oraz koniec naszego zwiedzania wyspy.

Quail Island i co dalej?

Koniec zwiedzania Quail Island wcale nie musi oznaczać końca atrakcji na ten czy kolejne dni. Oprócz Christchurch, które samo w sobie dostarczy wam sporo wrażeń, warto przejechać się serpentynami zatoki Governors Bay i kontynuować jazdę przez niesamowity półwysep Banks Peninsula. Sprawdźcie też listę pozostałych, najfajnieszych miejsc w Nowej Zelandii, oraz tras idealnych na road trip!

Quail Island – informacje praktyczne

  • Bilet na prom w dwie strony to wydatek rzędu 30$.
  • Na promie obowiązuje zasada uczciwości i zaufania – załoga nie rozdaje biletów, płacimy i wchodzimy. Chyba, że mają system wyłapywania osób, które płacą w jedną stronę, a płyną w dwie 😉
  • Na wyspie nie ma kubłów – pamiętajcie, aby zabrać ze sobą wszystkie śmieci.
  • Na Quail Island nie ma też sklepów, więc jedzenie i pice zabieramy ze sobą z Christchurch.
  • Trzeba zabrać coś na słońce i wiatr, gdyż pogoda zmienia się bardzo często.
  • Quail Island to bardzo dobre miejsce na piknik.
  • Na wyspie nie wolno robić ogniska, w niektórych jej miejscach dozwolone są za to kuchenki gazowe.
  • Aktualne godziny kursów promu sprawdzić telefonicznie, strona nie sprawia wrażenia zbyt często aktualizowanej.
  • Udając się na Quail Island możemy zatrzymać się na noc w Christchurch (gdzie macie mnóstwo opcji na nocleg – sprawdźcie jakie) oraz w malutkim, portowym miasteczku Lyttelton (sprawdźcie opcje  noclegowe z wyprzedzniem), z którego wypływa prom.
  • O Quail Island przeczytacie również na nowozelandzkiej stronie DOCu.
  • A jak najlepiej podróżować po Nowej Zelandii? My przekonaliśmy się do domu na 4 kółkach, w którym można jechać, spać, gotować i pić wino, gdy na dworze zimno i pada 😉 Wielkość w zależności od indywidualnych potrzeb, nasze wielkie nie były 🙂 Jeśli nie macie czasu na kupowanie i sprzedawanie auta, jak my zrobiliśmy, to polecamy przetestowane przez nas miejsce, z bardzo przyzwoitymi autami i cenami: nie zrujnowali ani naszego portfela, ani naszych wakacji, sprawdźcie sami klikaljąc tutaj!

 

Macie swoje ulubione miejsca na ucieczkę z miasta? Zdradźcie nam w komentarzach gdzie odpoczywacie od zgiełku i pędu miejskiego życia!

[ezcol_1third]zarezerwuj lot[/ezcol_1third] [ezcol_1third]zarezerwuj nocleg[/ezcol_1third] [ezcol_1third_end]wypożycz campera[/ezcol_1third_end] Jeśli zarezerwujecie lot, noclegi lub campera za pomocą powyższych linków, my dostaniemy parę groszy. Waszej rezerwacji nie zrobi to różnicy, a my wprawdzie kokosów nie zarobimy, ale zawsze na jakiś obiad czy wino się uzbiera 🙂 Dziękujemy!

2 Komentarze

  • Travelling Milady

    29 czerwca, 2017

    Nie wiem czy ten cmentarz statków bardziej mnie przeraża czy fascynuje, ale chętnie bym się przekonała.Piszecie o takich miejscach, że ciężko mi uwierzyć, że to realny świat, a nie fikcja. Krajobraz oszałamiający i tak bardzo odpowiadałby mi brak ludzi.

    • Bartek

      30 czerwca, 2017

      To niebawem będziesz jeszcze bardziej usatysfakcjonowana, bo w kolejce mamy tekst o jeszcze fajniejszych i jeszcze mniej uczęszczanych miejscach 😉 Dzisiaj byliśmy w jednym, które rzuciło nas na kolana 🙂

Podziel się swoją opinią